Evree. Znacie?
Hello!
Nadaję z łóżka, bo czuję się okropnie. Pierwszy raz w życiu mam zapchane zatoki, nieziemskie bóle głowy i co chwilę krew cieknie mi z nosa. Jeśli taki stan będzie utrzymywał się przez następne dni, to w końcu wybiorę się do lekarza, bo Ibuprom nie pomaga. #dziadowskietabsy
Dziś post poświęcę na opisanie trzech kosmetyków marki Evree, która z tego co kojarzę, dostępna jest w Rossmannie. Ceny tych produktów nie są wygórowane, a składy całkiem przyjemne. Nie jest to typowy, drogeryjny chłam zalegający na sklepowych półkach.
Evree Homespa to dwuetapowy zabieg do stóp mający na celu złuścić martwy naskórek, a następnie wygładzić i nawilżyć :) Od razu powiem Wam, że cieszę się, że lawendowa kuracja przeznaczona jest dla kończyn dolnych, a nie górnych, bo nie cierpię woni tej prowansalskiej, fioletowej rośliny.
Peeling składa się między innymi z drobinek pumeksu, kwasów AHA, mocznika i wosku pszczelego. Dla moich mało wymagających gir był taki sobie. Jeśli chodzi o kwestię zdzierania, to zdecydowanie wolę tarkę/pumeks. Jeśli jednak nie mam nic pod ręką, to nawet taki scrub ujdzie.
Maseczka wypada o wiele lepiej i z chęcią zaopatrzyłabym się w większe opakowanie, którego zapewne nie ma. Po jej użyciu stopy stają się niezwykle miękkie i wyglądają jak po wyjściu z salonu :) Żałuję tylko tego, że efekt utrzymuje się zbyt krótko. No cóż, nie ma opcji, abym uzyskiwała takie rezultaty zwykłymi kremami, a kuracja przynosi doraźną pomoc.
Balsam, składa się z takich składników aktywnych jak: olejku makadamia, masło shea, olej migdałowy czy lipidy. Parafiny i parabenów brak! :) Jeśli ktoś lubi takie pół naturalne klimaty, na pewno będzie zadowolony.
Sam w sobie pachnie bardzo delikatnie przez co można smarować się nim w ciągu dnia, a nie będzie kolidować z zapachem perfum. Po jego aplikacji i dosyć szybkim wchłonięciu skóra staje się gładka, miękka i nawilżona. Lekka konsystencja sprawia, że na ciele nie pozostaje chamski, tłusty film tylko delikatna i subtelna powłoczka (lipidowa?). Butla zawiera 400 ml balsamu. Dla mnie jest to stanowczo za dużo, bo taka ilość sprawia, że szybko ulegam znudzeniu :/ Niestety, albo i stety lubię małe opakowanka, bo szybko się kończą :D Czasem męczę się z 200 ml.
Krem do rąk z powodzeniem mógłby zastąpić mojego ukochanego maryśkowego TBS'a, jednak jest małe "ale". Tym ale jest to coś, to czego nie umiem zlokalizować. Ogólnie rzecz mówiąc, czegoś mu brak, aby zostać ideałem. Niemniej jednak jest to bardzo przyjemny kosmetyk, który z powodzeniem nawilży dłonie i szybko się wchłonie. Lubię go za długofalowe działanie oraz za lekki i przepiękny pudrowy zapach <3
Po aplikacji znów pojawia się woalka, która raczej nie wyrządza nic złego ( nie tłuści dotykanych przedmiotów jak telefon, czy przyciski na klawiaturze), a wręcz przeciwnie - działa na korzyść dłoni, sprawiając, że zostają zabezpieczone przed szkodliwym wpływem temperatury czy innych nieprzychylnych warunków.
Jedyne co mi się nie podoba, to opakowania. Lubię minimalizm, ale ten w zupełności do mnie nie przemawia. Jakoś tak dziwnie kojarzy mi się ten różowy kolorek :) Na zimę zapewne sięgnę po czerwoną linię tejże marki, bo dosyć mocno mnie zaintrygowała!
Znacie, lubicie?
Blanka
Ten zabieg do stóp miałam i całkiem fajnie się u mnie sprawdził :)
OdpowiedzUsuńmam czerwony krem z evree dostalam od siostry i bardzo mi przypadl do gustu. :) slicznie pachnie
OdpowiedzUsuńnie miałam okazji jeszcze używać :)
OdpowiedzUsuńMiałam krem do rąk i bardzo lubiłam
OdpowiedzUsuńLacze sie w bolu, czesto towarzyszy mi zapalenie zatok ;/ Duzo zdrowka zycze :)!
OdpowiedzUsuńNie mialam jeszcze przyjemnosci uzywac ;)
nie znam...
OdpowiedzUsuńale ładne opakowania
pozdrawiam serdecznie
Marcelka Fashion
:)
O kurczę, nie zauważyłam nigdy tych kosmetyków w Rossmannie, muszę się dokładniej rozejrzeć ;D I zdrówka życzę, Kochana ;)
OdpowiedzUsuńłoj to kuruj się, zdrówka życzę!
OdpowiedzUsuńa zainteresował mnie duet do stóp :)
mam krem do rąk i moim zdaniem to taki średniak, od wiosny do wczesnej jesieni ok, ale jak tylko robi się chłodniej nie daje rady :)
OdpowiedzUsuńmam krem do rąk tylko, jest ok :)
OdpowiedzUsuńMuszę się z nimi bardziej "zakumplować" podczas następnej wizyty w Rossie ;-)
OdpowiedzUsuńnie znamy:)
OdpowiedzUsuńMam ich dwa produkty ale jeszcze czekają na swoją kolej, mi osobiści grafika bardzo przypadła do gustu,ale to rzecz względna:)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam styczności z tymi produktami :)
OdpowiedzUsuńNie widziałam ich nigdy w Rossku, ale jak je spotkam to chętnie przetestuję tą kurację w saszetce :)
OdpowiedzUsuńnie znam marki,ale mozliwe ze kiedys sie pokuszę,ceny sa dosc atrakcyjne
OdpowiedzUsuńCzytałam dużo dobrego na temat tej serii kosmetyków i właśnie na tą czerwoną linię mam chęć :)
OdpowiedzUsuńOoo nie znam ;o ;) ciekawe, ciekawe
OdpowiedzUsuńRadi
mam identycznie z pojemnościami kosmetyków... no cóż... w koncu kobieta zmienna jest ;))))
OdpowiedzUsuńJa czaję się na wersję regenerująca balsamu (bodajże w czerwonym opakowaniu). Z tego co porównywałam, składowo wygląda najlepiej ;)
OdpowiedzUsuńMiałam z tej firmy niebieski krem do rąk i obecnie używam czerwonego. Jestem nimi zachwycona! Recenzja niebieskiego już pojawiła się u mnie na blogu, dziś chciałam napisac recenzję czerwonego. Dla mnie te kremy to nr. 1 :) Będę musiała wypróbować inne kosmetyki z tej firmy :) obserwuję!
OdpowiedzUsuńDo stóp miałam peeling do rąk dwa kremy to teraz czas żeby do ciała spróbować :)
OdpowiedzUsuńKupiłam sobie już kilkukrotnie te saszetki do stóp, bardzo je lubię. Kilkukrotnie miałam zamiar kupić pełne opakowania, ale jak na złość, gdy szłam je kupić to w Rossmannie ich nie było!
OdpowiedzUsuńKupiłam ta saszetke i nadal leży : p
OdpowiedzUsuń