9 miesięcy czyli spowiedź ciężarnej
Hello!
To, że jestem w ciąży, wie już chyba każdy z Was. Na Instagramie, czy tutaj na blogu, dostaję od Was dużo gratulacji, bądź zapytań o zdrowie i samopoczucie. Serdecznie dziękuję za zainteresowanie i troskę :) Przez to wiem, że nie jestem Wam obojętna.
21.06 ciąża zostanie uwieńczona cesarskim cięciem, spowodowane moimi kręgosłupowymi sprawami. Ja się cieszę, bo nie będę musiała czekać w niepewności do ostatniej chwili, a czy taki poród jest zły czy dobry - nie mnie to oceniać, bo ja chcę tylko i wyłącznie tego, żeby całość przebiegła szybko i sprawnie. Są osoby, które potępiają takie rozwiązania. No cóż, pech chciał, że na przekór nim i tak będę mamą :)
1 trymestr był dla mnie najgorszy, bo nie dość, że musiałam pójść na zwolnienie lekarskie, to wiecznie chciało mi się spać i byłam nie do życia. Zdarzały się wymioty, miałam mdłości, nie mogłam prawie nic jeść, a większość czasu spędzałam w łóżku. Jedynymi potrawami jakie jadłam były: kapuśniak, sos grzybowy, pomidorowa oraz mandarynki. Szerokie menu, nie powiem. Na szczęście, nie miałam ciągotek na słodkie, a tego bałam się najbardziej.
Miałam słabe wyniki krwi, co szybko objawiło się anemią. Brzuch nie chciał rosnąć, a ja nie tyłam. Oczywiście bałam się konsekwencji i tego, że weźmie mnie później.
2 trymestr zleciał jeszcze szybciej. W sumie tak szybko, że nawet nie wiem kiedy, bo całość działań skupiła się wokół kupna i remontu mieszkania, a potem przeprowadzki. W dalszym ciągu nasze gniazdko nie jest całkowicie zrobione, ale jest na tyle gotowe, że możemy w nim normalnie żyć.
Zaczęłam przybierać na wadze, a z racji, że był to okres zimowo - wiosenny, ciągle odczuwałam niepohamowane napady snu. Wyniki były coraz gorsze, ale Maluch rozwijał się prawidłowo, więc nie panikowałam na zapas. Jedzenie się nie zmieniło i wciąż jadłam to co w poprzednich tygodniach. A, zapomniałabym, do całości doszły jabłka i lody, ale tylko bakaliowe i tylko marki Grycan.
Ostatni trymestr dał mi się we znaki dopiero ostatnio. Zaczęłam odczuwać potężne bóle pachwin, które uniemożliwiały mi normalne poruszanie się. Na szczęście kilka dni temu zaczęły ustępować, więc nie czuję się już jak "paralita". O dziwo kręgosłup nie dawał o sobie znać, a byli tacy, co straszyli mnie, że od 5 miesiąca będę leżeć plackiem... Shame on you!
Przez 9 miesięcy przytyłam 11,5 - 12 kg, czyli tyle ile przewiduje norma. Całość poszła w brzuch i w piersi. Niezmiernie cieszy mnie ten fakt, bo miałam paniczne lęki, że utyję co najmniej 30 kg i później tego nie zrzucę. Już raz przechodziłam dietę redukcyjną, na której spadło mi 22 kg, więc obawa przed powrotem do dawnego wyglądu dosyć mocno wpłynęła na moją psychikę, a w połączeniu z brakiem apetytu, wyszło jak miało wyjść, czyli książkowo. Oczywiście zrobiło się ciepło, w konsekwencji czego zatrzymuje się we mnie woda i puchnę w obrębie twarzy, dłoni i nóg. Współczuję dziewczyną, które będę musiały znieść upały. Ja nie wiem, czy dałabym radę.
Pod względem estetycznym, moje ciało nie uległo większym transformacjom. Brzuch wystaje, ale nie jest kosmicznych rozmiarów, przez co wyglądam jakbym dopiero była w 7 miesiącu. Dzięki genom i regularnym smarowanie się, nie dorobiłam się ani jednego rozstępu. Włosy u nasady dosyć mocno się zagęściły, choć wiem, że wypadną, bo taka kolej rzeczy :) Jedynym minusem związanym z włosami było to, że stały się bardzo odporne na farbowanie. Jak kiedyś nie wierzyłam w takie pierdoły, tak w końcu się przekonałam na własnym organizmie.
Twarz lekko pożółkła, ale jako tako nie dorobiłam się nowych plam pigmentacyjnych, tylko znamiona ściemniały.
Z nieprzyjemnych rzecz wróciło mi AZS, przez co skóra zaczęła mi się łuszczyć na przedramionach. Pojawił się cellulit, ale podejrzewam, że jest to wodny, więc szybko się go pozbędę. Tzn. mam taką nadzieję. Ogólnie jestem zadowolona z takiego obrotu spraw, bo wiem, że mogło być gorzej, dużo gorzej :)
![]() |
Ostatnie selfie w dwupaku i to bez makijażu. |
Wyprawka została skompletowana. Z racji, ze jest to nasze pierwsze, a zarazem ostanie dziecko, prawie wszystkie rzeczy są nowe. Łóżeczko jeszcze nie dojechało, ale za to wózek od miesiąca stoi i czeka na malutką Zofię Helenę. Kupując artykuły dla niemowlaków, starałam się zachować zdrowy rozsądek. Nie chwytałam każdej rzeczy, bo mogłaby się przydać. Do koszyka wpadały tylko te produkty, które faktycznie będą potrzebne, bo nie widzę sensu trzymania 15 butelek, skoro dwie w zupełności wystarczą. Jeśli nie, to się dokupi :) Uwzględniając wszystkie koszta związane z narodzinami (wyprawka + prywatne wizyty + badania) wydaliśmy już ponad 4 tysiące... Obawiam się, że na tym się nie skończy, bo zapewne jest coś o czym zapomnieliśmy.
Przez większą część ciąży nie miałam ochoty się malować. Dopiero ostatnio powróciłam do tej czynności i jednak wiem, że lepiej czuję się, gdy mam wyrównany koloryt twarzy :)
Jeśli chcecie, zrobię Wam BabyHaul, choć nie wiem, czy pasuje do tematyki bloga :)
Ps. wszystkie kolejne posty będą pojawiać się blogowego zapasu zrobionego na czarną godzinę, bo niestety, ale nie wiem kiedy się ogarnę, aby móc wrócić do regularnego blogowania. Trzymajcie kciuki za Nas!
Blanka
Czego pierwsze a zarazem ostatnie? Nie planujecie kolejnego dziecka? Zosia będzie się czuła samotnie ..
OdpowiedzUsuń:)
Do Zosi zbierałam się 5 lat i gdyby nie impuls, pewno dalej zwlekałabym z tą decyzją :D Lubię dzieci, ale nie mam parcia na drugie, poza tym jeszcze jedno nie wyszło na świat, więc wiesz :)
UsuńMoże kiedyś zmienię zdanie.
dokładnie! może córeczka wzbudzi w Tobie chęć dorobienia jej rodzeństwa :)
Usuńwszystkiego dobrego i bardzo szybkiego dojścia do formy po cesarce życzę :) od siebie jeszcze dodam, że karmienie piersią jest nie tylko zdrowe dla dziecka, ale BARDZO pomaga spalić pociążowe kilogramy, bo organizm spala dużo kalorii na produkcji mlecznej :D
Mój pierworodny i jedyny synuś nie doczekał się rodzeństwa i nie doczeka się:) Od początku nie planowałam drugiego i nie mam parcia, więc rozumiem o czym piszesz. Chociaż mój ma już 6 lat i zdaję sobie sprawę, że bycie jedynakiem przysparza mu chwil samotności, ja jednak mając rodzeństwo także nie czułam się wyjątkowo szczęśliwa. Powodzenia i szczęśliwego rozwiązania.
UsuńNie dziękujemy :))
UsuńTeż chciałam pytać czemu tylko jedno :) życzę pomyślnego cc ♥
OdpowiedzUsuńOdpowiedź masz wyżej :)
UsuńNie dziękujemy, bo to w końcu cięcie i to dosyć głębokie :(
Wszystkiego Dobrego :) I bardzo chętnie zobaczę baby haul. Nie mam własnych dzieci ale mam chrześniaków i przydadzą mi się ściągi ;-)
OdpowiedzUsuńJak będę w stanie i łóżeczko przyjedzie :)
Usuńwytrzymaj do 30 dla cioci Marty hehe
OdpowiedzUsuńNie damy rady, bo termin mam od miesiąca zaplanowany :D Po tym wypadzie do Wawy, czuję, że koniec może być jeszcze bliższy. Przeforsowałam się.
UsuńJa poród mam przewidziany na 7 lipca. Tydzień przed moimi urodzinami. Nie dawno leżałam w szpitalu przez spuchnięte stopy. Ale i tak to powróciło. W ciąży czuję się jak bańka, wszędzie okrągła.
OdpowiedzUsuńJa czuję się jak słoń, mimo tego, że nie przytyłam 30 kg. W piątek wieczorem, po powrocie z Warszawy miałam nogi, które wyglądały jakbym zachorowała na słoniowaciznę. Nawet za duże buty zrobiły się ciasne i obtarły mi pięty aż do krwi.
Usuńżyczymy wszystkie dobrego i pij dużo wody niskosodowej i nie sól jedzenia, powinno być lepiej :)
dwójkę dzieci z małą różnicą wieku łatwiej się wychowuje :)
OdpowiedzUsuńNie mówię definitywnie nie, ale na chwilę obecną chcę urodzić jednego, zdrowego Malucha i zapewnić mu wszystko :)
UsuńTrzymam kciuki i życzę wszystkiego dobrego dla Was:)
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka Wam życzę :) trzymajcie się! ;*
OdpowiedzUsuń:*
UsuńTrzymam kciuki. :**
OdpowiedzUsuń:*
UsuńWszystkiego dobrego Wam życzę :) Najważniejsze, że czujesz się w miare dobrze i że dzidzius rozwija się prawidłowo :)
OdpowiedzUsuńCzuję się dobrze, to fakt, ale gdyby nie musiała, nie wstawałabym z łóżka :D
UsuńPowodzenia! Trzymam kciuki żeby dzidzia była zdrowa i wszystko skończyło się bardzo dobrze :* Dziecko to największy skarb :)
OdpowiedzUsuńCiesz się, że masz zaklepany termin ja poszłam na żywioł tzn. nie było dla mnie terminów... Musiałam ostani dzień zgłosić się do szpitala na izbę przyjęć i dopiero zrobili cięcie ;)
Dzidzia mówi, że ma się dobrze :D
UsuńJa niby mam zaklepany termin, od miesiąca, bo mój gin jest zastępca ordynatora, to i tak w razie czego jestem przygotowana na jakieś przesunięcia. Termin porodu, gdyby miał odbyć się siłami natur, byłby dopiero 30 czerwca :)
Dużo zdrowia i szybkiej regeneracji dla ciebie i małej fasolki!
OdpowiedzUsuń:*
UsuńA Fasolka już nie taka mała, bo wczoraj jak wylądowałam na SOR'ze, została zbadana i okazało się, że waży około 3500 gram!
ojjj wiem co czujesz... mam 3,5 miesięcznego szkraba. Urodził się przez CC. Ciężko było... było bardzo ciężko. Heh. Co ja gadam. Jest ciężko... :) ale już troszkę lżej..
OdpowiedzUsuńGratuluję i życzę wszystkiego najlepszego!
Zdaję sobie sprawę, choć podejrzewam, że cięcie podbrzusza jest o wiele mniej bolesne w rekonwalescencji niż całe pociachane plecy i tym się motywuję :D
UsuńMoja córcia ma już 9 miesięcy i póki co do kolejnego dziecka mi się nie spieszy ;) Ona jedna wypełnia mi czas bezgranicznie :) Życzymy powodzenia!
OdpowiedzUsuńWiernie śledzę na Instagramie :)!
UsuńMoja kruszyna ma już 5.5lat ,a zdaje się ,że rodziłam wczoraj ;-) pierwszy trymestr przeszłam tak samo jak Ty - totalnie do d.. Chroniczne zmęczenie ,odruchy wymiotne dawały się mocno we znaki. Dodam jeszcze, że wtedy studiowałam i pracowałam. W konsekwencji studia rzuciłam ,choć miałam stypendium u byłam prymuską (dobrze ,że wcześniej skończyłam studium)bo nie byłam w stanie dojechać do uczelni 80km - rzygałam w autobusie jak głupia :-/ drugi trymestr był najlepszy :-) brzuch zaczął rosnąć, wcześniejsze dolegliwości ustąpiły,poznałam płeć dziecka,pierwsze ruchy <3 wspaniałe uczucie :-) Trzeci trymestr hm.. Początek był spoko ,ale później wyglądałam już jak słoń u tak się czułam, nie mogłam spać w nocy,miałam duszności i tak, musiałam z wielkim brzuchem przejść całe lato ;-) łatwo nie było ,tym bardziej ,że jestem sercowcem . Z tego względu miałam cc ,ale miło go nie wspominam. . rozstępy mam tylko (i aż )na cyckach ,ale tego przeskoczyć nie mogłam - skubane urosły o 3rozmiary i żadne smarowania nie pomogły .Na brzuchu na szczęście nic ;-) przytyłam aż 17kg ,co dla mnie od zawsze mającej 48kg było bardzo dużo . Po 3miesiacach wróciłam do formy, no ba nawet nie ćwiczyłam,a wyglądałam lepiej niż przed ciążą ;-) dziecko to największy skarb :-) życzę Ci dużo sił i pomyślnego porodu :-* jakbyś miała jakieś pytania odezwij się na fb, może będę mogła pomóc :-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie zaczynam się martwić skutkami ubocznymi porodu. Póki co jest dobrze, a co wyjdzie tego nie wie nikt :(
UsuńKażdy poród to kwestia indywidualna,tak samo jak każde dziecko jest inne :-) nie ma się co martwić za pas, ale moja rada jest taka - śpij teraz ile wlezie, mi córa mocno dała się we znaki przez kolki,więc marzyłam w tamtym okresie o śnie jak o złotej gęsi ;-)
UsuńKochana trzymam za Was mocno kciuki!!! Wiadomo, lepiej naturalnie ale jeśli są wyjątki od reguły i nie ma innego wyjścia to trzeba i już! Najważniejsze, żeby maluszek był zdrowy. czas tak szybko zleci, że nim się obejrzysz a będziesz szykowała roczek. :) Mój starszak zaraz 5 lat a młodszy zaraz 5 mc.. kiedy to zleciało?? Buziaki :*
OdpowiedzUsuńNie wiem czy do końca naturalnie tez jest dobrze, bo dużo moich znajomych było nacinanych, więc ingerencja chirurgiczna w organizm była.
UsuńBędzie co ma być :)!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że chcemy baby houl!
OdpowiedzUsuńChyba za dużo tego jest do pokazania :P
Usuńzdrówka życzę dla Ciebie i malutkiej :-*
OdpowiedzUsuń:*
Usuńwszystkiego dobrego i dużo zdrowia!
OdpowiedzUsuń:*
UsuńJa nie lubie dzieci, wiec raczej nie widzialabym takiej tematyki u Ciebie na blogu, jesli oczywiscie chodzi akurat o moja osobe ;) Wszystkiego dobrego zycze dla Was i szczesliwego rozwiazania :*
OdpowiedzUsuńSpokojnie, nie planuję pokazywania Zosi, a tym bardziej pisania o niej :)
UsuńZakupy dla malucha i tyle, ale i tak się cały czas waham, czy to dobry temat na post :)
Powodzenia!
OdpowiedzUsuńJa ciąże wspominam bardzo dobrze, poród dwie dobry trwał, ale tez był fajny :D za to teraz mam buntownicza dwulatke i to dopiero jest hardcore ;))
ło kurde, 48h... Chyba by mnie szlag trafił :D Może dałabym radę, ale byłabym tak marudna, że uznaliby mnie za niespełna rozumu :D
UsuńJa urodziłam we wrześniu, więc przez wszystkie upały w zeszłym roku musiałam przebrnąć. Lekko nie było.. I zazdroszczę braku rozstępów. Moja dzidzia mi mocno brzuchol rozciągnęła i skóra nie wytrzymała :(
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno kciuki za pomyślne rozwiązanie! Mam nadzieję, że Tatuś weźmie wolne i będzie z Wami w pierwszych tygodniach, bo momentami będzie Ci cholernie ciężko po cięciu. Poczytaj też trochę o dochodzeniu do siebie po CC i o mobilizacji blizny.
Tatuś już ma zaklepany urlop i chyba stresuje się bardziej niż ja ;D
UsuńJa mam w planach troje, ale co będzie to będzie. Termin za 3 tyg naturalnie. Bólu się raczej nie boje, bo miałam w swoim życiu 3 operacje i wiem co to znaczy wyć z bólu i błagać o znieczulenie. Najważniejsze, żeby maleństwo było zdrowe. Powodzenia.
OdpowiedzUsuńJeeeej, to gratulacje i życzymy powodzenia :)!
UsuńBólu tez się nie boję, bo sama miałam dwie mega ciężkie operacje na kręgosłup.
świetny post, gratulacje
OdpowiedzUsuńZapraszam do MNIE
Emilka, ja Cię proszę...
UsuńWszystkiego dobrego,trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuń:*
UsuńJeszcze nie mam dziecka, planuję ale również boję się o masę rzeczy związanych z ciążą plus porodem, który na bank u mnie zakończy się cesarką ze względu na dużą wadę wzroku. Jestem jedynaczką tak jak i mój mąż. Oboje w sumie nie żałujemy, że nie mamy rodzeństwa. Świadomie też podejmę decyzję o jednym dziecku. Nikt do niczego nikogo zmusić nie może :) Zdrowia Wam życzę, reszta przyjdzie sama :)
OdpowiedzUsuńOtóż to. Do Zosi zbierałam się 5 lat i jakoś nie mam parcia na drugie. Może kiedyś, ale to bardzo, bardzo wątpliwa sprawa. Na 99% Zośka będzie jedynaczką :)
UsuńBardzo fajny post. Gratulacje i powodzenia z córcią :)
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego rozwiązania, szybkiego powrotu do formy oraz siły na kolejnym etapie :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, dużo zdrowia dla Was :). Już pisałam na fb że piękne imiona wybraliście i o dziwo te same które ja bym chciała nadać swoim pociechom ;).
OdpowiedzUsuńŻyczę zdrówka i wszystkiego dobrego :D Liczę na to, że napiszesz co niego o cesarce, bo też mnie to kiedyś czeka przy mojej wysokiej wadzie wzroku, a jak do tej pory wszyscy mnie straszą :D
OdpowiedzUsuńSzczesliwego rozwiazania;) Ja urodziłam mojego klocuszka sn 2 czerwca:))
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego rozwiązania i zdrówka dla Was dziewczynki :*
OdpowiedzUsuńJa mam w planie 2 dzieci, ale jak tak czytam o tych ciążach i porodach na blogach to zaczynam mieć wątpliwości czy będę miała dwoje dzieci :D
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego rozwiązania i dużo zdrówka dla Was :)
Po pierwsze udanego rozwiązania - aby maluszek był zdrowy i żeby wszystko potoczyło się jak najlepiej i jak najszybciej :) Po drugie - szybkiego powrotu na bloga, choć to życzenie trochę egoistyczne, bo tak lubię Twojego bloga (często jako bierny widz - przepraszam ;) ) i po trzecie, co mnie zdenerwowało w komentarzach - oemgie, ludzie, co Was co interesuje ile dzieci chce? Będzie chciała 5, 2, 1, wcale (choć na to, tfu tfu tfu! za późno ;) ), to będzie mieć i nie Wasza sprawa :P Ja nie chcę wcale, nie lubię dzieci i nikomu nic do tego, o! Przepraszam, ale denerwuje mnie takie gadanie "a kiedy dzidziuś?"/ "a kiedy drugie?"/ "będzie mu/jej smutno bez rodzeństwa"/ "zegar biologiczny tyka" :P
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego rozwiązania! :)) Też boję się strasznie utyć w ciąży ;)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki ;) ygladasz cudnie co widze na insta . buziaki!
OdpowiedzUsuńnie denerwuj się na zapas. nie takie cc straszne jak o nim mówią.
OdpowiedzUsuńmiałam ciecie o 01:15. o 7 rano byłam pod prysznicem, normalnie wstawałam, siadałam. fakt pierwszy spacer właśnie pod prysznic pod rękę z Panem K, a tak nie odczułam nic. Dwa dni póżniej byłam w domu :)
udanego rozwiązania! :*
Blanka, wyglądasz świetnie, brzuszek spory, a Ty kwitniesz, humor Ci się wyostrzył :D ja miałam cesarkę w 7 miesiącu i zarzekałam się że drugiego nie będzie, ale teraz coraz częściej myślę o drugim dziecku, oglądam się za maluszkami i włączył mi się dodatkowy instynkt macierzyński :D córcia chodzi i prosi o małego Kajtka :P
OdpowiedzUsuńOch, cudownie wyglądasz! My również wprowadzaliśmy się do nowego domu nie w pełni wykończonego, ale przystosowanego do życia, mieszkając w nim zawsze znajdowaliśmy czas na " podręczne " prace, ale była to świetna decyzja, bo w pełni wykorzystywałam czas nawet przy dzidziusiowi, jakby trzeba było dojeżdżać aby wykańczać wszystko - nie poszłoby tak sprawnie i szybko :) Wagą się nie zadręczaj, po porodzie wszystko zleci, tak fajnej szczupłej sylwetki jak po porodzie nie miałam nawet w " młodości " :D Ale teraz już sobie trochę " nadrobiłam " tuszki :)
OdpowiedzUsuńCo do porodu, każda metoda jest dobra, aby tylko była korzystna dla zdrowia mam jak i maleństwa. Powodzenia ♥
Jedno co mogę ci napisać (i oprzeć o własne doświadczenie): córki zabierają urodę :) Życzę dużo zdrówka, i dziękuje za podniesienie mnie na duchu (też czeka mnie cesarka i też z powodów zdrowotnych, choć nieco odmiennych). Obyście zdrowe i duże rosły, a tatuś się opiekował teraz już dwiema swoimi księżniczkami :)
OdpowiedzUsuńżyczę powodzenia :)
OdpowiedzUsuń