Denko z ostatnich trzech miesięcy, czyli garść mini opinii
Hello!
Minęło tyle czasu, a ja dopiero teraz jestem w stanie zdać relację i pokazać Wam kosmetyczne zużycia z trzech ostatnich miesięcy. Październik i listopad minął pod znakiem nawału pracy, a grudzień przeleciał na ohydnych dolegliwościach związanych z ciążą. Choć teraz też nie jest dobrze, to mimo tego staram się opuszczać częściej łóżko niż dotychczas. Przez te troszkę ponad 90 dni, pustych opakowań zebrało się całkiem sporo, a przeważającą część stanowią kosmetyki przeznaczone do pielęgnacji włosów. Nic dziwnego, bo to im poświęcam największą uwagę.
Zestaw Indola, czyli odżywka, szampon oraz serum z serii Keratin Straight doczekały się odrębnego posta, do którego link wstawiam Wam TUTAJ.
Duet Balea "Granat i jagody goji". Cudownie pachnąca odżywka i szampon. Tych dwóch produktów używałam dosyć namiętnie ze względu na dobre działanie i świetny, owocowy zapach, który zostawał na włosach przez długi czas :) Niewykluczone, że wrócę ponownie do tej linii, choć nie ukrywam, że z Balea najlepiej sprawdza się u mnie odżywka z olejkiem arganowym pochodząca z linii pro.
Ecolab, żurawinowy szampon i odżywka. Zapach był równie fantastyczny jak w przypadku Balea. Niestety, po szamponie włosy były nieświeże już drugiego dnia po umyciu, natomiast balsam był zbyt słaby i nic, a nic nie nawilżał, czy też w jakimkolwiek stopniu wygładzał włosy.
Dove, szampon "Damage Solution". Od czasu do czasu lubię kupić szampon tej marki, bo fajnie oczyszcza włosy, tworzy gęstą pianę, no i dodatkowo posiada charakterystyczny zapach Dove, a ten z kolei uwielbiany jest przez moje nozdrza :D
Joanna, "Power Hair", baaardzo słaba odżywka, która w żaden sposób nie wpływała na łatwość rozczesywania włosów po myciu, a co dopiero mówić o nawet minimalnym oddziaływaniu na ich kondycję.
Head&Shoulders jest moim obowiązkowym punktem pielęgnacji, bo niestety mam dużą skłonność do powstawania łupieżu. Tym razem wykończyłam wersję mającą zapobiegać wypadaniu włosów. Jakoś nie skupiałam się na tym aspekcie, bo nie walczę z nadmierną utratą szczeciny. Jednak wolę klasyczny.
Garnier Fructis, "Color Resist", mimo tego, że nie radził sobie z zatrzymaniem rudego koloru, to bardzo lubię te szampony, bo nie podrażniają mi skalpu i dobrze go oczyszczają :)
Yves Rocher, "Brilliance Shine" to szampon mający nadać włosom połysku. U mnie może jakoś za specjalnie nie dawał efektu lśniącej tafli, ale za to genialnie unosił włosy u nasady. Zapewne sięgnę po niego ponownie, bo jest łagodny, tani i wydajny.
Nivea, "Long Repair", nie ma opcji, aby ta odżywka nie bytowała w łazience. Moja ulubiona! Choć chyba teraz zrobię sobie od niej mały odpoczynek, gdyż muszę zużyć to co zakupiłam w grudniu, a trochę tego się nazbierało.
Green Pharmacy ,"Olej arganowy i granat" O tym balsamie nie raz i nie dwa pisałam na łamach bloga. Choć teraz mógłby być za słaby, to wcześniej zużyłam kilka/kilkanaście opakowań. Ten kosmetyk jest na równi z wyżej wspomnianą ''Long Repair".
Yves Rocher, olejek odbudowujący do włosów. Ani razu nie użyłam go do przeznaczonego celu, a do kąpieli. Ze względu na skład, świetnie nawilżał skórę, która później nie wymagała nakładania balsamu.
Gliss Kur, "Oil Nutritive", maska przeciw rozdwajaniu. Ten produkt okazał się klapą. Mimo gęstej i treściwej konsystencji wypełnionej w dużej mierze przez olejki, maska potrafiła albo spuszyć włosy, albo totalnie pozbawić je objętości poprzez zbyt mocne obciążenie. Taka niestabilność w działaniu sprawiły, że poczułam do niej wielką niechęć i gdy tylko dobiła dna, poczułam wielką ulgę.
AA, "Oil Infusion", żel peelingujący do twarzy z olejkiem babbasu i awokado. Dla mnie był to bardzo przeciętny produkt, bo pomimo zawartości ścierających drobinek, miałam nieodparte wrażenie, że skóra jest niedomyta i lekko ściągnięta. Na szczęście nie był wydajny, więc szybko się skończył.
Avon, "Planet Spa" linia Oriental Radiance, emulsja do mycia twarzy z białą herbatą, która skończyła ajako żel do usuwania zabrudzeń ze stóp. Niemiłosiernie wysuszała twarz.
Avon, "Planet Spa" linia Chiński żeń-szeń, jw.
Yves Rocher, "Jabłko i anyż". Letnia kolekcja tej marki była niezwykle udana ze względu na ciekawe połączenia zapachowe. Absolutnie lubiłam tę owocową woń i żałuję, że była to edycja limitowana.
Dermacol, "Hyaluron Cleansing Micellar Lotion", czyli nic innego jak płyn micelarny z kwasem hialuronowym. Ta woda do usuwania makijażu, zachęciła mnie do zakupu innych kosmetyków pielęgnacyjnych tej sztandarowej marki rodem z Czech. O ile pamiętam, za 400 ml płaciłam coś koło 35 zł i uważam, że warto ze względu na olbrzymią moc demakijażu.
Lirene, 'Lactima", płyn do higieny intymnej Rumianek. Całkiem przyjemny produkt. Raczej nie wrócę do tej wersji, ze względu na inne płyny, które czekają w kolejce i również są z Lirene :)
Johnson's Baby, kojący żel do mycia ciała na dobranoc. O ile siebie mogę umyć, to Maluszkowi nigdy nie zaserwowałabym kąpieli w tej ilości przepięknie pachnącej chemii. Słaby produkt jeśli chodzi o pielęgnację dzieci.
Avon, "Supreme Oil", odżywka dwufazowa w sprayu. Jeśli chodzi o ten rodzaj odżywek, wierna jestem tylko złotemu Gliss-Kur'owi. Tutaj skład i działanie było słabe. Ale nie ma się co dziwić, bo biorąc Avon pod kątem składu, można się załamać.
Balea, delikatny krem do ciała z witaminą E. Akurat te mazidełko wykazało się przeciętnością. Ani dobrze nie nawilżało, ani niczym nie potrafiło się wyróżnić. Czasem używałam go po depilacji, ale średnio łagodził podrażnienia.
L'Oreal, "True Match", podkład w nowej wersji, który niewątpliwie stał się moim ulubieńcem minionego roku. Na ostatniej promocji w Rossmannie zakupiłam kolejne dwa opakowania.
Make Up Factory, podkłd beztłuszczowy do skóry tłustej i mieszanej. Miał fajne krycie, ale czasem potrafił przesuszyć skórę przez co nabierała coraz większego błysku. Kolor w jego przypadku był średnio trafiony, bo choć na dłoni wyglądał na neutralny, to na twarzy potrafił wyrzucić z siebie różowe tony.
Himalaya Herbals, "Neem Mask". Moja ulubiona maseczka, która silnie oczyszcza i przyspiesza gojenie się ewentualnych krostek, a także łagodzi delikatne stany zapalne. Niestety, obecnie moje hormony wydzielają się nieskończonych ilościach, przez co moja skóra jest sucha niczym wiór, więc używam wszystkiego co ją nawodni i nawilży. Jak będzie po ciąży? Nie wiem.
Avon, "Clearskin", czarna maseczka z minerałami. Ta maska to nic innego jak glinka z dodatkiem kwasu salicylowego o niskim stężeniu. Używałam jej nieregularnie, więc za bardzo nie mogę się o niej wypowiedzieć poza tym, że tuż po zmyciu, twarz była lekko rozjaśniona, a pory ściągnięte. To samo zapewniała mi Neem Mask, więc na pewno ponownie jej nie kupię.
Skinoren, 20 mg. Krem stosowany wczesną jesienią, który doprowadził moją twarz do porządku. Po lecie i potężnych upałach, nabawiłam się potężnej liczby bolących zaskórników. Największe ich skupiska znajdowały się na policzkach. Skinoren świetnie złuszczył skórę w tych obszarach, więc łój/sebum nie miało miejsca, aby móc blokować pory. Głębsze zaskórniki wyeliminowałam mechanicznie i od tamtego czasu problem nie wrócił.
Paco Rabanne, "Lady Million" edp, to jedyny zapach, który skończył mi się w przeciągu ostatnich miesięcy. Oczywiście są to jedne z moich ulubionych perfum, więc już mam koleją flaszkę.
Ufff, skończyłam. Miałyście coś z wyżej pokazanych kosmetyków?
Blanka
znam jedynie Baleę. :D
OdpowiedzUsuńI jak wrażenia? :D
UsuńOdpowiadam na Twoje pytanie o peelingi Ziai :) Te myjące nie mają parafiny :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńUżywałam Skinorenu i maseczki z Avonu, ale były zbyt drażniący moją skórę. Miałam też odżywkę z Nivei i też nie przypadła mi do gustu :(
OdpowiedzUsuńHeh, reguła się potwierdza, że co pasuje mi, nie musi pasować innej osobie i na opak :)
UsuńDokładnie :-) trzeba testować i testować :-d
UsuńZnam Dove, podkład z Loreal i Lady Million :)
OdpowiedzUsuńA powiedz, tego podkładu Loreal używałaś codziennie? Na ile Ci starczył?
Codziennie i starczył mi chyba na 2,5 miesiąca.
UsuńDziękuję za odpowiedź. Ja mój używałam miesiąc, ale nie codziennie i już 1/5 opakowania ubyła, także się zastanawiałam, czy on taki mało wydajny, ale wychodzi na to, że tak :D
UsuńNo niestety, jest mało wydajny, temu na rossmannowej promocji przygarnęłam od razu dwa :D Poza tym mój kolor wszędzie był wykupiony i musiałam nieźle się nachodzić, żeby go znaleźć :D
UsuńZnam kilka kosmetyków, ale zaciekawiłaś mnie maścią. Kwasy się u mnie nie sprawdziły a moja skóra koniecznie potrzebuje złuszczenia.
OdpowiedzUsuńA jakich kwasów używałaś? Skinoren jest na bazie kwasu azelainowego. Ja obecnie zaczęłam złuszczać się 10% kwasem glikolowym.
UsuńLady Million <3 uwielbiam ten zapach :)
OdpowiedzUsuńU mnie najbardziej sprawdza się zestaw (szampon + odżywka) z Nivea
OdpowiedzUsuńTeoretycznie kosmetyki znam ale praktycznie nigdy ich nie miałam :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na konkurs :)
Duże denko! :)
OdpowiedzUsuńOdżywka Nivea przeciążała mi włosy, natomiast szampony YR miałam już dość dawno temu, ale pamiętam, że dobrze się u mnie sprawdzały :)
Z większością nie miałam okazji się bliżej poznać..ale często się mijamy przy sklepowych półkach ;)
OdpowiedzUsuńZnam jedynie True Match. Szybko wykończyłaś:)
OdpowiedzUsuńBardzo dużo produktów do włosów! Ale w końcu masz bardzo długie:) przy moich krótkich tego typu produkty schodzą bardzo wolno ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne denko :)
OdpowiedzUsuńDbaj o siebie! :)
Mam aktualnie ten żel peelingujacy z AA ale mi się akurat sprawdza :)
OdpowiedzUsuńŁo matko :D ile tego :)
OdpowiedzUsuńZnam Nivea Long Repair i bardzo lubię i olejek do włosów Yves Rocher :) Uwielbiam !
OdpowiedzUsuńBalsam do włosów z Ecolab również był dla mnie tragiczny. A perfumy z Paco Rabanne wąchałam, ładne, ale dla mnie nic specjalnego :)
OdpowiedzUsuńNieźle Ci poszło, ale nie znam zadnego z tych produktów :D.
OdpowiedzUsuńkur... perfumy, a nie perfum!!!
OdpowiedzUsuńZanim zaczniesz wyzywać poczytaj sobie co nieco o odmianie przez przypadki.
UsuńSzampon z DOVE sprawdził się u mnie, a odżywka NIVEA niestety nie ;/
OdpowiedzUsuńChętnie wypróbuję Skinoren. Niestety, ja mam kłopoty z cerą cały rok.
OdpowiedzUsuńWow, ogromne denko, znam kilka produktów :)
OdpowiedzUsuńA właśnie myślałam o tej odżywce z Ecolabu ale jak nie nawilża włosów to nie chcę:) Sporo tych kosmetyków:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMiałam Lady Milion i też skończyłam go z przyjemnością, chociaż u mnie ten zapach figurował raczej jako ten wieczorowy - na dzień był dla mnie trochę zbyt ciężki. Podkład Loreal True Match również bardzo lubię :D
OdpowiedzUsuńSzampony Yves Rocher są świetne, mój ulubiony to ten dodający objętości. Uwielbiam jego zapach. Ostatnio polubiłam też odżywki Gliss Kur, mam po nich prawdziwą taflę włosów, no i wszyscy pytają co to za zapach:) A ulubieńcami do ciała są balsamy i kremy do rąk Evree, szczególnie te w białym opakowaniu.
OdpowiedzUsuńDużo kosmetyków :D ja ciągle próbuję się skusić na balsam green pharmacy
OdpowiedzUsuńDobrze, że wspomniałaś o balsamie z Green Pharmacy, bo od dłuższego czasu zastanawiam się czy go kupić. Teraz czuję się skuszona :) Muszę zainteresować się też szamponami z Yves Rocher, wszyscy je chwalą, a ja ich jeszcze nigdy nie miałam.
OdpowiedzUsuńSporo tego, ale skoro denko aż z trzech miesięcy to nie ma się co dziwić. Ja też zazwyczaj mam najwięcej zużytych kosmetyków do włosów,
OdpowiedzUsuńw drugiej kolejności żeli pod prysznic. Znam ten duet od Balei- pięknie pachniał, ale moja ulubiona seria to też ta właśnie z olejkiem arganowym.
Ciekawe demko : )
OdpowiedzUsuńSporo tego, bardzo lubię odżywki z Nivea i muszę jakąś zakupić bo dawno nie miałam :)
OdpowiedzUsuńna pewno przetestuje serię Balea jak tylko ją gdzieś dorwę :)
OdpowiedzUsuńNic z tych rzeczy nie miałam :/ A ciekawa jestem szamponu Dove
OdpowiedzUsuńSpore denko, ciekawi mnie ten Skinoren, bo też mam problem z zaskórnikami :)
OdpowiedzUsuńDużo tego. U mnie niektóre z tych produktów bardzo słabo się sprawdziły.
OdpowiedzUsuńbardzo lubię aloesową serię Ecolab - mam szampon i odżywkę.
OdpowiedzUsuńVery cool blog! I like it a lot.
OdpowiedzUsuńhere are my links and if you like to follow just follow and leave me your links aswell and I'll
follow back!
My Blog |
New Freebies for your blog
Bloglovin | Instagram @suvarna_gold | LookBook | Facebook |
Style up your Blog |
Stay Gold
ciekawe produkty, sporo bym przygarnęła :-)
OdpowiedzUsuńGratulacje:) Polecam tez poczytac czego warto unikac bedac w ciazy. Kwasy niekoniecznie wskazane. Ew. w bardzo niskim stezeniu moze brzuszkowa kobitka stosowac. Kwas salicylowy zabroniony.
OdpowiedzUsuńHmmm.. nie obrażaj się ale pusta jesteś. przepraszam ale naprawdę do niczego, te "artykuły".. żenada. już tu nie wstąpię. A włoski masz cienkie zniszczone i farbowane są po prostu nie ładne.
OdpowiedzUsuńZe wszystkich Twoich produktów miałam tylko jeden - Skinoren. Niestety w ogóle się u mnie nie sprawdził. Okropnie mnie wysypał i ten stan utrzymywał się przez kilka miesięcy :(
OdpowiedzUsuńMiałam odżywkę Long repair. U mnei tylko pogorszyła stan włosów- były przeciążone, wyglądały na posklejane.. Źle wspominam ;) Może kiedyś spróbuję jeszcze raz, ale na razie mnie nie powaliła.
OdpowiedzUsuńLubię podkłady matujące L'Oreal :)
OdpowiedzUsuń