Glov Hollywood czyli świetne polskie pędzle i nie tylko

 Hello!

Marka Glov jak do tej pory kojarzyła mi się z rękawicami do demakijażu bez użycia detergentów. Jednak ostatnimi czasy mocno poszerzyła swój asortyment i na pokładzie pojawił się przepiękny zestaw pędzli stworzony we współpracy z makijażystką gwiazd - Wiką Anną :) 

Przepiękna, fioletowa walizka skrywa Glov Hollywood Collection czyli zestaw 6 pędzli wykonanych z syntetycznego włosia, które jest niebywale delikatne i puszyste, a przy tym gęste i dobrze zbite. Zarówno skuwki jak i trzonki sprawiają wrażenie solidnych, ale za to lekkich, więc praca z takim delikatnym pędzlem to czysta przyjemność :) 



Niby set składa się z 6 pędzli, ale tak na prawdę mamy aż 8, bo dwie sztuki są dwustronne :) Niemal całość przeznaczona jest do makijażu twarzy. 


Jak widać na zdjęciach, włosie jest idealnie wyprofilowane, nic nie odstaje i nie wyłazi ze skuwki. Syntetyczne włoski dobrze transferują produkt na twarz i nie wchłaniają po drodze połowy nanoszonego kosmetyku. 







Jak wspomniałam wyżej, w zestawie znajdują się pędzelki przeznaczone głównie do makijażu twarzy. Przy ich pomocy podkreślimy policzki różem, wymodelujemy kontur bronzerem, naniesiemy rozświetlacz, albo przy pomocy dużego, puchatego pędzla oprószymy cerę pudrem wykończeniowym. Tym najmniejszym ze świętym spokojem mogę nałożyć klasyczną pomadkę w sztyfcie, bo po powiększaniu ust mam mały problem z aplikacją prosto z opakowania. 



Rozmiar pędzelków sprawia, że idealnie mieszczą się zarówno w dłoni jak i w walizce. W końcu mam porządny travel set, który bez problemu może jeździć ze mną na wyjazdy i nie będę się głowić, czy mam się czym pomalować :D Żeby nie było, pędzle są sporych rozmiarów, bardziej chodziło mi o to, że są pięknie spakowane w mini walizko - kosmetyczkę, która nie pozwoli na odkształcenie włosia w transporcie.


Poza Glov Hollywood, miałam okazję przyjrzeć się klasycznym produktom Glov idących w zgodzie z ideą marki - less waste. I wiecie co? Zastanawiam się, dlaczego wcześniej nie wpadłam na pomysł, aby zaopatrzyć się w tego typu produkty. Płatki Moon Pads pozwalają zaoszczędzić mnóstwo pieniędzy i na dodatek nie produkuję dodatkowych śmieci. Na różowy, futerkowy pad nalewam płyn micelarny po czym wstępnie usuwam makijaż. Wstępnie rozpuszczone kosmetyki kolorowe zgarniam niebieską rękawiczką Glov On-the-go z dodatkiem żelu. Samą wodą niestety nie daję rady, bo mam mocno kryjące i zastygające podkłady, a w tym przypadku woda niestety jest słabym rozpuszczalnikiem. Ja muszę iść spać z bardzo czystą twarzą. Nawet po imprezie, w różnym stanie zawsze, ale to zawsze mam świadomość zmycia makijażu. 




Płatki, rękawice i inne wyroby materiałowe przeznaczone do demakijażu należy prać ręcznie. Ja czyszczę je od razu, kiedy kosmetyki jeszcze się w nie nie zdążyły wgryźć. Do tego celu używam zwykłego, szarego mydła i daje radę. Produkty są wielokrotnego użytku i powinno się je stosować około 3 miesięcy :) Według producenta w tym czasie zostałoby zużytych około 400 płatków kosmetycznych. I z tym mogę się w pełni zgodzić, bo sama wiem, że co chwilę kupowałam trójpak z Biedronki :D

Blanka

Komentarze

  1. Prezentują się fajnie, miałam ich rękawice, ale średnio się sprawdzała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja właśnie śmigam demakijaż w tej rękawicy w połączeniu z olejkiem z Miya i ten duet wygrywa życie ♥

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty