Syoss, Pianka odświeżająca kolor - największy dramat ubiegłego roku, który zniszczył mi włosy
Hello!
Wiecie o tym, że mam włosy dwukrotnie rozjaśniane, po milionach zmian kolorów i wiecznych eksperymentach. Niestety, za własną głupotę płaci się słono, a ja mało nie przepłaciłam większą częścią długości, którą byłam zdecydowana obciąć, ale na szczęście udało mi się odratować spalone kudły, choć o tym wyczynie napiszę Wam w następnym poście. Ale i tak ścięłam 5 cm wysuszonych na wiór końcówek, które niemiłosiernie zaczęły się rozdwajać i łamać, co było do przewidzenia.
Na MeetBeauty otrzymałam piankę do włosów marki Syoss, która miała odświeżyć mój blond, a także ochłodzić kolor przez zniwelowanie rudych i innych ciepłych tonów. Niby szybka i łatwa sprawa i przy tym brak fioletowej wody jak to bywa w przypadku szamponów do włosów blond czy płukanek typu "Srebrzyk". Syoss'a nienawidzę, bo kilkukrotnie po użyciu ich kosmetyków miałam nieziemski, mokry, swędzący i trudny do usunięcia łupież. No ale co tam, przecież pianka nie będzie miała żadnej styczności z moim skalpem, gdyż jaśniejsza część zaczyna się mniej więcej od ucha. Zaryzykowałam i...
... rankiem obudziłam się z włosami, które nie przypominały moich włosów, a jedynie pozbawianą blasku kupę siana. Płacz i zgrzytanie zębów, bo moje ukochane hery zostały hmmmm spalone? Zresztą efekt dramatycznej próby ochłodzenia koloru możecie zobaczyć poniżej. Oczywiście usunięcie niepożądanych ciepłych tonów zakończyło się fiaskiem, bo odcień blondu ani drgnął. Może na zdjęciu nie widać rzeczywistej barwy, a za to dokładnie widać matowość i suchość niewydarzonych strąków, które idealnie odwzorowały ogrom zniszczeń ;(
Co z tego, że produkt jest przyjemny w użyciu, bo tak jak napisałam wyżej, nie brudzi wanny/prysznica na fioletowo, skoro potrafi doszczętnie spustoszyć łeb, pozostawiając po sobie obraz nędzy i rozpaczy. Gdybym wiedziała, jakie konsekwencje niesie zastosowanie tego niewypału z Syoss, w życiu nie zdecydowałabym się na jej nałożenie. Od razu wywaliłabym do kosza, bo nie byłabym jej w stanie oddać nawet największemu wrogowi. Mogłam kupić Srebrzyka i zrobić płukankę, obyłoby się bez krzyku i płaczu.
Na szczęście po kilku tygodniach intensywnej regeneracji, udało mi się doprowadzić włosy do ładu i składu. Wiadomo, nigdy nie będzie tak jak przedtem, bo za dużo przeszły przez co zmieniła się ich porowatość. Od razu zaznaczę, że rozjaśnianie nie miało jakiegokolwiek wpływu na ich kondycję, bo ściąganie koloru odbywało się przy użyciu Cureplexu, o czym możecie poczytać w tym POŚCIE. Do znacznego pogorszenia stanu przyczynił się tylko i wyłącznie Color Refresh.
Jestem zła sama na siebie, bo zamiast słuchać podświadomości przypominającej mi nienawiść do marki, poszłam za głosem nie wiem czego, ale poszłam i dzięki temu mało nie pozbyłam się włosów. Wybryk ten traktuję jako nauczkę na przyszłość i teraz każdy produkt przeznaczony do mycia czy też pielęgnacji, będę wybierać na podstawie opinii wydanych u moich ulubionych blogerek oraz KWC, bo czasem ten odłam wizaż.pl staje się całkiem pomocnym narzędziem.
Więc apeluję:
Niech Was ręka boska broni przed wsadzeniem tej pianki do koszyka. No chyba, że nie zależy Wam na dobrej kondycji włosów, to sięgajcie na drogeryjne półki. 20 zł to nie majątek, ale niestety regeneracja kudłów jest znacznie droższa.
Więc apeluję:
Niech Was ręka boska broni przed wsadzeniem tej pianki do koszyka. No chyba, że nie zależy Wam na dobrej kondycji włosów, to sięgajcie na drogeryjne półki. 20 zł to nie majątek, ale niestety regeneracja kudłów jest znacznie droższa.
A dla zainteresowanych podaję skład:
Aqua, Butane, Propane, Cetyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, PPG-5-Ceteth-20, Parfum, Isobutane, Methylparaben, Propylparaben, Citric Acid, Linoleamidopropyl PG-Dimonium Chloride Phosphate, Propylene Glycol, Linalool, Hexyl Cinnamal, Limonene, HCBlue No. 16, Benzyl Salicylate, Citronellol, Alpha-Isomethyl Ionone, Basic Red 76,Basic Yellow 57, Ethanolamine
Blanka
Będę trzymać się od niej z daleka, chociaż muszę przyznać ze korciła mnie kilkakrotnie. Szkoda, że się nie sprawdziła i narobiła tyle krzywdy. Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńNiestety tak to czasem bywa z włosowymi eksperymentami... Z daleka od Syoss.
Usuńdlatego ja już na włosach nie eksperymentuję - zyczajnie mi ich szkoda. Długo dochodza do formy po takich ybrykach więc teraz ostrożnie wybieram kosmetyki i kilka razy sprawdzam opinie i skład ;)
UsuńNo to klapa :( Tak się składa, że mam ten produkt w domu ale jeszcze nie odważyłam się go użyć :) po Twoim wpisie chyba tego nie zrobię...
OdpowiedzUsuńPoczytaj na KWC o tej piance. Każdy się skarży.
UsuńNie lubię tej firmy, nawet szamponów:) Szkoda, że włosy ucierpiały:( Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa szczerze nienawidzę!
UsuńBoże.... przez takie doświadczenia boja się w ogóle farbować włosy.
OdpowiedzUsuńDopóki nie ma siwych, nie ma co grzebać w farbach. Takie moje zdanie.
UsuńDobrze, że nas przestrzegasz. Nie lubię jakichkolwiek pianek, zawsze mi przesuszały włosy :-/
OdpowiedzUsuńA jaką miałaś wcześniej?
UsuńJakieś welle nie welle :-) najczęściej zwiększające objętość i przesuszały na wiór
UsuńZastanawiam się właśnie skąd tyle pozytywnych opinii w sieci na jej temat. Ja także dostałam ja na Meet Beauty Ale jeszcze chyba na szczęście nie użyłam
OdpowiedzUsuńWiem, że pianka była w jednym z pudełek Programu Nowości Rossmann. Z tego co kojarzę, dziewczyny muszą wydać opinię w określonym czasie. Nie wiem czy piszą je z własnej, nieprzymuszonej woli, ale mam nieodparte wrażenie, że aby pozostać w programie, dosyć mocno zaginają czasoprzestrzeń.
UsuńKurcze a u mnie sprawuje się dobrze. :/ Przy nastepnym użyciu musze zrbić zdjęcie po bo mnie pięknie wygładza i nadaje blask
UsuńDla mnie genialna. Używam od roku non stop.
Usuńdzięki za ostrzeżenie. Ej to takie z*ebane, ze przez jeden produkt można sobie zaprzepaścić kilka miesięcy pielęgnacji ;/
OdpowiedzUsuńŻebyś widziała. 3 minuty spieprzyły mój największy atut! Sziiit
UsuńNiestety ta pianka była niewypałem jako prezent niespodzianka.. Szkoda, że zniszczyła Twoje piękne włosy :/ Na pewno jej nie zużyję..
OdpowiedzUsuńJa to w ogóle żałuję, że pojechałam na tę konferencję, ale nie chce mi się ścierać literek na podanie powodów, dla których uważam te spotkanie jako najgorsze na jakim byłam :)
UsuńA ja niedawno chcialam ja uzyc, teraz na bank tego nie zrobie :/
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że Ty masz wersję do włosów ciemnych ;>? Podobno również niemiłosiernie wysusza.
UsuńMam również do brązu, ale chciałam zaszaleć i zobaczyć jaki da mi kolor na końcówkach :P Jednak nie zrobie tego, bo jak mam miec pozniej popalone wlosy, ktore do tego sa zmordowane suszarka i prostownica to dziekuje bardzo :P
UsuńBędę omijać z daleka.
OdpowiedzUsuńTę piankę jak i całą markę powinni wycofać ze sprzedaży!
UsuńFarbowanie na blond mi nie grozi, ale wypuszczanie produktów z takim syfiastym składem powinno być zabronione. To jest po prostu jakieś nieporozumienie. Dobrze, że straciłaś tylko 5cm, a nie więcej...
OdpowiedzUsuńSzczęście w nieszczęściu.
UsuńTeż ją dostałam na Meet Beauty ale nie używałam bo niestety nie mój kolor :) nigdy włosów nie farbowałam i nie mam narazie takiego zamiaru :))) współczuję tylko Tobie ze tak zniszczyła Ci ta pianka włosy :/
OdpowiedzUsuńNa szczęście jest już o niebo lepiej i pokażę efekty za jakiś czas :)
UsuńNie spodziewałam się, że pianka może wyrządzić taką krzywdę. Osobiście używam farb do włosów marki Syoss i nie mam żadnych zastrzeżeń, dlatego jestem strasznie zdziwiona.
OdpowiedzUsuńAno może, bo ma mega badziewny skład.
Usuńoho. Osobiście nie farbuje wlosów ale dobrze wiedzieć !:) będę omijać .
OdpowiedzUsuńTeż bym chciała, ale siwe kłaki zaczynają dawać o sobie znać...
UsuńJeśli chodzi o mnie to u mnie sprawdza się super! I choć produktów Syoss za bardzo nie lubię, ich szampony średnio lubią się z moimi włosami o tyle ta pianka robi z moich włosów gładką fajną taflę a kolor nawet delikatnie się zmienia, na ciemniejszy. mam naturalnie popielaty blond a na spotkaniu dostałam brązową co mi nie przeszkadzało. :p
OdpowiedzUsuńSzkoda że tak się stało u ciebie ;(
No tak, ale weź pod uwagę, że jak sama piszesz, masz naturalnie popielaty blond. Więc wniosek taki, że pianka inaczej zachowuje się przy ochładzaniu koloru na wcześniej rozjaśnionych włosach :)
UsuńOo w sumie...to może być właśnie to. Jedynie kilka centymetrów moich końcówek to rozjaśnione włosy czyli to co zostało mi przy zapuszczaniu i podcinaniu.
UsuńMożliwe że na naturalne reaguje inaczej
a ja używam tego produktu przy każdym myciu i jestem bardzo zadowolona. :) co prawda nie uzyskuję całkiem siwego blondu jak po nałożeniu tonera, ale kolor jest rzeczywiście schłodzony. :) u mnie też pianka nie ma wpływu na zdrowie włosów.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że przynajmniej Tobie produkt ten nie zrobił krzywdy.
Usuńa mam w domu 2 opakowania. Thx bejbe - nie użyję :)
OdpowiedzUsuńNie ruszaj tego!
UsuńMi po ich farbie włosy leciały garściami, mogłam je wyciągać non stop :( Od tamtej pory boję się sięgnąć po cokolwiek od tej firmy, a Twój post utwierdził mnie w moich obawach. Czasami kuszą mnie ich szampony ale nie ma mowy. Boję się, że już nic mi na głowie nie zostanie :P
OdpowiedzUsuńAle masakra!!!!
OdpowiedzUsuńI to moje cudowne włosy musiały ucierpieć :(
UsuńMi po ich farbie włosy leciały garściami, mogłam je wyciągać non stop :( Od tamtej pory boję się sięgnąć po cokolwiek od tej firmy, a Twój post utwierdził mnie w moich obawach. Czasami kuszą mnie ich szampony ale nie ma mowy. Boję się, że już nic mi na głowie nie zostanie :P
OdpowiedzUsuńA to już nie raz czytałam, choć chyba sama raz farbowałam Sayossem...
UsuńChyba jeszcze nigdy nie wyszłam dobrze na kupieniu czegokolwiek z Syoss ;/
OdpowiedzUsuńJa jak widać też.
UsuńDlatego u mnie tylko na zapowiedzi się skończyło. Produkt zbiera tak złe opinie że aż boli
OdpowiedzUsuńA ja durna nie poczytałam nic tylko poszłam do łazienki i popełniłam największą zbrodnię życia.
UsuńOstatnio rozjaśniłam sobie końcówki i też im to nie posłużyło niestety :/
OdpowiedzUsuńMi rozjaśnianie nie zniszczyło włosów, bo użyłam CURAPLEXU. Zniszczyła je późniejsza próba ochłodzenia koloru przy pomocy Color Refresh marki Syoss!
UsuńTrzeba uważać na produkty Syoss :/ Chyba nie będę skłonna do kupienia ich produktów...
OdpowiedzUsuńINNA MYŚL [blog] MÓJ KANAŁ NA YOUTUBE
Ta marka to najgorsze ogniwo kosmetycznej strony Henkela!
UsuńGłosem ciekawość, Blanko, ciekawości... A ciekawość to dla kobiety pierwszy stopień do piekła. Myszy to też stworzenia ciekawskie. Między innymi z tego powodu kilka lat temu Panna Mysia zamiast mieć czuprynę blond platynową, stała się ślicznym wielkanocnym kurczaczkiem. Widziałaś kiedyś wielkanocną mysz? To byś się uśmiała! :)
OdpowiedzUsuńCiekawość kazała mi zniwelować kurczaka o którym właśnie wspomniałaś... Tzn. on nie był aż tak mocny, ale chciałam mieć chłodny ocień! Wrrrrrrrrrrr
UsuńWiesz, ja w sumie lubię kurczaki :D Tak to jest, że kobiety dążą do perfekcji, czasem kosztem własnego wyglądu. Paradoks.
Usuńsuper jest ta pianka, wypróbowałam ją ostatnio :)
OdpowiedzUsuńwikujama.blogspot.com
:)
UsuńO kurtka dramat :( dobrze , że ostrzegasz ...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
:(
UsuńWspółczuję tego co zrobiła z Twoimi włosami :( Sama też nie przepadam za produktami Syoss, ale tą piankę wypróbowałam i akurat u mnie się sprawdziła. Mam czarne włosy i dzięki wersji do ciemnych brązów zyskały one takich delikatnych refleksów.
OdpowiedzUsuńNo to przynajmniej u Ciebie nie zrobiła szkód. I bardzo mnie to cieszy :)
UsuńMatko Bosko Szczecińsko! Ale masakra z tą pianką :O Dobrze, że odratowałaś włosy. Kto by pomyślał, że taka pierdoła może siać takie spustoszenie!
OdpowiedzUsuńTo tako Matka Boski istnieje? Jo znom yny Matke Boskom Piyniądzową, co przichodzi kożdego dzieśontego xD
UsuńMam tą piankę i na dniach miałam użyć. Ale teraz się już boję :/
OdpowiedzUsuńOsobiście odradzam, ale co zrobisz to Twoja sprawa :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPrzygody z kosmetykami Syoss również nie wspominam dobrze... Miałam szampon i odżywkę, ale kompletnie się nie sprawdziły.
OdpowiedzUsuńJa nie wiem co ta za najgorszą chemię pakują w składy tych kosmetyków...
UsuńMiałam szampon z tej marki, ale mi nie podpasował.
OdpowiedzUsuńMi też nie. Ostatni szampon tej marki kupiłam na początku blogowania, parę razy zmyłam nim olej, aby po jakimś czasie walczyć z ostrym i mokrym łupiezem...
UsuńO rany... współczuję!!! Słabo znam się na składach - jak myślisz, co mogło Ci zaszkodzić?
OdpowiedzUsuńTeż miałam kiedyś przygodę z niby niegroźnym, drogeryjnym kosmetykiem, w dodatku włosomaniaczym hitem - po Nivea Long Repair poważnie rozważałam ścięcie dobrych kilku cm włosów, były tak przeproteinowane, że aż "spalone" (suche, szorstkie, sztywne). Nie sądziłam, że zwykła odżywka (nie żadna ultraprotienowa kuracja) może mieć takie skutki :/
O to mnie teraz zabiłaś. Swoją drogą tam jest zbilansowana ilość protein i pokrywa się ona z ilością nawilżaczy. Nie mam tutaj opakowania, a nie chce mi się iść do łazienki, aby spr.
UsuńA co do składu pianki, myślałam, że to barwnik, ale jego jest tak mało, że nawet nie farbuje rąk na fioletowo jak choćby szampon z Joanny, więc raczej on odpada.
Kiedyś miałam szampon tej marki, ale nie okazał się dobry dla moich włosów.
OdpowiedzUsuńJakoś mnie to już nie dziwi :)
Usuńnie stosuję pianek:P ale bardzo lubię tę markę :)
OdpowiedzUsuńTo jesteś chyba jedną z nielicznych :)
Usuńja dawniej miałam ochotę na szampon,ale po przeczytaniu recenzji podziękowałam.
OdpowiedzUsuńStraszne :(
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że udało Ci się wyprowadzić włosy na prostą :)
Od produktów tej firmy trzymam się z daleka, odkąd po szamponie dostałam okropnego łupieżu... Długo musiałam z nim później walczyć.
OdpowiedzUsuńja już na szczęście nie farbuje włosów, raz użyłam Syoss (zwykłej farby) i nie byłam zadowolona
OdpowiedzUsuńDużo osób zachwyca się szamponem z Syoss'a, mi do gustu nie przypadł.
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie farbuję włosów :)
http://side-of-life.blogspot.com/ - KLIK!
O szlak, też ją dostałam na spotkaniu :o i oddałam ją cioci! Ciekawe czy już jej użyła...
OdpowiedzUsuńU mnie to samo, Syoss nie zachwyca. Szkoda włosów!
współczuję to musiało być straszne :/
OdpowiedzUsuńO kurde, a ja ją sprezentowałam Interendo :( Mam nadzieję, że nie zrobi jej takiego pogromu :(
OdpowiedzUsuńMam tą piankę do odcieni ciepłych brązów i jestem zadowolona, nie zauważyłam aby stan włosów się pogorszył, a kolorek ładnie się wyrównał ;) Może mam jakieś inne włosy.
OdpowiedzUsuńCoś ty ! A ja miałam iść po nią w tym tygodniu :o
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć! Ja już używałam kilku szamponów, Rossmanowy strasznie wysuszał moje włosy, szampon z Yves Rocher już tego tak nie robił ale nic nie działał na włosach, obecnie używam z L'oreal Expert i jestem na razie zadowolona :)
OdpowiedzUsuńTeraz się cieszę, że swoją piankę oddałam komuś innemu i dziekuję sama sobie, że nie maluję swoich kudełków :).
OdpowiedzUsuńefekt odwrotny od zamierzonego,tragicznie przyklapłe włosy a pianka ma przecież dodawać optycznie objętosci...MASAKRA!
OdpowiedzUsuńKlaudia, przeczytalas chocby jedno zdanie z posta? Twoj komentarz jest bezsensowny i nie odnosi sie do wyzej opisanego produktu. Na przyszlosc - albo czytaj i komentuj na temat. albo nie czytaj i nie komentuj.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że musiałaś przekonać się tego wszystkiego na własnych włosach i nie zostałaś ostrzeżona! Współczuję, na szczęście już doszłaś do ładu z tymi włosami. Nigdy nie sięgnę po tę markę, aczkolwiek to mama wszystko załatwia tę sprawę, ale jak już będę samodzielna i niezależna, nie kupię niczego takiego D:.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i szczęśliwego Nowego Roku!
Alicjonada.blogspot.com
potwierdzam, pianka jest beznadziejna, wypróbowałam ją 2 razy i za każdym razem zero efektu, a włosy suche :-(
OdpowiedzUsuńwspółczuję :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i Zapraszam :D
MY PINK GLASSES - klik!
Jak tylko weszła marka Syoss, kupiłam od nich szampon. Był tragiczny. Od tamtej pory nawet nie patrzę na te produkty. Współczuję przeżyć.
OdpowiedzUsuńJeju :( na szczęście w ogóle nie sięgam po Syossa.
OdpowiedzUsuńIch produkty to kompletnie nie moja bajka...
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś szampon z tej firmy i jakoś mnie nie zachwycił. Masakra, co taka pianka może zrobić z włosami ;/
OdpowiedzUsuńGrazie per le informazioni, molto utile, e il successo dei nostri saluti Indonesia indipendente
OdpowiedzUsuńJejku współczuję! To dobrze, że udało ci się w miarę 'naprawić' Twoje włosy! Mój Blog - klik
OdpowiedzUsuńJa dostałam to w zestawie glossybox odcień ciepły brąz i byłam zadowolona. wystarczy kilka minut na głowie i odcień się utrzymywał na kilka myć. opakowanie starczyło na około 7 razy. włosy nie odczuły negatywnych skutków użytkowania produktu. nie bójcie się dziewczyny, na każdego ten produkt działa inaczej;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa mam do czerwonych wlosow i jest REWELACYJNA!
OdpowiedzUsuńA ja pomimo wszystko chce ja kupic. Mam od nich Toner i jestem z niego zadowolona :). Mam tez inna pianke marki Igora, ale jeszcze jej nie testowalam. Mam ciemny blond, rozjasnione do miodowego farbami i tonerami. Ja uzywam mnostow masek na wlosy po myciu oraz olejkow ta, ze nie sadze zeby mi je jakos doszczetnie zniszczyla ta pianka ;). Kiedys uzywalam SunKiss marki Loreal i on wlasnie troche przesuszal moje wlosy i powodowal puszenie, ale olejki daly sobie z Nim rade ;). Polecam olejowanie wlosow!
OdpowiedzUsuń