Green Tea i Magnolia od Bioluxe, czyli najlepsze kremy za piątaka
Hello!
Cała blogosfera kosmetyczna jara się tymi kremami niczym neony na burdelu. Oczywiście po przejrzeniu masy postów, postanowiłam wyłożyć 9 złociszy i zakupić za nie dwa mazidła. Tak, tak, dobrze czytacie i nie macie zwidów. Koszt jednej sztuki to jakieś cztery złotóweczki z jakimiś groszami na ogonie - wszystko zależy od sklepu oferującego rosyjskie specjały. Nie ma co się śmiać, że tak tanio, bo za tę cenę zarówno skład jak i działanie jest mega korzystne. Nawet odstawiłam mój ukochany Alantan i powiem Wam, że Bioluxe oferuje coś lepszego i bardziej naturalnego, a przede wszystki nie bazujacego na parafinie :) Silikonów i innych, pochodnych ropy naftowej również nie uraczymy w żadnej z prezentowanych sztuk.
Z czystej ciekawości kupiłam dwie wersje: Organic Magnolia oraz Organic Green Tea. Jak nie trudno się domyśleć, pierwsza wersja ląduje na mej twarzy w ciągu nocy, a ta lżejsza opierająca się na wyciągu z zielonej herbaty idealnie sprawdza się podczas porannych rytuałów pielęgnacyjnych.
Organic Magnolia ma taką samą konsystencję jak Organic Green Tea, a porównać ją można do aksamitu. Lekka i przede wszystkim delikatna struktura otula twarz odżwyczą, ale szybko wchłaniającą się woalką. Wykończenie zaś jakie dają, to taka typowa satynka, bądź jak kto woli - "healthy glow". Bez błysku. Taki stan trzyma się cały dzień i wraz z dobrym podkładem, nie muszę się martwić, że będę wyglądać, jakbym połknęła żarówkę.
Mimo istnej zimy, kremy są w stanie utrzymać dobry poziom nawilżenia, tak, że ani razu nie odnotowałam suchej skórki, a to dla mnie nie lada wyczyn. I gdyby nie to, że mam kilka, no oki, kilkanaśnie niechcianych piegów, to mogłabym rzec, iż moja cera w końcu została ogarnięta do idealnego wyglądu. Bez grudek, zaskórników, czy wągrów. Jest tak gładka w dotyku, że mogłabym się miziać i miziać. Zresztą, za jakiś czas pokażę Wam zdjęcia porównawcze ukazujące moją cerę z początku blogowania i stan teraźniejszy. Różnica jest naprawdę kolosalna!
Może design opakowań nie wygląda zbyt ładnie, to w tym przypadku liczy się tylko i wyłącznie bogate wnętrze. Oba kremy bazują na olejkach i mają nieskomplikowane składy, które faktycznie działają i jest to zauważalne.
Popatrzcie same na INCI herbacianego: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cocoglycerides, Stearic Acid, Camelia Sinensis Leaf Extract, Cocos Nucifera Oil, Helianthus Annuus Seed Oil, Glycerin, Potassium Hydroxide, Parfum, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid.
Wyciąg z liści, olej kokosowy, olej słonecznikowy, gliceryna i wszystko to przed perfumami, więc ilości tych dobroczynnych komponentów wcale nie są znikome, przez co można mieć pewność, że składniki aktywne mają dobroczynny wpływ :)
Co lepsze, Magnolia dedykowana jest do stóp. Hah, jakże wielkie było moje zdziwienie, gdy Juliusz przeczytawszy cyrylicę uświadomił mnie, że troszkę się pomyliłam. Niemniej jednak krem ma prawie identyczny skład jak jego brat zapakowany do białej tubki, więc z wielką przyjemnością nacieram nim facjatę.
Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Stearic Acid, Isopropyl Palmitate, Helianthus Annuus Seed Oil, Elaeis Guineensis Kemel Oil(olejowiec gwinejski), Magnolia Grandiflora Leaf Extract (organiczny ekstrakt z magnolii), Glycerin, Potassium Hydroxide), Parfum, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid.
Obie pozycje są naprawdę interesujące i nie mogę się do niczego przyczepić, bo ich działanie jest bardzo poprawne i moja skóra podczas obcowania z nimi ma się dobrze, a nawet świetnie. Jest miękka, nawilżona, wygładzona i za każdym razem, gdy nałożę na nią warstewkę kremu, czuję jak chłonie wszystko niczym gąbka.
Jestem bardzo zadowolna i z tego, co wiem, każda recezja znajdująca się w sieci stanowi jeden wielki pozytyw przemawiający za zakupem. Oczywiście cena jest tak niska, że grzechem jest niewypróbowanie tych rosyjskich kosmetyków.
Oczywiście ze swojej strony serdecznie Wam polecam, a sama zaś zaopatrzę się w wersję z awokado i z aloesem. Oby były tak samo dobre jak te zaprezentowane w tym poście :)
Blanka
Nieźle, cena jak z kilogram mąki. Biorę!
OdpowiedzUsuńGdzie kupie?
OdpowiedzUsuńkalina, triny, skarby syberii, mazidełka..
UsuńJa chcę te kremy :) bo ma cera ostatnio focha strzeliła i jakiś bunt ma. Tylko preferuje Alantan właśnie, jednak kupię w/w kremy może będzie jeszcze lepiej.
OdpowiedzUsuńNa pewno je przetestuję:)
OdpowiedzUsuńWeź sobie ten z zieloną herbatą, na pewno Ci siądzie, bo my mamy identyczne problemy i prefernecje :D
UsuńMam krem do stóp z magnolią i jestem zadowolona superrr :)
OdpowiedzUsuńKiedys mialam na niego ochote - pewnie trafi w moje raczki predzej czy pozniej;)
OdpowiedzUsuńchyba tylko u nas trzeba przepłacać za dobrą jakość;)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zaciekawiły ;>
OdpowiedzUsuńAle mi ochoty narobiłaś :)
OdpowiedzUsuńOo jak takie dobre i tanie to chcę ;d
OdpowiedzUsuńHmm...ale magnolia jak sama nazwa wskazuje, to krem do stóp przecież:D
OdpowiedzUsuńJak za piątaka to biorę <3
OdpowiedzUsuńAż dziwne że cena taka niska przy tak dobrym kremie. Zostałam skuszona...
OdpowiedzUsuńNie przepadam za kremami do rąk. Zaraz mam wrażenie że są brudne i idę je myć :D
OdpowiedzUsuńToż to czemu ja jeszcze o nic nic nie wiem :D Z chęcią wypróbuję chociaż jeden :)
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńKurczę chętnie bym wypróbowała. Ja kosmetyki rosyjskie kupuję stacjonarnie, bo mam w Gdyni taką możliwość, ale niestety tych nie widziałam:(
OdpowiedzUsuńAż bym miała na nie ochotę☺
OdpowiedzUsuńkrem do nóg na twarz? :o nie pomyślałabym o tym ;p
OdpowiedzUsuńOba idealne, kupię na pewno :)
OdpowiedzUsuńmmm, szykują się kolejne zakupy ;]
OdpowiedzUsuńMam wersję z awokado, dostałam jako gratis do zakupów i byłam baaardzo zaskoczona, jak dobrze ten krem się u mnie sprawdza!
OdpowiedzUsuńO kurde, jaką super tanioszka! Jak będę miała okazję, to bierę. :D
OdpowiedzUsuńNie cała nie cała ; ) ja pierwszy raz o nich słyszę.
OdpowiedzUsuńZaciekawiałaś mnie tymi kremami.
OdpowiedzUsuńz pewnością wypróbuje, trafiają na moją listę zakupów ;)
OdpowiedzUsuńWszystko co green tea kocham! :P :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na nowy post
Nie dalej jak wczoraj podczas zakupów rosyjskich kosmetyków wrzuciłam do koszyka Green Tea :D Teraz tym bardziej czekam na dostawę z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie :]
OdpowiedzUsuńMnie olej kokosowy zapycha, więc dla mnie chyba lepszy bylby ten do stóp haha xD
OdpowiedzUsuńMam pytanko nie związane z opisywanymi wyżej kremami (używałam, polecam) a konkretnie chodzi mi o twoją przygodę ze szczoteczką Foreo Luna. Czy nadal jej używasz regularnie a jeśli tak to czy widzisz faktycznie poprawę cery i warto ją kupić ponieważ rozważam jej nabycie.
OdpowiedzUsuńha a ja się nad nimi zastanawiałam i też kupiłam ale jeszcze nie używałam :) Leżą i czekają na swoją kolej już nie mogę się doczekać :)
OdpowiedzUsuńCztery złotóweczki? No to warto przetestować:) Dam znać, czy na mojej problematycznej cerze się sprawdziły :)
OdpowiedzUsuńPrzy kolejnej potrzebie zakupu kremu do twarzy rozejrze się za nimi bo cena faktycznie kuszaca a i działanie niczego sobie.
OdpowiedzUsuńMuszę się w nie zaopatrzyć jak będę zamawiać :)
OdpowiedzUsuń