Dark Kiss & Hawaii Passion Fruit Kiss - dwa urzekające pocałunki
Hello!
Pisząc tytuł posta, zczaiłam, że obie nazwy balsamów z Bath&Body Works noszą w sobie człon "Kiss". Nic dziwnego, bo smarowanie się nimi jest nieziemsko przyjemne, a porównać można go do... Popuście wodze fantazji i dopowiedzcie sobie same.
Podczas pierwszych zakupów z B&BW kusiłam się na fioletową wersję ciemnego pocałunku. Balsam, a raczej krem do ciała okazał się na tyle dobry, że za drugim razem kupiłam jego brata z innej linii zapachowej - Hawaii Passionfruit Kiss, która przywodzi mi na myśl gorącą plażę i gdańskie słońce będące nieodzownym elementem mojego, tegorocznego wypoczunku nad polskim morzem.
Balsamów mam mnóstwo. W większości są bardzo przeciętne i nie nadają sie na pokazywnie ich na łamch bloga. Z tymi kremami jest zupełnie na owrót, bo nie mogłam się doczekać publikacji tejże notki. Dlaczego? Ano, bo kosmetyki te okazały się całkowitym zaskoczeniem w kwestii pielęgnacji i nie są to tylko pięknie pachnace mazidła, bo z tego słynie ten amerykański brand.
Dark Kiss to balsam charakteryzujący się przepiękną, słodką wonią, która idealnie odwzorwuje elegancki wieczór w ekskluzywnym miejscu przepełnienionym klasą i szykiem, zaś Hawaii Passionfruit Kiss to aromat opisujący niebiańską plażę. Dwie, zupełnie różne nuty zapachowe połączone właściwościami nawliżająco - wygładzającymi.
Odżywiają, wygładzają, pielęgnują i nawilżają skórę ciała, bez pozostawiania zbędnych i tłustych powłok. Tylko zapach, czysty zapach, który w nie ulega żadnym transformacjom. Nałożone rankiem, trwają aż do pierwszego kontaktu z kropelkami wieczornego prysznica. I tak w koło. Dzień w dzień, aż do wykończenia tubki.
Wiem, że część z Was nie przepada za tak silnie perfumowanymi kosmetykami. Ja jestem odmieńcem i jeśli chodzi o balsamy do ciała czy żele pod prysznic, to w dużej mierze kieruję się intensywnością i jakością zapachu. Oczywiście są dni kiedy staram się skupić na większych wartościach odżywczych i w tym celu stosuję coś innego.
Wiem, że część z Was nie przepada za tak silnie perfumowanymi kosmetykami. Ja jestem odmieńcem i jeśli chodzi o balsamy do ciała czy żele pod prysznic, to w dużej mierze kieruję się intensywnością i jakością zapachu. Oczywiście są dni kiedy staram się skupić na większych wartościach odżywczych i w tym celu stosuję coś innego.
Zaprzedałam duszę i ciało na rzecz kosmetyków Bath&Body Works i cholernie żałuję, że nie mam jak posprawdzać zapachów przypisanych każdej serii czy linii. Jest mi z tym źle i płaczę cicho w poduszkę, marząc o tym, aby marka postarała się o otwarcie swojego atelier w którejś z krakowskich galerii. Może moje prośby zostaną kiedyś wysłuchane?
Obecnie przebieram nogami i czekam na wyprzedaże, bo niestety ceny regularne są dla mnie zbyt wysokie. Tuż po Świętach Bożego Narodzenia zamówię chyba cały karton wszelkiego rodzaju balsamów, kremów i żeli pod prysznic. To samo tyczy się Victoria's Secret, która również podbija moje serce, ale o tym kiedy indziej.
Obecnie przebieram nogami i czekam na wyprzedaże, bo niestety ceny regularne są dla mnie zbyt wysokie. Tuż po Świętach Bożego Narodzenia zamówię chyba cały karton wszelkiego rodzaju balsamów, kremów i żeli pod prysznic. To samo tyczy się Victoria's Secret, która również podbija moje serce, ale o tym kiedy indziej.
Blanka
Nie miałam jeszcze balsamu z B&BW, mgiełkę jedynie. Ale i tak rozumiem Twoją miłość do tych cudownie pachnących kosmetyków. VS to dla mnie póki co ziemia nieznana :)
OdpowiedzUsuńMgiełki też mam i bardzo lubię. Co pradwa teraz poszły w kąt i do łask powrócą dopiero późną wiosną. Obecnie cieszę się wodami perfumowanymi/toaltowymi :)
UsuńVS zabiło mnie swoim sorbetem do ciała, który również idealnie odwzorowuje zapach tropikalnych wakacji <3
Ja bym kupiła już za samo opakowanie ;O
OdpowiedzUsuńSerio? Podba Ci się ta tubka :)?
UsuńO bosze jak Ty kusisz opisem tych zapachów ;c aż mi żal dupe ściska :D
OdpowiedzUsuńTy, uważaj, żebyś nie złapała skurczu :DD
UsuńMyślę, że polubiłabym się z Hawaii Passionfruit Kiss :-)
OdpowiedzUsuńjak Ty dobierasz słowa do opisu... Daj mi trochę Twojego zasobu słownictwa ;)))
OdpowiedzUsuńPrzecieź ja mam ubogi zasób słownictwa :D
UsuńOwocowo :)?
OdpowiedzUsuńnie miałam jeszcze,ale podejrzewam,że byśmy się polubili :)
OdpowiedzUsuńSama nie lubię na co dzień stosować perfumowanych balsamów ale od czasu do czasu czemu nie - ta marka też mnie ciekawi ale kiepska dostępność i ceny ciut mnie zniechęcają :)
OdpowiedzUsuńJak ja Ci zazdroszczę możliwości testowania kosmetyków z B&B;(( Nie mam do niech dostępu niestety.. Czekam tylko na wyjazd do Warszawy także wtedy nadrobię zaległości;)
OdpowiedzUsuńteż lubię jak mi ciało ładnie pachnie :)
OdpowiedzUsuńMnie najczesciej to wlasnie zapachy kusza,uwielbiam perfumowane balsamy wuec z checia bym sprobowala. :)
OdpowiedzUsuńLubię kosmetyki B&BW, szkoda tylko ze mają taaakie ceny.
OdpowiedzUsuńWyglądają super :3
OdpowiedzUsuńMyślę, że bardzo przypadłyby mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńMam mgiełkę Dark Kiss :-) Boże jaki to obłędny zapach! Też już odkładam na zakupowe szaleństwo wyprzedażowe ;-)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś jeden balsam z tej firmy i też pięknie pachniał :) Tutaj ciekawi mnie ten Hawaii Passionfruit Kiss ;)
OdpowiedzUsuń