Peelingi Lirene z serii Dermoprgoram. Peeling kokosowy i żurawinowy
Pączki zjedzone? Ja pochłonęłam aż 4 i przez to czuję się fatalnie, gdyż dostarczyłam zbyt dużą dawkę cukru do organizmu. No cóż, podobno obżarstwo to grzech główny, więc teraz muszę cierpieć katusze w ramach pokuty :D Na całe szczęście ten składnik spożywczy idealnie spisał się w peelingu żurawinowym marki Lirene. Wersja kokosowa nie była już taka super, ale o tym poczytacie niżej.
Zacznę od tego, który przypadł mi do gustu troszkę mniej ze względu na to, że mechanizm ścierający został przypisany chlorkowi sodu, czyli soli. U mnie ten związek chemiczny średnio się sprawdza przy ścieraniu martwego naskórka, bo moje ciało nie należy do wrażliwych czy delikatnych :) Niemniej jednak uwielbiam tę kokosową choć niestety lekko sztuczną woń, która jeszcze po kąpieli potrafi utrzymać się dosyć długi czas. A, i jak to przy solnych scrubach bywa, podczas stosowania kosmetyku należy zachować ostrożność, bo do teraz pamiętam pieczenie jakie ogarnęło mnie po wcześniejszej depilacji. Lepiej żeby skóra była bez podrażnień :) Oczywiście zdecydowanym plusem jest brak parafiny, dlatego też od dłuższego czasu nie uświadczyłam na plecach żadnych bolących gul.
Skład: Propylene Glycol,Glycerin, Sodium Chloride, Sugar, Silica Dimethyl Silylate, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Sodium Laureth Sulfate, Phenoxyethanol, Methylparaben, Propylparaben, Ethylparaben, Butylparaben, Parfum (Fragrance), Benzyl Salicylate, Coumarin, Benzyl Benzoate.
Z kolei wersja żurawinowa okazała się być petardą wśród peelingów Lirene, a tych już trochę miałam. Bazę tego zdzieraka stanowi cukier wraz z akrylowymi kuleczkami. Intensywny zapach żurawiny w przeciwieństwie do kokosa nie jest syntetyczny. Czasem nachodzi mnie ochota, aby go skosztować, ale patrząc na skład, stwierdzam, że jednak ten kosmetyk nie jest jadalny :D
W dosyć gęstej konsystencji przezroczystego żelu zatopiono kryształki sacharozy, będące mocnym narzędziem za pomocą którego pozbywamy się obumarłych komórek. Niby nie jest ich dużo, a jednak taka ilość spokojnie da sobie radę nawet u najbardziej wymagającego człowieka na świecie :D Po wyjściu spod prysznica skóra jest oczyszczona, gładka i mięciutka i przede wszystkim nie jest wysuszona czy ściągnięta. Pod tym względem oba peelingi są bardzo obojętne i nie mają wpływu na nawilżenie.
Skład: Propylene Glycol, Glycerin, Sugar, Aqua (Water), Synthtics Wax, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Triethanolamina, Zingiber Officinale (Ginger) roqt Extract Vaccinum Macrocarpon (Cranberry) Fruit Extact, Parfum (Fragrance), CI 16255:1.
Dajcie znać jakie są Wasze ulubione peelingi cukrowe :)
Blanka
Dobrze wspominam peeling cukrowy ze Starej Mydlarni o zapachu czekolady :-)
OdpowiedzUsuńKilka razy widziałam jego recenzję i coś czuję, że go kupię :)
UsuńŻurawinowy fajnie pachnie, czaję się na kokos a miałam grejpfrut ;D
OdpowiedzUsuńOba wyglądają ciekawie, szkoda, że kokos słabiej się sprawdził.
OdpowiedzUsuńDla mnie kokosowy nie pachnie w ogole kokosem. Raczej czymś męskim. Fakt ścieranie średnie. Żurawinowy dla mnie śmierdział. nie byłam w stanie go znieść. Najbardziej chyba polubiłam wersję Mango:)
OdpowiedzUsuńA mi ten zapach ogromnie się podoba ♥
UsuńPrzyznam bez bicia, że sprawdzałam zapach kokosowej wersji, ale zapach zupełnie nie przypomina mi kokosa.
OdpowiedzUsuńJa go czuję, choć zapach ujawnia się dopiero po wyciśnięciu peelingu z tubki. No i czuć też sól, a ona raczej nie ma fajnego aromatu.
UsuńDobrze, że zaznaczyłaś, że podczas solnych peelingów bardzo istotna jest ostrożność.
OdpowiedzUsuńRaz pojechałam solnym po depilacji nóg i myślałam, że to są ostatnie chwile mojego życia :D
UsuńMój jedyny ulubiony peeling to ostra gąbka ;) ale oba chętnie powącham i może mnie przekonają ;)
OdpowiedzUsuńU mnie też cukrowe wygrywają, choć głównie dlatego, że solne podrażniają skórę, która jest choćby lekko obtarta. Wkurzające, ale nie mogę odmówić peelingom solnym mocy - nieraz się przekonałam, że to mocni zawodnicy. A jednak cukrowce wygrywają wszystko!!
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować ten żurawinowy :)
OdpowiedzUsuńOgólnie to ostatnio sama robię peelingi - biorę olej, który nie sprawdza się na włosach, a który zużyć trzeba, dużo cukru i płyn do kąpieli. I jest super :)
Nigdy nie miałam tych peelingów. W ogóle rzadko sięgam po takie kosmetyki:D ale chyba żurawinowego wypróbuję;D
OdpowiedzUsuńLubię je przez przypadek je kupiłam :)
OdpowiedzUsuńMiałam inny peeling od Lirene, który był fenomenalny :)
OdpowiedzUsuńBrrrr peeling solny jak dla mnie jest w ogóle nieporozumieniem. Jak można stosować coś tak strasznie brutalnego? :D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że zawierają w składzie glikol propylenowy, który mnie uczula, bo chętnie spróbowałabym tych peelingów :(
OdpowiedzUsuńnie miałąm tych peelingów, bo wolę swoje domowe :D
OdpowiedzUsuńCierpliwa i pracowita mróweczka z Ciebie. Ze mnie leniuszek... Wolę kupić ten żurawinowy :)
UsuńInteresujące produkty :) Jeśli chodzi o pączki zjadłam tylko jednego i już miałam ich dość :D
OdpowiedzUsuńJa cukrowe czy solne robię sama :), ten żurawinowy mnie kusi nie wiedziałam że Lirene ma takie fajne peelingi do ciała jakoś nigdy mi się nie rzuciły w oczy :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za solnymi peelingami, zdecydowanie wolę cukrowe :)
OdpowiedzUsuńJa polubiłam te małe peelingi z Tutti frutti :)
OdpowiedzUsuńZ kokosem muszę się zapoznać :)
OdpowiedzUsuńmam żurawionowy, ale na razie bezpiecznie stoi na półce i czeka na swoją kolej, chociaż po przeczytaniu opinii mam na niego ochotę już teraz
OdpowiedzUsuńŻurawinowy jest świetny
OdpowiedzUsuńChętnie kupię peeling żurawinowy :D
OdpowiedzUsuń