Kolejne rozczarowanie z Planet Organica
Hello!
3 dzień leżę w łóżku i zastanawiam się kiedy choroba odpuści, bo już mam serdecznie dość i coraz bardziej odczuwam nagły ubytek wody z organizmu. Nienawidzę chorować i nie cierpię leżeć w łóżku. Dodatkowo piękna pogoda sprawia, że chcę wyjść na świeże powietrze, a jak na razie jestem skazana na duszenie się w czterech ścianach.
Dawno, dawno temu robiłam zamówienie w sklepie Skarby Syberii. Tam najczęściej kupuję rosyjskie kosmetyki, gdyż jako jedyni oferują zniżkę w postaci 30% na nieprzeceniony asortyment. Kody zniżkowe znajdują się na blogach współpracujących z tymże sklepem.
Pokusiłam się maski do włosów z Planet Organica, złota kompletnie się u mnie nie spisała, a ta do masażu okazała się jeszcze większym szatańskim pomiotem, który tylko ładnie wygląda i przyjemnie pachnie.
Ta wersja to Maska Stymulująca Wzrost Włosów i zawiera w sobie drobiny, dzięki którym mogę sobie wykonać masaż głowy.
Wszystko super, tylko, że te zmielone pestki granatu są tak słabe, iż nie dają rady, poza tym bardzo ciężko je wypłukać, a milionerem nie jestem, aby lać hektolitry wody. Na dodatek później wszystko pływa w wannie. Lepszy masaż mam wtedy, gdy podczas mycia włosów mocniej docisnę palce do głowy.
Maska w roli masażera nie sprawdziła się nic, a nic. Niestety jako produkt do włosów również okazała się niewypałem. Po jej użyciu czupryna staje się sucha i matowa. Jestem prawie pewna, że taki stan rzeczy został spowodowany mechanicznym ocieraniem drobin o włosy, które naruszyły łuskę. Obietnica producenta na temat połysku w moim przypadku nie została spełniona. Szukałam plusów i za nic w świecie nie mogłam się doszukać czegoś pozytywnego, poza składem.
Używanie tego produktu to istna katorga i za te dwadzieścia kilka złotych na pewno mogłabym mieć coś o wiele lepszego. Czasami eksperymentowanie z nowościami kosmetycznymi jest po prostu nieopłacalne. Ponad połowa opakowania leży i nie mam pojęcia co z nią zrobić, a szkoda mi wyrzucić.
Wracam z powrotem do balsamów tej firmy, a maskom mówię stanowcze nie. Niby do trzech razy sztuka, ale wolę nie ryzykować utraty kolejnych 20 - 30 zł.
Skład (INCI): Aqua, Cetearyl Alcohol, Olea Europaea Fruit Oil (oliwa z oliwek), Cetyl Esters, Behentrimonium Chloride, Cetrimonium Chloride, Bis-Cetearyl Amodimethicone, Punica Granatum (Pomegranate) Seed Powder, Hydrolyzed Lupine Protein, Panthenol, Theobroma Cacao Butter/ Dicaprylate /Dicaprate /Xanthan Gum, Juglans Regia Oil, Cyclopentasiloxane, Maris Sal, Benzoic Acid, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Parfum, Hydroxyethylcellulose, Citric Acid.
Blanka
Te drobinki w tej masce faktycznie mogą sprawiać kłopot jeśli chodzi o wypłukanie ich z włosów.
OdpowiedzUsuńMiałam okazję używać ich balsamu i muszę się zgodzić, są zdecydowanie świetne. Planowałam zakup którejś z ich masek do włosów, ale widząc już którąś z kolei niepochlebną opinię jednak nie będę eksperymentować.
OdpowiedzUsuńJak przeglądałam ostatnio ofertę sklepu zatrzymałam się przy tej masce i zastanawiałam czy te pestki nie okażą się niewypałem, jak widać moje wątpliwości były uzasadnione, dobrze że po nią nie sięgnęłam .
OdpowiedzUsuńPrzepadam za rosyjskimi kosmetykami, ale tej firmy jeszcze nie próbowałam. Zapamiętam i powstrzymam się od kupna tej maski ;-)
OdpowiedzUsuńUła. Tego kosmetyku nie znam ale balsamy owszem - również bardzo je lubię. Szczególnie wersję z Aleppo.
OdpowiedzUsuńFajnie wygląda, ale do włosów bym takiego czegoś nie stosowała ;]
OdpowiedzUsuńOj to całkowita porażka, ale może da się ją zużyć jako peeling do stóp lub do dłoni? Spróbuj, bo faktycznie szkoda wyrzucać :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo wygląda ciekawie z tymi drobinkami i cena tez przyjemna.
OdpowiedzUsuńCzasami się tak zdarza :) Też chora chodzę, ale trudno. Kiedyś przejdzie.
OdpowiedzUsuńa tak chciałam ją kupić, no cóż skreślam z listy!
OdpowiedzUsuńMoże zużyj jako lekki peeling do ciała?
OdpowiedzUsuńfaktycznie nieciekawe te drobinki ;
OdpowiedzUsuńZawsze można wykorzystać na peeling ciała, ja bym tak zrobiła, przyznam jak na produkt do włosów wygląda dziwnie.
OdpowiedzUsuńDo mnie seria z Morza Martwego w ogóle nie przemawia, te maski i balsamy mają dużo gorsze składy od podstawowych wersji. Ja bardzo lubię marokańską, ale nie chcę Cię do niczego namawiać, tym bardziej, że u mnie złota się sprawdziła.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o peelingowanie skóry głowy ja stosuję cukier dodany do szamponu, bo wtedy mogę stopniować jego moc :)
no to masz nawilżający peeling do ciała ;)))
OdpowiedzUsuńSzkoda ze maski sie nie spisaly, ale zawsze mozesz sprobowac je troche wspomoc polproduktami, ktore lubia Twoje wlosy :) Szybkiego powrotu do zdrowia zycze :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy pokusiłabym się użyć takiego produktu do włosów. Bałabym się, że nie wypłukałabym to do końca;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się nie sprawdził, bo wygląda ciekawie.
OdpowiedzUsuńJa myślę sobie że w ogóle nie zdecydowałabym się na zakup takiej maski z peelingiem - ale pomimo wszystko szkoda że sie nie sprawdziła :/
OdpowiedzUsuńOstatnio się nad nią zastanawiam dzięki za wpis teraz już wiem ze dobrze zrobiłam nie wrzucając jej do koszyka. Wracaj Kochana do zdrowia.
OdpowiedzUsuńMoże spróbuj wykorzystać ją np. do stóp ?
OdpowiedzUsuńJa jakoś się boję szorowania jakimiś drobinkami po głowie. Może kiedyś się do tego przekonam.
Zdrowiej :)
jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz... ;)
OdpowiedzUsuńmoże sprawdzi się jako peeling do ciała :)
OdpowiedzUsuńMam długie i bardzo gęste włosy i dla mnie ta maska jest wspaniała. Pięknie czyści skórę głowy, a włosy po niej są błyszczące, pachnące i dobrze się układają.
OdpowiedzUsuń