Grandiôse Maskara od LANCÔME, czyli wspaniały tusz
Hello!
Buszując po Douglasie, natknęłam się na Grandiôse od Lancome. Mój wzrok padł na specyficzną szczoteczkę, która swoim kształtem całkowicie odbiega od klasyki. Przyznam się, że takowa forma wpłynęła na moją ciekawość do tego stopnia, że postanowiłam nabyć owy tusz. Moja pierwsza, wysokopółkowa maskara, dzięki której wiem, że płaci się za jakość, bo to co dostałam przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
Przepiękne opakowanie wygląda niebanalnie i patetycznie. Charakterystyczna róża - znak rozpoznawczy marki, została wtopiona w materiał. Klasa, szyk i elegancja. Zresztą nazwa jest adekwatna do produktu oferowanego nam przez Lancome.
Szczoteczka, czyli to, co urzekło mnie najbardziej. Mały, twardy grzebyk z dosyć grubymi, choć niedługimi wypustkami został umieszczony na wygiętej nóżce. Dzięki takiemu inowacyjnemu rozwiązaniu, mogę operować w każdym kierunku, docierając nawet do najkrótszej rzęsy.
Co prawda, na początku miałam pewne trudności z obsługą, ale kwestia wprawy i wszystko udało mi się okiełznać. Teraz nasza współpraca przebiega bezproblemowo i nie martwię się, że pewnego dnia zostanę bez oka :D
Maskra ma idealną konsystencję, co sprawia, że od razu staje się gotowa do użycia. Nie trzeba jej podsuszać, bo nie jest ani zbyt mokra, ani zbyt sucha, dlatego też nie ulega kruszeniu się czy osypywaniu. Na rzęsach trwa cały dzień i zostaje na nich aż do demakijażu. Troszeczkę trudności sprawia przy zmywaniu, ale dobry dwufazowy płyn potrafi rozwiązać problem.
Głęboka czerń, wydłużone rzęsy i lekkie podkręcenie. Niczego więcej nie chcę, aby być w pełni zadowoloną ze swojego spojrzenia. Zdjęcia nie oddają wymiarów, które w rzeczywistości zwiększają się kilkukrotnie. Na zdjęciach mam co prawda dwie wartswy i leciutko sklejone włoski, ale już jedno pociągnięcie szczoteczki daje mi satysfakcję i często stawiam na tę opcję, bo rano nie mam czasu, by ślęczeć nad malowaniem oczu.
Tuszu używam codziennie i nie potrafię sobie wyobrazić, co stanie się, gdy mi go zabraknie. Wszystkie inne maskary całkowicie poszły w odstawkę i wątpię, abym szybko znalazła odpowiednika Grandiôse wśród tańszych marek.
Nie żałuję wydanych pieniędzy. Ba, moja ciekawość odnośnie selektywnych tuszy poszybowała do góry i chciejlista mocno się wydłużyła. Podejrzewam, że następnym razem ustrzelę Hypnôse Doll Eyes. Miała go któraś z Was ;>?
Blanka
bardzo ładny efekt tworzy na rzęsach, podoba mi się :) a sam tusz jest mega elegancki.
OdpowiedzUsuńMi wysokopółkowe maskary nie podchodzą, miałam Diora czy Collistar i to nie moja bajka, bo najlepszy okazał się Eveline. Teraz mam Roller Lash z Benefit i zapowiada się obiecująco :) Faktycznie daje fajny efekt na rzęsach, przynajmniej u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńA ja lubię zielone wibo :)
UsuńBardzo ładny efekt i samo opakowanie robi wrażenie :)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś Hypnose - dostałam w prezencie. Rewelacyjna maskara, najlepsza jaką miałam :)) Jak kupisz to nie będziesz żałować :D
OdpowiedzUsuńDuzo pozytywów krąży w sieci. Kusicie :D
UsuńMialam Hypnose ale z tego co pamietam nie robila efektu wow.
OdpowiedzUsuńBardzo ładne opakowanie. Ta róża mnie urzekła. Tusz wygląda bardzo elegancko. Ładny efekt zrobił na twoich rzęsach :)
OdpowiedzUsuńPiękne rzęsy i ciekawa szczoteczka :) Lubie tusze Lancome. :)
OdpowiedzUsuńPiękne opakowanie
OdpowiedzUsuńWow jakie rzęsiska piękne :). Miałam kiedyś Hypnôse i bardzo lubiłam. W żurawinowym kolorze :)
OdpowiedzUsuńNie lubię tuszy Lancome. Jedyny godny uwagi- Fatale- został wycofany.
OdpowiedzUsuńale wynalazek i całkiem fajnie się prezentuje ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam nigdy tego tuszu, ładnie wygląda na rzęsach :) ciekawa szczoteczka :)
OdpowiedzUsuńNo fajny ten tusz :)
OdpowiedzUsuńbardzo fajny efekt:)
OdpowiedzUsuńja z czystym sumieniem mogę polecić Armani Eyes to kill - świetny tusz, szczoteczka z typu tych "tradycyjnych", ale z jakimś tajemnym mykiem, dzięki któremu rzęsy są super rozczesane, dobrze pokryte tuszem i nie są umazane powieki :) jest super wydajny i nie wysycha praktycznie w ogóle ze względu na aluminiowe opakowane (ciężkie i dobrze leży w dłoni). jak wykończę wszystkie swoje tusze (hm... 25 sztuk?) to tylko Armaniemu oddam serce ;)
OdpowiedzUsuńOpakowanie jest niesamowite! :O Ale nie lubię tuszów, które sklejają rzęsy, a że z natury mam rzadkie rzęsy, to takie silikonowe szczoteczki z rzadko rozłożonymi włoskami mi nie służą. :(
OdpowiedzUsuńZdecydowanie to najbardziej fikuśna szczoteczka mascary, jaką kiedykolwiek widziałam :D
OdpowiedzUsuńMuszę ją kiedyś wypróbować:D uwielbiam silikonowe szczoty:D
OdpowiedzUsuńNie miałam ale kusi :)
OdpowiedzUsuńDziwna szczoteczka, ale efekt mi się bardzo podoba :D
OdpowiedzUsuńO kurde szczoteczka mnie zaskoczyła, wygląda świetnie. Tusz ładnie się prezentuje. :)
OdpowiedzUsuńŚwietna szczoteczka i efekt:) miałam kiedyś tusz Lancome, był super ale oczy mi łzawiły..
OdpowiedzUsuńEfekt na rzesach bardzo mi sie podoba ;)
OdpowiedzUsuńEfekt rzeczywiście robi wrażenie. Ale przyznam szczerze, że szczoteczka zupełnie nie w moim guście. Wolę klasyczne, bo przynajmniej nie wsadzam ich sobie w oko.
OdpowiedzUsuńEfekt na rzęsach zupełnie mi się nie podoba - rzęsy są sklejone a tak nie powinno być. Nie wiem czy celem używania tego tuszu jest uzyskanie dramatycznego efektu ale moim zdaniem wygląda to przesadnie i nieestetycznie.
OdpowiedzUsuńNiestety ale się zgadzam, wydaje mi się, że ten tusz posklejał Ci rzęsy :(
UsuńTrzeba przyznać, że opakowanie robi wrażenie :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na recenzję nowości z Rossmanna- Coconut Miracle
http://yes-to-the-beauty.blogspot.com/ :)
Samo opakowanie i szczoteczka robią wrażenie, a efekt na rzęsach świetny :)
OdpowiedzUsuńOpakowanie jest piękne! nie jestem jednak przekonana do tej wygiętej szczoteczki.
OdpowiedzUsuńmam ochotę na takie cudeńko! bardzo ładnie wyglądają wymalowane nim rzęsy. obserwuję! :)
OdpowiedzUsuńJa mam standardowy Hypnose w wersji wodoodpornej i jestem zachwycona, bo generalnie uwielbiam Lancome. Efekt na rzęsiorach super, ale ta szczota mega kosmiczna i jak to to nauczyć się obsługiwać :D.
OdpowiedzUsuńWidzę, że masz podobne rzęsy do moich :) Ten efekt nie do końca mi się podoba, wolę bardziej rozczesane włoski i z tym właśnie u siebie walczę. Na Lancome raczej się nie skuszę, bo marki selektywne nie są na moją kieszeń :) Poza tym swojego ulubieńca znalazłam na niższej półce.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Faktycznie, ciekawy produkt :)
OdpowiedzUsuń