Kuleczki rozświetlające (?!) z The Body Shop
Hello!
Chciałam kupić na lato jakiś fajny rozświetlacz. Głowę zaprzątał mi Mary Lou z The Balm, ale odpuściłam i połasiłam się na kuleczki rozświetlające z The Body Shop. No niestety, nie był to trafny wybór. Kurde! Za tę cenę mogłam mieć mój wymarzony highlighter, ale nie.
Eleganckie i minimalistyczne opakowanko skrywa średniej wielkości perełki w trzech różnych odcieniach: różowym, fioletowym i beżowym. Cieszą moje srocze oko. Los jednak chciał, abym tylko i wyłącznie nacieszyła się ich widokiem, bo w działaniu są kiepściutkie.
Ani nie rozświetlają, ani nie nadają się do używania jako róż. No nic, a nic. Myślałam, żeby wykorzystać je jako puder. Też klapa. Kuleczki należą do tych twardszych, więc opornie współpracują z pędzlem. Aby coś nabrać na włosie trzeba się nieźle namachać. Ja nie mam czasu, dlatego też zawsze stawiam na klasycznego sypańca.
Bardzo żałuję, że nie spełniają swojej podstawowej roli - rozświetlenia. Nie wiem co mnie podkusiło, aby je zakupić. Wygląd? No pewnie tak. Well, następnym razem posłucham głosu rozsądku i wybiorę to, na co miałam od dawna ochotę. Z tego co czytałam, to kolorówka z TBS nie należy do dobrej jakościowo, ergo skupię się na pielęgnacji, bo coś ostatnio czuję do nich wielką miętę :D
Blanka
Szkoda, że nie spełniają swojego podstawowego zadania...
OdpowiedzUsuńJak zatem żyć :D?
UsuńI to jeden z powodow dla ktorych nei lubie kulek. ...
OdpowiedzUsuńJa lubię meteoryty :)
UsuńKolorowka z tbs hahah moj zakup sie skończył na pokładzie mineralnym, ktory mnie uczulił, a przy okazji zmieniał sie na twarzy witała pomarańczę jakiej wogole na ulicach nie widać... Jakas masakraaa!
OdpowiedzUsuńUUUUU ;/
UsuńPrezentują się pięknie, szkoda, że takie badziewne ;)
OdpowiedzUsuńWygląd to nie wszystko :)
UsuńA kusiły mnie potwornie :)
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej wiem, że nie warto.
No pewnie, ze nie :)
Usuńja bym w takiej sytuacji bez wyjścia, spróbowała je zmiażdżyć i tak używać, bądź potem jeszcze samodzielnie sprasować :)
OdpowiedzUsuńTo nie jest zła myśl!
UsuńWyglądają rewelacyjnie ale szkoda ze tylko wyglądają
OdpowiedzUsuńOtóż to :)
Usuńszkoda ze nie sprawdzaja sie tak jak powinny.
OdpowiedzUsuńNic nie mogę na to poradzić :(
UsuńNie lubię kuleczek i nic już nie kupuję w tej formie, bo nie dość, że się trzeba namachać to jeszcze kuleczki uwielbiają po prostu wchodzić we włosie pędzla i trzeba je wyciągać... no za dużo zachodu. Szkoda, bo tak pięknie się prezentują na toaletce:)
OdpowiedzUsuńTo włażenie we włosie jest irytujace ;/
Usuńaż nasuwa mi sie powiedzenie 'ładna miska jeść nie daje' szkoda...
OdpowiedzUsuńTrafiłaś w samo sedno :)
Usuńna szczęście kolorówka TBS w ogóle mnie nie kręci, w ich sklepach od razu idę do maseł, cała reszta mogłaby nie istnieć (no jeszcze poza kremem do rąk z marychą ;))) )
OdpowiedzUsuńJa polecam sorbety :)
UsuńSzczerze? Ja bym to wszystko rozgniotła i zrobiła puder. Może wtedy nabierze się więcej na pędzel ;)
OdpowiedzUsuńChyba tak zrobię :)
Usuńszkoda że, swojej roli nie spełniają..
OdpowiedzUsuńsądzę jak wypowiedz wyżej od Maddie Ann zrób puder z tych kulek!
3 razy na "zrób sobie puder", a więc pewnie zrobię :D
UsuńJa też je kupiłam i denerwuje mnie strasznie, że przy każdej aplikacji uciekają mi perełki i muszę je zbierać, później się je nie da nabrać, a jak już nabiorę to nie da się równomiernie nałożyć. Zużyję, ale więcej nie kupię!
OdpowiedzUsuńKoszmar z ul. Wiązów :D
UsuńO szkoda :( Mi wpadł ostatnio totalnie bublowy filtr do ciała, rozumiem rozczarowanie :/
OdpowiedzUsuńZjarałaś się mimo "filtra''?
UsuńWielka szkoda :( wyglądają obiecująco
OdpowiedzUsuńTylko wyglądają :(
UsuńSzkoda, że tak wyszło, a wyglądają ślicznie :c
OdpowiedzUsuńchociaż pielegnacja w TBS jest ok ;)
OdpowiedzUsuń