Avon, Calming Effect wersja matująca czyli mój tegoroczny, podkładowy hit na lato
Hello!
Wiele z nas zna pierwszą wersję tego fluidu, czyli rozświetlająco - antystresową. Sama byłam jej fanką jeszcze w zamierzchłych czasach LO, kiedy tak na dobrą sprawę zaczynałam swoją przygodę z makijażem. Obecnie skusiłam się na wersję matującą i jestem zachwycona. Dla potwierdzenia jego ideału, na zdjęciach możecie zobaczyć dwa opakowania, z czego jedno wykończyłam do ostatniej kropelki.
Mój odcień to "Nude'', który i tak nie jest najjaśniejszym kolorem z całej gamy dostępnej w katalogu. O dziwo bez problemu trafiłam z tym wariantem o bardzo neutralnej barwie bez żadnych żółtych czy różowych podtonów. Nad morzem nie złapałam opalenizny, więc dalej pozostaję wierna "'Nude", a szkoda.
Lekka konsystencja ładnie wtapia się w twarz, nie pozostawiając na niej żadnych smug czy innych niechcianych efektów np. w postaci suchych skórek. Wykończenie dawane przez ten fluid jest połączeniem matu i satyny w konsekwencji czego na skórze nie tworzy się pudrowa warstwa. Porównać mogłabym to do tego, co otrzymuję po użyciu Big Easy z Benefitu, choć tutaj mat jest znacznie mniejszy :)
Drugą i dosyć ważną rzeczą jest trwałość. Oczywiście przy mega upałach nie ma co liczyć na nawet 5 godzinny makijaż, ale gdy temperatura oscyluje w granicach 20-25 stopni powyżej zera, mój make-up ma się świetnie przez cały dzień.
Natomiast jeśli chodzi o krycie, jest ono na całkiem przyzwoitym poziomie i myślę, że na chwilę obecną nie potrzebuję niczego, co zapewni mi większą szpachlę. Tak jest ok, więc nie narzekam, bo zawsze mogło być gorzej.
Aplikowałam go na wiele różnych sposobów i najlepszym okazało się stemplowanie przy pomocy jajeczka z Ebeline. Pędzlem też nie jest źle, jednak różowa gąbeczka spełnia się w tym zadaniu o wiele lepiej :)
No i na koniec chciałam wspomnieć, że podkład jest na tyle lekki, że nie zapycha porów i nie ma negatywnego wpływu na moją cerę, co w przypadku Avonu, coraz rzadziej się zdarza.
Ps. wraz z pojawieniem się pierwszych promieni słonecznych, na mojej twarzy uaktywniły się piegi. Cholernie ich nie lubię i cieszę się, że udało mi się je zakryć tym podkładem, bo po pierwszych oględzinach szklanej buteleczki, nie sądziłam, że uda mu się dokonać takich rzeczy. Również nie posądzałam go o to, że da naturalne i ładnie prezentujące się wykończenie, które nie będzie trzeba utrwalać pudrem sypkim bądź prasowanym :)
Jestem zadowolona i z czystym sumieniem mogę polecić go każdej osobie, która ma cerę mieszaną i normalną, bo przy takich spełni się całkowicie.
Blanka
Ładnie wygląda na buzi. Ja jeszcze nie miałam podkładu z Avon bo boje się że nie trafię z kolorem;/
OdpowiedzUsuńNo właśnie chciałam go zakupić ostatnio, ale zastanawiałam się czy daje radę :)
OdpowiedzUsuńTeż mam ten podkład i jest całkiem całkiem, nietety przy opalonej buzi wybrałam za jasny kolor, musze teraz kupić o wiele ciemniejszy.
OdpowiedzUsuńO proszę, muszę go wypróbować :)
OdpowiedzUsuńWielu kosmetyków z Avonu używalam ale nie tego fluidu.Bardzo ładnie wygląda na twarzy.
OdpowiedzUsuńWidać, że bardzo ładnie wyrownuje koloryt! Pięknie :)
OdpowiedzUsuńPrezentuje się super :) ja latem sięgam po kosmetyki mineralne Lily Lolo
OdpowiedzUsuńMiałam podkłady z tej serii, ale u mnie okazały się być średnie. Na początku były fajne, dopóki nie odkryłam lepszych :)
OdpowiedzUsuńEfekt jest naturalny i dość lekki jak na średnio kryjący podkład :)
OdpowiedzUsuńDaje bardzo ładny efekt, nie miałam go jeszcze :)
OdpowiedzUsuńJa miałam tą wersję antystresową i u mnie się nie sprawdziła i trochę się zraziłam do podkładów z Avonu
OdpowiedzUsuńŁadnie sie prezentuje, az dziw ze to avon :D
OdpowiedzUsuńBardzo ładny efekt, może się kiedyś skuszę :)
OdpowiedzUsuńNie miałam tego hitu :)
OdpowiedzUsuńPięknie się prezentuje.
OdpowiedzUsuń