Bigger Than BB "Big Easy" - mały przyjemniaczek
Hello!
Sobotni poranek okazał się idealnym momentem na "odkopanie" wszystkich postów roboczych. Ten, który obecnie widzicie pochodzi z końca września i w końcu doczekał się swojej publikacji. Pewno myślicie dlaczego tak długo z tym zwlekałam. Odpowiedz jest tylko i wyłącznie jedna - kolor. Latem i wczesną jesienią moja skóra była zbyt ciemna, aby móc stosować Bigger Than BB "Big Easy", za to zimą odcień 03 light/medium pasował jak ulał, dlatego przez większą część tych chłodnych dni, to właśnie on lądował na mojej twarzy.
Według Benefitu, Big Easy to coś więcej niż tradycyjny BB. Niestety, ale z tym nie mogę się zgodzić, bo po zrobieniu małego rozeznania w klasycznych, azjatyckich Beblesh Balm mam porówanie. Amerykańska marka oferuje nam zwykły krem koloryzujący o matowym wykończeniu, średnim kryciu i baaaardzo neutralnym kolorze, bez żadnych różowych, czy żółtych podtonów.
Jednak ten krem koloryzujący spisywał się na tyle dobrze, że postanowiłam napisać o nim kilka słów oraz pokazać efekt końcowy, bo jest warty uwagi i potrafi zapewnić długotrwały mat, a przy tym jest lekki i nie zapucha porów. Mimo tego, jakie zapewnia wykończenie, nie muszę obawiać się efektu starej pudernicy, gdyż uzysakne rezultaty są na tyle delikatne i subtelne, że późniejsza wartswa w postaci sypkiego pudru jest zupełnie zbędna. Oczywiście stan matowej skóry utrzymuje się dosyć długi czas, więc nie muszę martwić się o nadprodukcję sebum.
Oprócz tego, w produkcie zawarto filtr SPF35, stanowiący dosyć mocną ochronę przeciwsłoneczną. Dla mnie jest to zdecydowany plus, bo nie po drodze mi z produktami typowo aptecznymi oferującymi asekurację cery przy intensywnym działaniu promieni UV.
Jak widać na poniższym zdjęciu, krycie jest bardzo przyzwoite, a jego intensywność można stopniować. Osobiście nie jestem zwolenniczką "mocnej szpachli", więc po nałożeniu jednej wartswy kończę przygodę z ujednolicaniem koloru. Przy okazji wszystkie plamy pigmenatcyjne w postaci piegów i pęknięte naczynko na płatku nosowym zostają zakryte :) Bigger The BB Big Easy - Liquid to powder multi - balancing complexion perfector jest kosmetykiem beztłuszczowym i niekomedogennym, więc można stosować go bez obaw o zapchanie, mimo tego, że nałożony w zbyt dużej ilości czasem potrafi wejść w pory. Tak przynajmnie było na początku naszej przygody. Teraz nauczyłam się z nim obchodzić i wiem, że dobrze rozprowadzony wchłonie się niczym krem nawilżający, pozostawiając gładką i jednolitą strukturę skóry.
Po prawej stronie można zauważyć, że przy kąciku ust mam nadmiar. Aby temu zapobiec i nie chodzić z ewentualną plamą. odczekuję chwilkę i omiatam twarz pędzlem. Niewchłonęta pudrowa warstewka znika w oka mgnieniu, a skóra staje się całkowicie naturalna i jednokolorowa. Lubię to :)
Ogólnie mówić jestem zadowolona i może powrócę do niego latem. Muszę tylko obczaić czy gama kolorystyczna jest tak samo rozbudowana jak za wielką wodą.
Blanka
Świetny efekt! Chociaz chyba wolę efekt rozświetlenia.
OdpowiedzUsuńŁadnie wygląda na buzi :)
OdpowiedzUsuńCiekawy ;)
OdpowiedzUsuńCiekawie się prezentuje:) Lubię kosmetyki Benefit :)
OdpowiedzUsuńMa naprawdę śliczny, neutralny kolor - lubię takie. :) Poza tym ich opakowania są tak cudowne, że ciężko przejść obok nich obojętnie. :)
OdpowiedzUsuńNie pogardziłabym nim :)
OdpowiedzUsuńładnie wygląda na twarzy i super odcień :D
OdpowiedzUsuńStrasznie podoba mi się to krycie! Ciekawa jestem czy poradziłby sobie na mojej twarzy i jestem pewna że korektor byłby i tak potrzebny, ale wygląda obiecująco :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie: http://www.swiatobserwatorki.blogspot.com
Zainteresował mnie ten podkład:)
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawy produkt, szczególnie odcień mi się podoba i poziom krycia
OdpowiedzUsuńJak zakrywa piegi to już go lubię:-)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się efekt jaki daje.
Fajny, jasny kolor. A efekt jak po nałożeniu podkładu.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie kryje. :)
OdpowiedzUsuńbardzo ładny kolorek ;)
OdpowiedzUsuńU Ciebie bardzo fajnie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy! Z Benefitu niestety do tej pory miałam tylko przecudne perfumy. Kremy BB bardzo lubię, są dla mnie wystarczające ale mam jednego swojego ulubieńca.
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie jak jest z kolorystyką, i czy znalazłabym kolor dla siebie. Zerkne :)
Jestem pod wrażeniem :O
OdpowiedzUsuńWidzę, że u Ciebie jest ok. Ja jednak oczekuję mocniejszego efektu krycia :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem za drogi jak na zwykly bebik :P
OdpowiedzUsuńEfekt bardzo mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuńZastanawiam się na wiosnę nad nim, albo nad kremem BB ze skinfood grzybkowym :)
OdpowiedzUsuńdla mnie niestety wszystkie odcienie tego specyfika są za ciemne :(
OdpowiedzUsuń