Kosmetyki Bottega Verde, Betterware

           
Hello!

            
Przeglądając po raz pierwszy katalog Betterware (wcześniej nie było mi to dane) natknęłam się na masę kosmetyków. Moje zdziwienie i zaciekawienie marką rosło z każdą przewertowaną kartką. Złamałam się i zamówiłam. Tak na próbę, bo hasła przewodnie o naturalności zupełnie mnie przekonały.

Ceny produktów są bardzo zmienne, więc na chwilę obecną nie jestem w stanie podać ich obecnej wartości, Pamiętam jedynie, że krem kosztował coś koło 30 zł, a płyny do kąpieli warte były dwie dyszki. O ile pamięć mnie nie myli, tonik również leciał 20 zeta. 

Tanio, drogo? Nie wiem. Zamówiłam, wypróbowałam i szału nie ma. Zwykłe, drogeryjne produkty, które na naszym terytorium promowane są jako premium. We Włoszech natomiast uchdzą za średnią półkę. 
            



Zacznę od płynów pod prysznic/do kąpieli, bo wraz z pierwszym użyciem, moje rozczarowanie nabrało rozpędu. "Natura Italiana" okazała się zlepkiem środków powierzchniowo czynnych, pochodzenia chemicznego. Zapachy są intensywne, jednak po wlaniu do wody całkowicie nikną. Piany też nie ma. Nie potrzebuję kąpielowego umilacza, który w żaden sposób nie spełnia swoich podstawowych funkcji. 

Poza tym dosyć leista konsystencja, sprawia, że kosmetyk staje się mało wydajny. No i aby uzyskać choć trochę białego, bąbelkowego puchu, trzeba wylać około 1/4 zawartości, co sprawia, że 400 ml starcza zaledwie na 4 kąpiele. Mało opłacalny interes.

Aromaty, na które miałam ochotę to: "Vaniglia Nera", "Miele" i "Riso". "Czarna wanilia" okazała się zbyt słodkim ulepkiem, więc stosuję ją najrzadziej. Miodowa wersja oczywiście nie ma nic wspólnego z zapachem tego złocistego płynu, ale za to "Czarny ryż" jest całkiem przyjemny :)



Krem aloesowy okazał się całkowitym niewypałem. Dawno nie czułam takiego niesmaku wobec kosmetyku. Niby skład wydaje się być całkiem znośny, to moja twarz odmówiła jakiejkolwiek współpracy. 

Ani pod makijaż, bo się nie wchłania, ani na noc, bo nie nawilża, tak jakbym tego chciała. Olejek migdałowy jest wyżej niż aloes, który powinien tworzyć bazę. 

Skóra w żaden sposób nie potrafi nic "wciągnąć". Buntuje się ujawniając suche skórki na skroniach, a tego objawu nie mogę znieść. 

   



Data ważności jest dosyć długa, więc kolejne podejście zrobię latem, bo teraz potrzebuję czegoś bardziej odżywczego i regenerującego (Alantan i jego wszelkie odmiany).



Jedyną rzeczą, która ratuje honor marki, to miodowy tonik, będący uzupełnieniem zarówno wieczornej, jak i porannej pielęgnacji. Jedyne, co mi w nim przeszkadza, to zbyt intensywny aromat, będący odzwierciedleniem sztucznego miodu. Poza tym nie narzekam na resztę przypisanych mu zadań, bo tonizuje, nie ściąga skóry i nie pozostawia na niej żadnego filmu. Żadnego extra działania nie zauważyłam, ale raczej tego typu kosmetykom nie stawiam wysoko poprzeczki. No bo i po co :)?





Tym samym prawdopodobnie kończę swoją jednorazową przygodę, bo jeśli mam wybierać pomiędzy czymś sprawdzonym, a czymś nowym, o czym Internety słyszały tylko w szczotkowych wersjach, to jednak mój wybór padnie na opcję nr 1. Szkoda czasu, szkoda hajsów. Wracam do czytania blogów, bo co jak co, ale niektóre z nich są prawdziwą kopalnią wiedzy. 

Blanka

Komentarze

  1. też czasem się tak na coś natnę i zawsze obiecuję sobie to co Ty - będę czytać blogi, opinie, wizaż, nie kupuję nic w ciemno, a potem... i tak polegnę, wezmę coś, bo mi się spodobało i żałuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy raz słyszę o tej marce ale jak widać nie ma czego żałować;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Marki nie znam i zapewne nie poznam. Twoja nieprzychylna opinia i słaba dostępność zdecydowanie mnie zniechęcają :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja mama z Betterware środki czystości. Pamiętam jeszcze że gama kosmetyków była mało pokaźna :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A szkoda, bo podobały mi się z początku ale nie mogę znaleźć za wiele pozytywnych opinii, hehe ;P

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie miałam stycznosci, ale po ostatnich niewypałach jakos nie mam ochoty na testowanie nowosci :D Trafiam na buble, które nic nie robią ;( a dziwne bo zazwyczaj czytam opinie :D

    OdpowiedzUsuń
  7. coś mi się nazwa katalogu obija i świta w głowie, ale skoro nie kojarzę to widać,że nic nie warte, a twoja opinia tylko to potwierdza

    OdpowiedzUsuń
  8. Widzę ze nie warto zachodu na te kosmetyki :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty