Dr Wilsz, Norel, kosmetyki gabinetowe, warto kupić?
Hello!
Ożyłam i jestem z Wami. Niestety, notki pojawiają się coraz rzadziej, jednak za nic w świcie nie porzucę bloga, gdyż na chwilę obecną nie jestem w stanie wyobrazić sobie bez niego życia. Ponad 3 lata temu powołałam do życia ten kawałek Internetu i mimo tego, że od tego czasu zmieniło się mnóstwo rzeczy, wiem, że nie przestanę naparzać do Was z mojego centrum dowodzenia. To tyle tytułem wstępu. Raczej nie mam żadnego usprawiedliwienia, a jedynym powodem, który wpływa na moją nieobecność jest życie zawodowe. Bywa.
Mimo braku czasu na wszelkie przyjmności, staram się na bieżąco żyć tym w czym czuję się najlepiej - w kosmetycznym świecie. Dlatego też ostatnio postawiłam na typowo gabinetowe kosmetyki produkowane pod szyldem marki Norel stworzonej przez Dr Wilsza. Polska i mocno niedoceniona marka, która z powodzeniem mogłaby wejść do sprzedaży detalicznej, bo zapewne znalazłaby duże grono odbiorców.
Obecnie w mojej łazience znajdują się dwa kosmetyki przeznaczone do pielęgnacji twarzy: tonik z kwasem migdałowym oraz żel myjący dedykowany cerze wrażliwej bądź mieszanej - taka jak moja.
Żel antystresowy oparty jest na wyciągu z kory cynamonu, odpowiadającego za regulację pracy gruczołów łojowych. No i faktycznie coś w tym jest, bo za dnia wyglądam jak człowiek, a nie jak latarnia. Mimo SLeS w składzie, żel nie ma działania wysuszającego, ponieważ siarczan ten neutralizowany jest przy pomocy Cocamidopropyl Betaine. Dodatkowo zawarta w składzie alantoina i panthenol łagodzą wszystkie podrażnienia.
Sam żel jest łagodny i średnio się pieni. Dla mnie są to jednak zalety, bo podczas porannej toalety nie potrzebuję głębokiego oczyszczenia. Od takich zadań specjalnych posiadam zupełnie inne kosmetyki. Przez tak delikatne działanie, nie ma opcji, by zmyć nim makijaż. No chyba, ze ktoś lubi się męczyć z usuwaniem make-up'u, to nie widzę przeciwskazań. Ja odpadam jeśli chodzi o tę materię.
Wielką miłością obdarzyłam tonik mający genialną, żelową konsystencję, dzięki czemu jego wydajność zwiększyła się do maksimum. Poza tym wysokie stężenie kwasu migdałowego pozytywnie wpłynęło na stan mojej twarzy. Po leciutkim złuszczeniu, skóra odsłoniła swoje drugie oblicze. Stała się promienna, rozjaśniona i wygładzona. Samo złuszczanie nie miało drastycznego przebiegu, a było delikatne i prawie niezauważalne dla osób trzecich. Z suchymi skórkami dobrze walczył peeling enzymatyczny i krem natłuszczajacy na noc :) Oczywiście, z upływem czasu zauważyłam ściągnięcie porów, które po zimie znów dały o sobie znać.
Jedynym mankamentem, który mnie drażni to opakowanie. Osobiście widzę tutaj coś, co zakończone będzie pompką. Lubię ergonomiczne butelki. Ale tak ma chyba większość z nas, no nie?
Wiem, że Norel bardzo często pojawia się na wszelkiego rodzaju targach kosmetycznych. Myślę, że warto wtedy przyjrzeć się bliżej ich asortymentowi. Jak dla mnie jest on bardzo ciekawy i mam ochotę na kilka rzeczy, bo po tych dwóch, małych przyjemniaczkach mój apetyt nieco wzrósł :)
Blanka
Muszą być fajne te kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńZainteresowałaś mnie tymi kosmetykami :) Mam ochotę na ten żel :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto się nad nim zastanowić :)
OdpowiedzUsuńNie przepadamy za SLS,SLES w żelach do mycia buźki....
OdpowiedzUsuńpierwszy raz je widzę :)
OdpowiedzUsuńKusisz mnie tym tonikiem :D
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja zachęca do przyjrzeniu się bliżej tym kosmetykom oraz przede wszystkim tej firmie.
OdpowiedzUsuńz dr Wilsz Norel mam emulsję pod oczy, która jest świetna :)
OdpowiedzUsuńz Norel mam do czynienia na pracowni kosmetycznej :)
OdpowiedzUsuńTakie złuszczający tonik żelowy i ja bym chętnie zastosowała. To dobre oczyszczenie mojej trądzikowej cery.
OdpowiedzUsuńTen tonik na prawdę fajnie się prezentuje, chętnie bym go wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej firmy i pewnie nie poznam, bo nie mam do nich dostepu.
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tym żelem myjącym do twarzy.
OdpowiedzUsuńMam tonik od roku i zużyć go nie mogę! Skurczybyk jest wydajny! :)) I cudowny! :)
OdpowiedzUsuń