Róże mineralne od Annabelle Minerals
Kosmetyki mineralne gośiły już w mojej kosmetyczce, lecz nigdy nie pojawiły się na łamach bloga. Dlaczego? Bo w większości były to nietrafione kolorystycznie podkłdy, które szybko powędrowały dalej w świat. Tym razem jest nieco inaczej, gdyż miałam okazję wypróbować całą gamę róży do policzków od Annabelle Minerals.
Sypkie róże znajdują się w eleganckich opakowaniach, a ich gramatura to aż 4 gramy. Uwierzcie mi, ale taka pojemność starczy mi do końca świata i o jeszcze jeden dzień dłużej :D Nieziemsko wydajne. Poza tym w środku pudełeczka umieszczone jest dodatkowo zamykane sitko, więc nic nie zwietrzeje.
Odcienie są matowe i nie zawierają dorobinek czy shimmeru, więc idelanie sprawdzą się przy cerze tłustej/trądzikowej czy z rozszerzonymi porami, bo ich poprostu nie podkreślą. Dzięki równomiernemu nakładniu i dobrej pigmentacji nie da się nimi narobić plam, a gdy róż zostanie nieumiejętnie nałożony, to bez problemu da się go skorygować, gdyż ich rozcieranie jest bajecznie proste. Również trwałość jest zaskakująca, bo nałożone o 5 rano trwają do wieczornego demakijażu. Poza tym sprawdziły się w ekstremalnych warunkach - na fitnessie, ale o tym napiszę Wam w innym poście.
Kolejną ważną rzeczą jest skład. Proste i naturalne składniki nie są w stanie podrażnić, uczulić czy zrobić jakąkolwiek inną krzywdę. Przynajmniej tak jest w moim przypadku, bo od kiedy ich używam, zauważyłam znaczną redukcję krostek na policzkach, które prawdopodnie były skutkiem ubocznym stosowanie tradcyjnych róży w kamieniu.
Coral - nazwa jest troszeczkę myląca, bo z typowym koralem nie ma nic wspólnego. Bynajmniej ja nie doszukłam się tutaj żadnych pomarańczowych/ceglastych podtonów. Mimo tego kolor jest całkiem przyjemny i kojarzy mi się z mocno rozbieloną botwinką. Przewagę stanowią fiolety, które fajnie wyglądać będą na naczynkowej skórze. No, u mnie tak jest :)
Honey - jak dla mnie jest zbyt ciepły i za mocno wpada w pomarańcz. Mimo tego, że mam ciepłą karnację, w takich barwach wyglądam nieco gorzej niż źle. Może latem, gdy nabiorę brązowego kamuflażu będzie wyglądał jako tako. Na razie czuję się w nim źle.
Nude - jest jaśniejszą wersją odcienia Coral, choć bardziej wpada w róż, co da sie wyłapać na zdjęciach. Użwany przeze mnie każdego dnia, bo jest tak neutralnym kolorem, że pasuje mi do wszystkiego :)
Sunrise - biszkoptowy kolorek, który również zostawiam na lato. Jest jaśniejszy niż Honey i posiada o wiele mniej czerwonego barwnika. Szkoda, że nie jest chłodny, bo fajnie byłoby móc nim wykonturować twarz.
Romantic - tym razem Annabelle proponuje coś chłodnego. Kolor ten jest lekki i najmniej napigmentowany, przez co muszę nałożyć go ciut więcej, aby wydobyć barwę. Podejrzewam, że ciepłą porą będzie u mnie niewidoczny.
Rose - mimo tego, że po różowe odcienie sięgam najmniej, to ten całkowicie podbił moje serduszko, gdyż na twarzy pozostawia zdrowy i nienachalny rumieniec. Kolor jest tak uniersalny, że będzie pasował każdemu - zarówno bladolicej królewnie Śnieżce jak i lekko przypieczone słońcem blondynce.
Cena poszczególnej sztuki to 39,90. Polecam jednak zaopatrzyć się w próbki kolorów, które bez problemu można zamówić na stronie producenta - KLIK. Ja ze swojej strony chcę powiedzieć, że są to jeden z lepszych kosmetyków kolorowych jakie mam i z czystym sumieniem mogę Wam je polecić. Obecnie jestem na etapie roważań zakupu podkładu mineralnego. Testuję masę próbek i chciałabym dobrać odpowiedni kolor dla siebie, bo źlę się czuję idąć "naked" na fitness, a płynne fluidy nie dają rady. Zresztą, nie wyobrażam sobie, mieć spoconej twarzy, rozszerzonych porów od ciepła i wchodzący w nie podkład, który z pewnością przyczyniłby się do zapchania. Bleeeh!
Blanka
mam sunrise i żałuję, że nie wzięłam nude
OdpowiedzUsuńJakoś nie potrafię wyobrazić sobie Ciebie z Sunrise na twarzy :)
Usuń:p
UsuńMi się podoba najbardziej ROSE :)
OdpowiedzUsuńMi też i najlepiej się w nim czuję :)
UsuńMam ochotę na ten w odcieniu Rose ;)
OdpowiedzUsuńNajładniejszy z całej 6 ♥
Usuńbardzo przyjemne kolorki, szczególnie te w odcieniu brązu :)
OdpowiedzUsuńSerio, serio ;>?
Usuńale fajne te róże, chciałabym mieć jakiś z tej serii mineralnych ;)
OdpowiedzUsuńDużo jest takich marek, polecam rozjerzeć się za próbkami :)
UsuńPoza Rose to ja tu nie widzę nic różowego jakoś... U mnie minerałki jeszcze nie gościły, ale poważnie zastanawiam się nad jakimś podkładem.
OdpowiedzUsuńOgólnie pisałam o różowych różach, bo w tych średnio się czuję. Akurat Rose jest wyjątkiem :)
UsuńMam nude i kocham całym sercem. Nie dość, że uniwersalny, to jeszcze zlewa się z moim rumieńcem :)
OdpowiedzUsuńO widzisz. A masz jakieś sprawdzone podkłady mineralne ;?>?
UsuńZależy na czym Ci zależy :) Porządne krycie - Annabelle Minerals. Lepsze dopasowanie do buźki i większy wybór kolorów - Lily Lolo. Przy czym zawsze można spryskać twarz wodą termalną i Annabellki też się ładnie wtapiają :)
UsuńTyle znam :)
Ja dopiero rozpoczynam przygodę z minerałami , wkrótce będę próbować Lily Lolo ciekawa jestem jak się sprawdzą :)
OdpowiedzUsuńA różne z AM są piękne . Najbardziej by mi pasował chyba odcień rose :)
Pozdrawiam
Tak, Rose jest genialny :) Ja szukam podkładu i sama nie wiem na co mogę się zdecydować.. Gama kolorystyczna jest tak szeroka, że chyba do końca życie nie trafię z kolorem :D
UsuńGeneralnie wydaje mi się, że żaden z tych kolorów by mi nie pasował :P Ale mam cień AM i go uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńA jak z cieniami? Zadowolona jesteś ;>?
UsuńMiałam kiedyś zestaw tej firmy m.in. róż ale oddałam bo nie używam :(
OdpowiedzUsuńJa bez różu dziwnie się czuję :D
Usuńja jakoś z produktami mineralnymi nie mogę się dogadać :)
OdpowiedzUsuńMasz jakieś konkretne powody ;>??
UsuńChętnie poznam bliżej tę markę, czemu nie:)
OdpowiedzUsuńA nie znasz jej z blogów :)?
Usuńfajne :) marzy mi się taki róż mineralny ;)
OdpowiedzUsuńRose wygląda całkiem ładnie, lubię takie odcienie ;)
OdpowiedzUsuńKolor Romantic najbardziej mi się podoba.
OdpowiedzUsuńkocham minerałki ale Annabellki nie mja dla mnie odcienia :(
OdpowiedzUsuńTen Rose świetny:)
OdpowiedzUsuńRose!
OdpowiedzUsuńRose najpiękniejszy :))
OdpowiedzUsuńTe roze sa nie do wykonczenia, mam probki od ok 2 lat i wciaz pelno w pudeleczku :) Swoich pelnowymiarowych wersji, zapewne do konca zycia nie zdazysz wykonczyc :P
OdpowiedzUsuńZgadzam się z koleżankami- Rose najładniejszy :)
OdpowiedzUsuńOj zdecydowanie starczy do końca świata, ja sama nigdy nie zużyłam do końca żadnego różu:D A Annabelle Minerals chętnie bym wypróbowała bo kuszą coraz mocniej!:D
OdpowiedzUsuńWłaśnie mi przypomniałaś, że mam ten róż w odcieniu "Rose". Musze do niego wrócić. Nude tez ciekawie wygląda, może się przydać przy konturowaniu. Również polecam :) :)
OdpowiedzUsuńRose bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Rose i Coral, ale u mnie matowe róże nie mają racji bytu, musi być błysk. :D
OdpowiedzUsuńOdcień Rose jest piękny :) Ale inne te ciekawie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńrose <3 i coral <3
OdpowiedzUsuńJestem ich ciekawa, ale miałabym ogromny wybór z odcieniem...
OdpowiedzUsuńJa akurat używam minerałków z Amilie Minerals i powiem, że nie jestem w stanie zużyć różów, mimo codziennej aplikacji :) Kosmetyki mineralne są nadzwyczaj wydajne
OdpowiedzUsuńrose jest sliczny:)
OdpowiedzUsuń