Wonder'full Volume Colourist, czyli najlepsza maskara od Rimmel
Hello!
W Rossmannie obecnie trwa promocja na wszelkiego rodzaju produkty przeznaczone do makijażu oczu, więc jeśli szukacie maskary, zwróćcie na nią uwagę.
Ogólnie rzecz biorąc, tusze marki Rimmel nie należą do moich ulubionych, bo zawsze znajdę w nich jakiś mankament. A to się coś osypuje, a to skleja lub moje oczy stają się buntownikami i wypływają z nich miliony łez. Łez spowodowanych nietolerancją na jakąś substancję. Tym razem jest zupełnie inaczej, bo wszystko co napisałam wyżej w żaden sposób nie ima się Volume Colourist. Wiadomo, zawsze mogło być odrobinkę lepiej, ale biorę pod uwagę, że moje rzęsy nie należą do tych z którymi współpraca przebiega gładko i spokojnie, jest dobrze, a nawet bardzo dobrze :)
Z tego co kojarzę, maskara ma za zadanie przyciemnić rzęsy w ciągu 14 dni. Niestety, ale o tej właściwości nie mogę nic powiedzieć, bo z natury mam ciemne włoski. Kiedyś bawiłam się z olejkiem rycynowym, który również ma podbić barwę. Jak pewno się domyślacie, jemu ten wyczyn również się nie udał. Widocznie rzęsy nie są w stanie wyprodukować większej ilości pigmentu, bądź też są odporne na tego typu zabiegi.
Na poniższym zdjęciu możecie zobaczyć moje rzęsy w wersji naturalnej oraz pomalowane dwoma warstwami recenzowanej maskary. Naturalki sa dosyć gęste i długie, a w kącikach nieco opadają, przez co doprowadza mnie szału, zaś wszelkie próby wywinięcia ich zalotką kończą się fiaskiem.
Szczoteczka tuszu należy do tych klasycznych stworzonych z naturalnego włosia i mimo tego, że jestem przyzwyczajona do silikonowych, ta spisała się u mnie całkiem poprawnie, roznosząc tusz równomiernie, a przy tym nie sklejając rzęs nadała im objętości i lekkiego podkręcenia. Do tego jest dosyć duża i nabiera optymalne ilości czarnej mazi.
Poza tym pomalowane rzęsy trwają w takim stanie od rana do wieczora. Nic się nie kruszy, nie rozmazuje. Do tego demakijaż przebiega bezproblemowo - maskarę da się zmyć za pomocą płynów micelarnych czy też olejków.
Warto również wspomnieć, że produkt jest gotowy do użycia zaraz po zakupie i nie trzeba czekać, aby jego konsystencja uległa lekkiemu podsuszeniu.
Za co polubiłam tę wersję? Ano za trwałość, za brak podrażnienia oczu, za ładne rozdzielenie i objętość, za delikatne wydłużenie oraz za to, że nie obciąża rzęs, przez co cały dzień wyglądają świeżo i nie męczą powiek swą ciężkością.
Podoba Wam się taki efekt?
Blanka
Ja jestem totalnie zniechęcona do maskar Rimmel, za każdym razem spotyka mnie coś niemiłego... :(
OdpowiedzUsuńJa miałam chyba wszystkie ich maskary i tylko ta mi się spodobała na tyle, aby pokazać ją na blogu :)
UsuńU mnie było dokładnie tak samo! Ta maskara jest bardzo fajna i naprawdę udała się marce :)
UsuńChyba z Rimmel nie miałam maskary, zawsze wierna byłam Maybelline :) a sam efekt nie jest zły, ale ja wole rozdzielone rzęsy, bez grudek na końcach :)
OdpowiedzUsuńzaczarowana-oczarowana.pl
U mnie żaden tusz nie dał idealnie rozdzielonych rzęs i podejrzewam o to moją technikę malowania :)
UsuńCzęsto jest to "wina" rzęs, niektóre mają taką grubość i kształt, że łatwo o przesadny efekt:)
Usuńefekt jest cudny ;)
OdpowiedzUsuńMi z Rimmela bardzo spasował Lash Accelerator :) Ale może skuszę się na tę o której piszesz :D
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo ładnie, ale też jakoś nie przepadam za maskarami Rimmel.
OdpowiedzUsuńLubię takie szczotki :)
OdpowiedzUsuńTy masz piękne rzęsy z natury. <3
OdpowiedzUsuńKupiłam ją 3 dni temu, ale nie jestem z niej zadowolona. Wolę zdecydowanie wake me up (o zapachu ogórka:P)
OdpowiedzUsuńTeż właśnie polubiłam tą ogórkową :)
UsuńBardzo ładny efekt. Kiedyś lubiłam tylko klasyczne szczoteczki, odkąd spróbowałam silikonowych nie wyobrażam sobie innych i w sumie kusi mnie ta maskara, ale nie wiem jak to znowu z tą klasyczną szczotką będzie:P
OdpowiedzUsuńWoow! Ja uwielbiam klasyczne szczoteczki :) rzesy po pomalowaniu sa super 😍
OdpowiedzUsuńKurcze jakoś nie umiem korzystać z takiej szczoteczki, najzwyczajniej odzwyczaiłam się od niej... o niebo lepiej pracuje mi się z sylikonową ;) Zostałaś przeze mnie nominowana do LBA ;) Zapraszam na mojego bloga ;)
OdpowiedzUsuńhttp://madchen-aus-dem-all-pl.blogspot.com/
Moje rzęsy tolerują tylko silikonową szczoteczkę :)
OdpowiedzUsuńOd dzisiaj używam i już mi się podoba bo nie uczuliła moich oczek:)
OdpowiedzUsuńNie znam, ale efekt jest bardzo ładny ;)
OdpowiedzUsuńObserwuję również ;)
Usuńładnie wygląda na rzęsach :)
OdpowiedzUsuńobserwuję :)
Ja ostatnio nie potrafię kupić sobie odpowiedniego tuszu... nie wiem co jest ale albo podrażnia albo nie ma pożądanego efektu. Po twojej recenzji może się skuszę. Wygląda dość ciekawie
OdpowiedzUsuńTeż mam :-) będę testować :-)
OdpowiedzUsuńPięknie pogrubił rzęsy :D.
OdpowiedzUsuńDawno temu miałam tusz od Rimmel w różowym opakowaniu, spisał się beznadziejnie. Od tego czasu tusze tej firmy omijam ;)
OdpowiedzUsuńAle ten nie wygląda u Ciebie źle.
Ja nie przepadam za ich tuszami :/
OdpowiedzUsuńWłaśnie ten tusz okazał się u mnie totalną klapą. Lubię tusze z Rimmela i miałam z innej serii - sprawdzał się rewelacyjnie. Niestety ten niekoniecznie.
OdpowiedzUsuńnie miałam go jeszcze ja jednak wole tusze marki maybelline .
OdpowiedzUsuńAle efekt całkiem fajny :)
Mi się efekt podoba na rzęsach. =)
OdpowiedzUsuńMnie się podoba efekt ;))
OdpowiedzUsuńNie znam tej mascary, ale efekt super :)
OdpowiedzUsuńJa nie przepadam za tuszami z Rimmela :)
OdpowiedzUsuńNigdzie nie moge jej dostac, wszedzie wyprzedane ;(((
OdpowiedzUsuńMiałam kupić na promo ale odpuściłam.
OdpowiedzUsuń