Peelingi, których nie pokochałam
Hello!
Miłości nie było, to fakt. Co gorsza, zauroczenia też nie. Peelingi z Yves Rocher w żaden sposób nie skradły mojego serca. Dlaczego? A to zapraszam na notkę :D
Za każdym razem, gdy wchodziłam do aterlier YR żałowałam tych 40 zł na kosmetyk, który starczy mi na kilka użyć. Oba pochodzą z serii oznaczonej zielonym punktem, więc zazwyczaj nie podlegają żadnym rabatom czy promocjom. Dopiero w sklepie internetowym pojawiła się duża zniżka, więc bez dłuższego namysłu załadowałam je do wirtualnego koszyka :)
Spośród 4 dostępnych wariantów zapachowych wybrałam dwa: truskawka oraz oliwki. Ten pierwszy pachnie średnio naturalnie i daleko mu do prawdziwej truskawki, z kolei oliwkowy zajeżdża mi mydłem w płynie z Ziaji.
Oba scruby w działaniu są identyczne. Gęstość drobin ścierających jest taka sama w każdym ze słoiczków. Oczywiście nie są one ostre, co automatycznie przekłada się na wydajność procesu ścierania, który nie stoi na wysokim level'u. Rzekłabym, że jest są to jedne z gorszych peelingów jakie w życiu miałam.
Należę do osób gruboskórnych, więc potrzebuję mocnego, mechanicznego tarcia pozwalającego na całkowite usunięcie martwego naskórka, aby później móc cieszyć się gładką skórą. W tym przypadku mogę jedynie być zadowolona z tego, że udało mi się umyć :D Co prawda da się wypeelingować, ale aby to zrobić trzeba wywalić na raz pół opakowania, co wcale nie jest ekonomiczne :(
Konsystencja jest taka kremowo - maślana, przez co ciało nie zostaje wysuszone, więc ten punkt przemawia na korzyść. Hah! Zapomniałabym napisać, że w składzie nie ma parafiny :D Tak, tak bez tego moja charakteryzacja nie byłaby zupełna. To się nazywa zboczenie ;>?
Ogólnie rzecz biorąc, nie jest zadowolona z tego zakupu i z pokorą wracam do peelingu Natura Siberica i Organic Shop, który trafił do mnie za sprawą sklepu Skarby Syberii.
Blanka
Szkoda że tak kiepsko wypadł. ale dobrze że choć bez parafiny. :)
OdpowiedzUsuńWypadły kiepsko, bo ja mam zbyt duże wymagania :)
UsuńSzkoda że się nie spisał bo opakowania mają obiecujące !! Ja też lubię mocne zdzieranie ! A próbowałaś love me green ?
OdpowiedzUsuńSłoiczki są ekstra i zostawię je sobie na przyprawy :)
Usuńprzez Ciebie jestem teraz peelingomaniaczką, ale wiem że mam tych nie kupować. chociaż te słoiki są takie pięknee!
OdpowiedzUsuńDla samego słoiczka - nie warto :)
UsuńPosiadam z tej serii waniliowy i jestem bardzo zadowolona. Mam bardzo suchą skórę, ten peeling zostawia ją nawilżoną i idealnie gładką. Muszę jednak zaznaczyć, że pod względem mocy ścierania moja skóra nie jest wymagająca :)
OdpowiedzUsuńNo to u mnie jest na odwrót :)
Usuńwygląd obłędny, szkoda,że działanie za nim nie podąża...
OdpowiedzUsuńWygląd to nie wszystko :)
UsuńJak ja lubię takie opakowania! :) Szkoda, że zawartość wcale nie jest taka fajna, no ale trudno, ja w sumie nie lubię mocnych zdzieraków więc może i bym była troszkę bardziej zadowolona :)
OdpowiedzUsuńOpakowanie jest ekstra i odnoszę ogromne wrażenie, ze jest droższe niż sama zawartość :D
UsuńPrzynajmniej jak zużyjesz wszystko to będziesz miała ozdobne kubeczki :) jeden plus :*
OdpowiedzUsuńJuż niedługo :D
UsuńPodobne opakowanie ma masło z serii Planet SPA, które uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńA mi zapach tego masła w ogóle nie pasował:D
UsuńOsobiście też wolę mocniejsze zdzieraki ;) i za niższą cenę ;) ale słoiczki mają bardzo fajne , można wykorzystać sobie potem ;)
OdpowiedzUsuńJa prawie wszędzie widzę parafinę, więc mało co mi leży :( W tej materii jestem cholernie wybredna.
UsuńDo ciała też wolę konkretne zdzieraki. Z tej serii miałam żele pod prysznic, oliwkowy, malinowy i waniliowy. Z oliwkowym miałam takie samo wrażenie, jak Ty, malinowy całkiem spoko, za to wanilia jest masakrą... Nie wiem, komu ten zapach się podoba :)
OdpowiedzUsuńMalinowy jest mega! Zużyłam kilka butelek i chyba muszę do niego wrócić :D
Usuńa słoiczki takie ładne... Szkoda, że zawartość już nie. Też wolę mocniejsze peelingi :)
OdpowiedzUsuńŁadne opakowanie to nie wszystko :(
Usuńnie lubie kosmetyków,ktore ladnie wygladaja a nic nie robią :P
OdpowiedzUsuńHahahah, a kto to lubi :D?
UsuńTak pysznie wyglądają te słoiczki, aż chce się zjeść :). Szkoda, że z działaniem średnio.
OdpowiedzUsuńCo zrobić.. :(
UsuńWygladaja smakowicie. Tez wole mocne zdzieraki, chociaz ja zaupelnie zapominam o peelingu. Ten z St Ives sluzyl mi rok... teraz zdobylam ten arbuzowy z bielendy i czekam na niego i moja kuzynke z polski.
OdpowiedzUsuńArbuzowy zapach <3
UsuńPowtórzę to, wyglądają smakowicie :) Szkoda, że działanie takie słabe, bo cena jest z kosmosu ;)
OdpowiedzUsuńZa 40 zł to ja mam chamskie sado-maso z Natura Siberica :D
UsuńOpakowanie i zapach tych peelingów mi się podobały, ale ja też wolę mocniejsze zdzieraki :) Dobrze, że właśnie przynajmniej nie mają parafiny :)
OdpowiedzUsuńTragedii nie ma, choć na pewno drugi raz ich nie kupię :)
UsuńPrzynajmniej słoiki ładne zostaną ;-)
OdpowiedzUsuńHahahah, przyprawy będą miały gdzie mieszkać :P
UsuńSama zostawiam tego typu słoiczki na inne rzeczy :) a szkoda że kiepsko się sprawdziły ja to ogólnie bardzo długo zużywam jeden peeling :)
OdpowiedzUsuńA takiego słodkiego, aromatycznego zapachu można się było spodziewać od "truskawki"!
OdpowiedzUsuńJa miałam waniliowy i go uwielbiałam :) Nie jestem gruboskórna, ale mam suchą skórę, którą lubię regularnie peeelingować, u mnie spisywał się świetnie, a zapach był cudowny :)
OdpowiedzUsuńszkoda, że się nie spisały :(
OdpowiedzUsuńteż jestem gruboskórna :)
A kusi wyglądem :)
OdpowiedzUsuńAle wygląd mają fajny, no ale jak się nie spisały to nie ma sensu ich kupować dla samego wyglądu :)
OdpowiedzUsuńładnie wyglądają, ale szkoda nie najlepszego działania i złego zapachu truskawki bo akurat ten zapach w kosmetykach uwielbiam
OdpowiedzUsuńJa mam teraz rosyjski peeling i jestem zadowolona, fajnie ściera :)
OdpowiedzUsuńmimo twojej recenzji bym je kupiła i konsystencją i opakowaniem kuszą :) a nóż może u mnie sie sprawdzą :P
OdpowiedzUsuń