Natura Siberica, Loves Estonia, czyli idealne kremy na lato
Hello!
Nawet nie próbuję tłumaczyć swojej nieobecności i aby nie przynudzać zbędnym wstępem, od razu przejdę do właściwej treści dzisiejszej notki, która zostanie poświęcona na omówienie nowej linii "Loves Estonia". Jest to nowość wypuszczona pod szyldem rosyjskiej marki Natura Siberica. Tym razem produkcja nie odbyła się w Federacji Rosyjskiej, a w tytułowej Estonii. Głównymi składnikami tejże serii są wyciąg z bławatka i maliny moroszki.
Opakowanie, zresztą jak zawsze przykuwa wzrok. Osobiście jestem ogromną fanką tych poręcznych i ergonomicznych, a także nieprzesadzonych i estetycznych buteleczek bądź kartoników. Niby wschodnioeuropejski design, to jednak całkowicie mnie kupił.
Cała linia "Loves Estonia" składa się z ośmiu kosmetyków. Ja jestem posiadaczką trzech kremów, ale wiem, że na tym na pewno nie skończę, gdyż w planach mam zakup szamponów. Zresztą, kto śledzi bloga od dłuższego czasu, wie, że bardzo lubię tę markę i dosyć często przedstawiam Wam nowości pochodzące z jej asortymentu. Ostatnimi czasy, odbył się zmasowany atak i jak tylko ogarnę większe hajsy, zapewne obkupię się w interesujące mnie produkty. Troszkę ich jest :D
Krem na dzień ma charakter nawilżający. Mimo tego, że opiera się na maśle shea, swoją konsystencją jest lekko wodnisty i szybciutko się wchłania, bez pozostawienia tłustego filmu. Po całkowitym wniknięciu, skóra staje się gładziutka i miękka. Oczywiście, krem idealnie nadaje się pod podkład. Na tak przygotowanym podłożu, fluid ani się nie waży, ani nie roluje. Dodatkowo, odnoszę wrażenie, że na dobrze przygotowanym gruncie, make-up utrzymuje się o wiele dłużej.
Krem na noc jest nieco gęstszy, jednak nie jest to ciężki kaliber. I czasem, gdy rano z rozpędu pomylę buteleczki, nic się nie dzieje, bo ten również daje radę jako dzienny :) Staram się jednak zwracać uwagę na to co biorę do ręki w obawie przed ewentualnym pomalowaniem rzęs szminką. Ok, zbijam się, ale wstając każdego dnia o 4:30 mam prawo do popełniania błędów. Wszak ta godzina, to dla niektórych z Was środek nocy. Hah, czyli smarowanie się tym kremem o tej porze, wcale nie mijałoby się z celem? Rozprawka na temat kremów i ich pór stosowania? :D Ne, ne, ne. Pojęcie względne.
Wracając do smarowidła. Coś jest w jego działaniu. Coś takiego, co wpływa pozytywnie na moją skórę. Każdego dnia wychodzę z pracy o 18:00. Nim dojadę do domu, jest 19:30. I tak w koło. Soboty też. Mimo tego, budząc się, wyglądam jak człowiek, a cera wygląda dobrze. Śmiem twierdzić, że nawet bardzo dobrze.
Nie dostrzegłam nadmiernego przetłuszczania, zapychania porów. Twarz z biegiem czasu stała się rozjaśniona i wypoczęta. Widać, że obecna, ale minimalna pielęgnacja w zupełności jej starcza, więc zasada - im mniej tym lepiej całkowicie się sprawdza.
Skład INCI: Aqua, Butyrospermum Parkii Butter, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Cetearyl Alcohol, Saccharide Isomerate, Caprylic/Capric Triglyceride, Cetyl Esters, Sorbitan Caprylate, Sodium Stearoyl Glutamate, Sodium Polyacrylate, Astrocaryum Murumuru Seed Butter, Theobroma Grandiflorum Seed Butter, Palm Alcohol, Lecithin, Phytosteryl Canolate, Cera Alba, Centaurea Cyanus Flower Water*, Glycerin, Rubus Chamaemorus Fruit Extract, Tocopheryl Acetate, Dimethicone, Xanthan Gum, Parfum, Benzyl Alcohol, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Dehydroacetic Acid,Tocopherol, Citric Acid.
Skład INCI: Aqua, Butyrospermum Parkii Butter, Theobroma Cacao Seed Butter, Cetearyl Alcohol, Dicaprylyl Ether, Cocoglycerides, Glyceryl Stearate Citrate, Sorbitan Caprylate, Dimethicone, Sodium Stearoyl Glutamate, Sodium Polyacrylate,Cetearyl Dimethicone Crosspolymer, Cera Alba, Centaurea Cyanus Flower Water*, Glycerin, Rubus Chamaemorus Fruit Extract, Xanthan Gum, Tocopheryl Acetate, Parfum, Benzyl Alcohol, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Tocopherol, Dehydroacetic Acid, Citric Acid.
Niestety, odkąd zrzuciłam zbędne kilogramy, w okolicach oczu pojawiła się wiotka i delikatna skóra. Genifique od Lancome radził sobie z tym problemem tylko i wyłącznie w optyczny sposób. Takie działanie nie było dla mnie satysfakcjonujące, bo wraz z wieczorną toaletą, efekt wygładzonych zmarszczek znikał jak za dotknięciem magicznej różdżki.
Jedynym rozwiązaniem jakie uznałam za stosowne było skupienie się na nawilżaniu, a nie okładaniu się silikonami powodującymi złudzenie. Obawiam się, że nie pozbędę się tego problemu od tak, bo nie podjęłam reakcji wtedy, gdy twarz zaczęła się wyszczuplać. Oj nie, nie przytyję ponownie, by mieć idealną skórę pod oczami. To byłby szczyt głupoty i nierozsądku ^^
Skład INCI: Aqua, Caprylic/Capric Triglyceride, Dicaprylyl Ether, Xylitol, Silica, Glycerin, Triticum Vulgare Germ Oil, Dimethicone, Sodium Polyacrylate, Sorbitan Caprylate, Methyl Glucose Sesquistearate, Sodium Stearoyl Glutamate, Cetearyl Dimethicone Crosspolymer, Xanthan Gum, Palmitoyl Tripeptide-5, Centaurea Cyanus Flower Water*, Rubus Chamaemorus Fruit Extract, Tocopheryl Acetate, Parfum, Benzyl Alcohol, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Dehydroacetic Acid, Tocopherol, Citric Acid, CI 77891, CI 77491
Z wszystkich trzech kremów jestem na prawdę zadowolona, a taka reakcja zdarza się ostatnio rzadko kiedy. Z wiekiem staję się coraz bardziej wybredna, a "biegła" znajomość składów kosmetycznych, pozwala mi na dobór odpowiednich preparatów. Wiadomix, zdarzają się wpadki, jednak mój wybór nie polega już na tym, że idę do drogerii i łapię pierwszą, lepszą rzecz. Selekcja musi być.
Aaahh, zapomniałabym. "Loves Estonia" ma genialny, kwiatowy zapach. Czy to bławatek? Nie wiem, nie pamiętam jak pachnie ten przepiękny kwiat. Dzieciństwo było tak dawno temu.
Gdyby ktoś pytał... Kosmetyki Natura Siberica dostępne są w Krakowie na ul. Długiej w drogerii Jaśmin. On-line dostępne są zaś we wszystkich sklepach oferujących rosyjskie rarytasy. Moje egzemplarze pochodzą z Skarbów Syberii, gdzie chyba najczęściej zaopatruję się w stuff za wschodniej granicy.
Blanka
Mam krem pod oczy. Póki co bardzo go lubię.
OdpowiedzUsuńBardzo cenię produkty Natura Siberica , tych produktów jeszcze nie znam ,ale chętnie kupię krem pod oczy i wypróbuję krem na dzień :)
OdpowiedzUsuńJa nie miałam okazji żadnego z ich produktów przetestować. Może kiedyś :)
UsuńJa również. Mam nadzieję, że za jakiś czas się to zmieni:)
UsuńO tej nowej serii wcześniej jeszcze nie słyszałam;)
OdpowiedzUsuńMuszę się za nimi rozejrzeć ;)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę te kremy ;)
OdpowiedzUsuńWspaniałe prawda? Mnie opakowania od razu rzuciły na kolana. Później zapach. I oczywiście działanie. Bo u mnie kosmetyki z tej serii wypadają na 5 z plusem :)
OdpowiedzUsuńOpakowanie widać bardzo wygodne,co do kremów nie stosowałam ale brzmi zachęcająco recenzja;))
OdpowiedzUsuńAle ladne opakowania ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam okazji wypróbować tych kosmetyków :(
OdpowiedzUsuńswietne kremy, no i blawatkowy zapach...ach.....
OdpowiedzUsuńDziwne to troszkę, że rosyjskie, a jednak estońskie... ;)
OdpowiedzUsuńNowości NS są wspaniałe. Szkoda, że trafia do nas 1/3 kosmetyków marki :c
OdpowiedzUsuńNie widziałam ich wcześniej :)
OdpowiedzUsuńChciałam nic nie kupować, ale chyba się na jakiś skuszę :)
OdpowiedzUsuńAle fajne składy!
OdpowiedzUsuńNie słyszałam nigdy o tej firmie, skład rewelacyjny, warto wypróbować :)
OdpowiedzUsuńObecnie używam krem pod oczy tej firmy tylko z innej serii i sprawdza się fajnie :)
OdpowiedzUsuńObecnie używam krem pod oczy tej firmy tylko z innej serii i sprawdza się fajnie :)
OdpowiedzUsuńObecnie używam krem pod oczy tej firmy tylko z innej serii i sprawdza się fajnie :)
OdpowiedzUsuńJa kremy odrzuciłam na rzecz olejków, także na razie nie spróbuję, ale fajnie, że u Ciebie się sprawdziły :)
OdpowiedzUsuńPiękne opakowania!
OdpowiedzUsuń