Nie wszystko złoto co się świeci
Hello!
Walentynki są dziś. Nie obchodzę tego komercyjnego święta i raczej nie zamierzam tego zmieniać. Jednak korzystając z wolnego popołudnia wybrałam się na spacer i wylądowałam w DM. Jutro wracam niego z powrotem w celu przygarnięcia nowych róży pochodzących z nieznanej mi edycji limitowanej :D
To tyle słowem wstępu, a teraz tekst właściwy.
Po wielkim zachwycie nad balsamem do włosów z Planet Organica postanowiłam zafundować sobie maski. Dziś przyszła pora na recenzję jednej z nich, a mianowicie złotej maski ajuwerdyskiej.
Przepiękna, złota masa z zatopionymi, perłowo - połyskującymi drobinkami. Intensywny, mocny i orientalny zapach, który nie do końca przypadł mojemu nosowi. Mimo tego, że lubię kadzidlane aromaty, to w tym wydaniu nic, a nic mi nie leży. Przy dłuższym stosowaniu stają się zaś nieznośne.
Wszystko do kupy zamknięte w ładnym dla oka opakowaniu. Cena za 300 ml to kwota rzędu 20 - 30 zł. Zależy od miejsca i promocji.
Swoją sztukę złapałam na kokardi.pl, gdyż akurat mieli przecenę na rosyjskie specyfiki, a jak wiadomo - ostatnio mam do nich wielki pociąg :D
Zacznę od działania, które na moich włosach nie dało żadnego spektakularnego działania, a takiego się spodziewałam.
Moje włosy są zdrowe, grube i mocne, więc maska nie robi z nimi nic i wnioskuję, że o wiele lepiej sprawdzi się na bardziej wymagających. Nie odnotowałam żadnego nabłyszczenia, bo drobinki znikały w odpływie wanny. Żadnego wygładzenia też nie, a momentami odnosiłam wrażenie, że kłaki są obciążone.
Jedyne co mi się spodobało to konsystencja i skład, który obfituje w odżywcze półprodukty.
Skład INCI: Aqua with infusions of Organic Melia Azadirachta Seed Oil, Hydrocotyle Asiatica Extract, Euterpe Oleracea Fruit Extract, Organic Santalum Album (Sandalwood) Oil, Cedrus Atlantica Bark Oil (olej cedra atlantyckiego), Juniperus Communis Fruit Extract (ekstrakt z owoców jałowca), Bambusa Vulgaris Leaf/Stem Extract (ekstrakt bambusa); Cetearyl Alcohol, Amodimethicone, Cetrimonium Chloride, Behentrimonium Chloride, Cetyl Ether, Mica, Titanium Dioxide, Silica, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Parfum, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Citric Acid.
Podejrzewam, że za obciążenie odpowiada olejek z drzewa sandałowego oraz Amodimethicone (silikon), choć tego pierwszego nie jestem pewna :)
Jak już wcześniej napisałam - złota maska ajuwerdyjska na pewno sprawdzi się na włosach suchych i zniszczonych. U mnie takie mocne odżywienie, czy też regeneracja są zbędne. Zostało mi mniej niż pół opakowania, więc oddam siostrze. Ona powinna być bardziej zadowolona z działania :)
Blanka
U mnie maska marokańska się również się nie sprawdziła, mimo, że kocham rosyjskie kosmetyki całym serduchem, to te maski są dla mnie mocno przereklamowane :)
OdpowiedzUsuńMarokanskiej nie mialam, ale podejrzewam, że również nie jest przeznaczona do moich włosów :)
UsuńPodpisuję się pod tym, mam oliwkową i spodziewałam się wielkiego WOW, a tu kicha :/
UsuńCzyli zachęciłaś mnie do jej kupna, bo mam bardzo suche włosy :) A efekt obciążenia lubię (wiadomo nie mega obciążenie, ale takie w normie :D), bo moje włosy kochają się puszyć :D
OdpowiedzUsuńChodzi Ci o dociażenie :)?
UsuńTak, tak pomyliło mi się :D
Usuńa ja tam ją lubię i to bardzo : *
OdpowiedzUsuńO widzisz. Tak juz to bywa, że jednym służy, a drugim nie :*
Usuńja mam cieniutkie to nawet minimalne obciązenie im nie służy
OdpowiedzUsuńA no to pewnie :)
UsuńJa twardo omijam szerokim łukiem rosyjskie kosmetyki, miałam kilka próbek i nie spodobały mi się:(
OdpowiedzUsuńA co tam probowałas :)?
UsuńJa akurat miałam próbki z Madary, poszczypały, pośmierdziały alkoholem i obrzydziły mi rosyjskie i im podobne kosmetyki :(
UsuńA tego to ja nie znam :) Mi leży Babuszka Agafii, bo jej czarne mydło w 99 % zaleczylo mi łuszczycę. No i Natura Siberica, choć też nie wszystko mi pasuje :)
UsuńOgólnie kosmetyki rosyjskiej mają dobre sklady i ze względu na te ceche często po nie siegam :)
muszę się naturze blizej przyjrzeć:)
UsuńCzekam na post dot. różu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Oby udało mi się je kupić :))
UsuńJuż dawno chce ją wypróbować.
OdpowiedzUsuńObys się nie rozczarowala :)
UsuńKocham ją! :)
OdpowiedzUsuńO to dobrze, że u Ciebie się sprawdza :))
UsuńKażde włosy inne, tak to już jest, jednym służy innym nie. Moje włosy np. nie kochają się z olejkiem arganowym, a u większości osób się sprawdza. Ale za to z BingoSpa mogę braźć w ciemno każdą maskę (swoją droga polecam:)
OdpowiedzUsuńMaski z BingSpa znam dobrze i mialam wszystkie wersje, poza arganowa i keratynowa :)
UsuńNa suchych i zniszczonych też się nie bardzo sprawdza, bynajmniej u mnie tak było. :( Miałam po niej wrażenie wysuszonych jeszcze bardziej włosów czy to przy użyciu standardowo jako drugie O w OMO czy nawet jako pierwsze. Koleżanka jest nią jednak zachwycona.
OdpowiedzUsuńU mnie zaś nawilzała, ale nie wygladzala i obciazala. A ja muszę wygladzic wlosy, szczegolnie te przy karku, bo one lubią żyć własnym życiem :/
UsuńJestem ciekawa, jak by się sprawdziła u mnie. Mam cienkie włosy, ale nie suche, właściwie, to trudno je opisać. Może kiedyś ją dopadnę ;)
OdpowiedzUsuńTo polecam Ci rozglądać się za balsamami z tej firmy, bo są o wiele lżejsze :)
UsuńA ja jestem tak zacofana, że jej nie znam;) Ale pewnie niewiele miałaby i u mnie roboty:)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, maska jest dobra, ale tam gdzie jest do wykonania robota :O
UsuńU mnie pewnie by się sprawdziła. :)
OdpowiedzUsuńO widzisz :)
Usuńfajne :))) A gdzie mozna dostac :)? Jeszcze nigdy nie mialam
OdpowiedzUsuńW poście widnieje informacja o pochodzeniu maski :)
Usuńa ja ją lubię, ale wiadomo, każdy włos chce czegoś innego.
OdpowiedzUsuńMyślałam, że na zimową porę będzie taka akurat, no ale :) Ważne, że u Ciebie się spisuje. Ja oddam siostrom, to się nie zmarnuje. W przyszłości jednak pokusze się o coś innego :)
UsuńJeżeli do zniszczonych włosów to na pewno dla mnie :)
OdpowiedzUsuńCześć KasaBlanka :))
UsuńNo to u mnie też by raczej nie dała rady, bo również nie mam problemu z włosami, są także w dobrej kondycji. Szkoda, bo firma zachęca, a ta konsystencja jest naprawdę kusząca - lubię takie paćki :)
OdpowiedzUsuńHah, no to mamy dwa wspólne mianowniki. Zamiłowanie do dziwnych rzeczy i zdrowe włosy :)
UsuńMiałam ją kupić, ale w rezultacie zdecydowałam się na inną maskę ;)
OdpowiedzUsuńJa trochę nie na temat, choć w wątku kosmetyków rosyjskich. Jak powiedziałam tak zrobiłam - po Twojej recenzji zakupiłam dla Narza mydło syberyjskie. O Mamo, jakie to przyjemne w dotyku i miłe w obsłudze, sama myłam nim wczoraj włosy, jestem zachwycona!
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie sięgałam po rosyjskie kosmetyki,ale będę miała w pamięci ta maskę.
OdpowiedzUsuńNie znam kosmetyku i jesli nie zachwalasz to raczej nie poznam :)
OdpowiedzUsuńA ja ją bardzo lubię ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam tej maski, i nawet o niej nie słyszałam, ale po tej recenzji coś czuję że raczej jej nie kupię :)
OdpowiedzUsuńMam, uwielbiam, włosów nie mam zniszczonych ani troszkę ale ta maska daje mój ulubiony efekt sypkich, dociążonych włosów :) ale faktycznie nieco obciąża włosy i przyspiesza przetłuszczanie
OdpowiedzUsuńMaiałam tą w koszyku ale w końcu zdecydowałam się na takową do włosów wypadających i która niby ma wspomóc ich przyrost :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię tę maskę, chociaż znacznie lepiej sprawdza się u mnie marokańska. Fakt, potrafi obciążyć włosy, ale u mnie fajnie koiła skalp, nabłyszczała włosy (jestem zaskoczona, że u Ciebie nic, większość dziewczyn zauważa ten efekt) i poprawia u mnie skręt. To ostatnie bardzo mnie cieszy, bo im moje włosy mają się lepiej, tym mniej się kręcą i ona jedyna potrafi jeszcze coś fajnego z nich wyciągnąć.
OdpowiedzUsuńhmm czytam recenzje tej maski na różnych blogach i cały czas się zastanawiam czy ją kupić....
OdpowiedzUsuńu mnie produkt się kompletnie nie sprawdził
OdpowiedzUsuńmiałam tez marokańska maskę też totalna beznadzieja
raczej więcej nie kupię żadnej,
efekt jest taki sam czyli żaden
الربيع، كنت بحاجة لشراء بعض الجوارب الكاحل لطيف حتى.
OdpowiedzUsuń