Overnight Serum In Oli od The Body Shop. Kolejny udany olejek?
Hello!
Po kilku dniach przerwy powracam z nowym postem prezentującym serum na noc w postaci olejku, które od niedawna dopełnia serię Vitamin E od The Body Shop. Swego czasu dużo naczytałam się o kremach z tej linii, jednak w momencie przejścia na olejki, stwierdziłam, że skuszę się na serum olejowe, którego głównym zadaniem jest rozświetlenie cery.
Pierwsze od czego zacznę to skład, bo patrząc w INCI nie doszukałam się witaminy E. Szukając jednak wiadomości o oleju sojowym stanowiącym bazowy komponent serum, dokopałam się informacji, że Glycine Soja sam w sobie zawiera potężne ilości wyżej wspomnianej witaminy rozpuszczalnej w tłuszczach. Zaraz po olejku znajduje się perfum, co średnio mnie cieszy. Choć z drugiej strony wychodzi na to, że produkt złożony jest w dużej mierze z frakcji olejowej :)
Opakowanie jest zdecydowanym plusem, gdyż pipetka stanowi jeden z najbardziej higienicznych nośników wszelakich mazideł. Zasysam kilka kropelek i kapię zakraplaczem prosto na twarz.
Dodatkowo flakonik wykonany jest z porcelany, więc jest to taka mała odmiana od wszechobecnego plastiku i szkła.
Serum, jak nazwa wskazuje przeznaczone jest do nocnego użytku. Zresztą nie wyobrażam się wysmarować olejem w ciągu dnia, a jeszcze na to nałożyć podkład... Bleh!
Producent obiecuje efekty już po pierwszym razie. Jasne, jasne. Z efektami trzeba było poczekać i zajęło to o wiele więcej niż 10h, bo tyle śpię :D Well... Nie od razu Rzym zbudowano, więc po wieczornym demakijażu, doba w dobę natłuszczam i zarazem nawilżam skórę przy pomocy tego preparatu. Rezultaty w końcu są widoczne i jestem z tego niezmiernie zadowolona :)
Cera może nie jest rozpromieniona tak jakbym tego chciała, ale za to nie wykazuje żadnych objawów wysuszenia w okolicach skroni objawiające się dziwnymi, odstającymi skórkami. Poza tym odnotowałam zwiększone ujędrnienie i miękkość. Mizianie się po gładkiej twarzy jest nader przyjemną czynnością :D
Oczywiście nie można przesadzać z ilością nałożonego preparatu, bo nie ma opcji aby się wchłonął. Sama staram się nie przekraczać dawki w postaci 4 kropelek. Inaczej przy wstawaniu z łóżka mogłabym sobie nucić "shine like diamond". A tak nie śpiewam i nie budzę Juliusza, gdyż skóra wciąga to co zostało nałożone w odpowiedniej proporcji :D Umiar to podstawa - w każdej dziedzinie życia.
Wiem, że produkt nie należy do najtańszych, bo za 28 ml trzeba zapłacić około 80 zł. Ja jednak nie mam zamiaru oszczędzać na pielęgnacji twarzy, bo chciałabym w wieku 56 lat nie mieć ani jednej zmarszczki - tak jak moja mama.
Haha, najważniejsza rzecz, którą zapomniałam dopisać, to krótka charakterystyka zapachu. Serum pachnie identycznie jak tradycyjny krem Nivea. Fajnie, że ktoś powiela tę samą kompozycję zapachową, ale wolałaby jednak, aby ta cecha została kojarzona tylko i wyłącznie z kultową zawartością niebieskiej puszki. To tak samo, jakby Big Star nagle zaczął szyć jeansy za pomocą pomarańczowej nici wykorzystywanej przez Wrangler'a. Niby nic takiego, ale jednak jest to średnio pasujący element.
Blanka
Brzmi ciekawie, ostatnio polubiłam olejową konsystencje na noc. Teraz używam goargan z owsem, że niby słowiańska nut, bo przecież my słowianki :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bloggera, widziałam, kiedy pisałaś na fb o poście a do czytnika wskoczyła chwile temu
Blogroll taki niezawodny, wow! :D
UsuńPs. ten olejek też mam, ale czeka na swoją kolej :)
UsuńWidziałam to serum i właśnie cena mnie do niego nie przekonała ale może odstawię wszystkie buble i kupię jeden porządny kosmetyk;) szczególne jeśli używam sorbetu z tej serii i jestem zadowolona:)
OdpowiedzUsuńJa dawno temu tak zrobiłam i cieszę się, że udało mi się ograniczyć używane kosmetyki przeznaczone do pielęgnacji twarzy :)
UsuńP.S. literówka Ci się wkradła do tytułu postu przy "overnight" :)
OdpowiedzUsuńMi też zapach tego serum skojarzył się z kremem Nivea :)
OdpowiedzUsuńJa stosuję go już od jakiś 2 miesięcy i ogólnie go lubią choc czasami odnoszę wrażenie że ten olejek mnie zapycha.
Całkiem możliwe. U mnie to nie wystąpiło, ale krem z 30 olejkami z YR przyczyniał się do zapychania :/
UsuńWygląda świetnie i chętnie bym go przetestowała - lubię pielęgnację w takiej formie :)
OdpowiedzUsuńJa się w 100% przestawiłam na olejki i nic a nic nie żałuję :)
UsuńWolę, żeby pachniał jak krem Nieva niż jak reszta kosmetyków z tej serii, dla mnie zapach jest męczący :c Muszę przemyśleć jego zakup.
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji wąchać reszty serii, ale za to pamiętam, że uwielbiałam zapach kremu marchewkowego z TBS :)
UsuńBrzmi bardzo ciekawie ale czy fo cery tłustej się nada:-)?
OdpowiedzUsuńPrzy mojej mieszanej daje radę :)
UsuńJa niestety nie lubię sie z olejkami do twarzy :/
OdpowiedzUsuńOj. To co, kremy? :)
UsuńNasze mamy mają świetne cery, a przecież niewiele w nie wklepywały :) Tak przynajmniej jest w przypadku mojej. Ale olejek ciekawy, choć wolę chyba czyste :)
OdpowiedzUsuńJa w sumie też, ale wykańczam to co mam :)
UsuńChyba sprobuje, obecnie nie mam nic na noc. Tzn mam kremz z Floslek ale mam po nim strasznie swiecaca, tlusta twarz i nie uzywma go.
OdpowiedzUsuńPo tym olejku też cera jest tłusta, ale wszystko się wchłania :)
Usuńflakonik z porcelany ;o robi wrazenie, ja ostatnio z olejkow do twarzy uzywam tylko arganowego
OdpowiedzUsuńJa coś ostatnio mam focha na argan...
UsuńNo to teraz muszę go mieć! :-)
OdpowiedzUsuń^^ Aż tak Cię namówiłam ;>?
UsuńPierwszy raz widzę, ale produkt wydaje się być mega ciekawy ;)
OdpowiedzUsuńChcąc czy nie chcąc jest to olej sojowy, więc może warto mu się przyjerzć :)
UsuńJak mi sie znudzi serum z witamina c to pomyśle o tym : )
OdpowiedzUsuńJa właśnie poluję na to z wit C :)
Usuńto wiesz full mellow miałam i jest cudny : )
UsuńPrezentuje się ciekawie, ale za 80 zł wolałabym mocniejszych efektów.
OdpowiedzUsuńJa również za taką cenę spodziewałabym się lepszych efektów. Póki co zostanę przy swoim oleju lnianym :)
Usuń