Faberlic - pozytywne zaskoczenie nr 1



Hello!

W zeszłym miesiącu moja koleżanka wpisała się do Faberlic. Firma ta to taki rosyjski MLM zrobiony na wzór Avonu, czy też Oriflame. Znalezienie konsultantki graniczy z cudem, więc pewnie za jakiś czas sama nią zostanę, aby zamawiać na własne potrzeby. 


Jako, że kosmetyki są takie, skusiłam się na dość duże zamówienie i po wstępnych oględzinach stwierdzam, że jest dobrze, a nawet bardzo dobrze :)

Na początku stwierdziłam, że muszę otworzyć peeling ze względu na zapach. Połączenie agrestu i nagietka wydawało mi się zupełnie inne, niż te które okazało się w rzeczywistości. 


Peeling pachnie wybornie i intensywnie, a zarazem orzeźwiająco :) Miód dla mojego nosa. O dziwo nie jest to chemiczna woń, więc moja radość jest podwójna.



Słoiczek wykonany jest z twardego plastiku i ma całkiem przyjemną szatę graficzną. Nie jest ona jakaś ekskluzywna, ale czego można wymagać za parę złotych :)?

Zdrapując naklejkę z polskim opisem byłam święcie przekonana, że moim oczom ukarze się parafina. Haha! Nie ma! Nie ma parafiny <3!! Posikałam się ze szczęścia. Wyobraźcie sobie moją minę podczas patrzenia na INCI. "Ruskie" nie wpadło na to, aby zapełnić bazę tym tanim wypełnieniem. 



Peeling ma konsystencję lekkiego budyniu i tak patrząc na to zdjęcie, uświadomiłam sobie, że nie miałam jeszcze takiej wersji mechanicznego ścierania :)

Obczajam INCI dalej i trafiam na zagwozdkę, a mianowicie czym są drobiny? Bo ani solą, ani cukrem nie są. Otóż kuleczki za pomocą których mam usunąć martwy naskórek są polimerem, a potoczniej mówiąc -  plastikiem. 


Zrobiłam mały research w necie i okazało się, że wiele firm stosuje ten składnik. Głównym producentem kosmetyków z dodatkiem plastiku jest Dove :D


Mnie to akurat nie przeszkadza i nawet się cieszę, bo jest to jakaś alternatywa dla soli i cukru, a właściwości ścierające stoją pomiędzy tymi dwoma organicznymi półproduktami :)


Jest dobrze, bo peeling dosyć mocno drapie pięknie pachnie, a także łatwo się spłukuje z ciała i wanny, bez zostawiania osadu. Na skórze nie tworzy żadnej powłoki, a jedyne co to otacza ją cudownym zapachem świeżego agrestu.

Zachwyciłam się totalnie i czekam, aby znów był w katalogu. O ile się nie mylę to jego cena wyniosła 5-6 zł. 


Skład: Aqua, Qxydized Polyethylene, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Hydroxyethyl Cetylmonium Phosphate, Carbomer, Triethanolamine, Diazolidinyl Urea, Ribes Grassularia (Gooseberry) Fruit Extract, Calendula Offcinalis Flower Extract, Styrene/Acrylates Copolymer, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Disodium EDTA, Methylparaben, Propylparaben, Cl19140, Cl 15985

Blanka





Komentarze

  1. W konsystencji przypomina trochę kogel-mogel :P Smaka robisz na te kosmetyki, a jak sama wspomniałaś, konsultantek jak na lekarstwo... :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy produkt. Gdybyś nie napisała o tej firmie pewnie nawet bym w stronę tego peelingu nie spojrzała:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy produkt, za taką cenę też bym się skusiła, :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie słyszałam o tej firmie. Wygląda to świetnie

    OdpowiedzUsuń
  5. Cały czas mi dzwoniło z tą nazwą, ale nie wiedziałam, w którym kościele i wiem!
    Moja koleżanka w liceum miała te katalogi Faberlic.
    Co do plastiku to mi także to nie robi grunt żeby ścierało ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znam ani firmy ani produktu!
    Dobrze wiedziec ze sa ;)

    Zapraszam do obserwacji i najnowszego posta ;)

    http://kosmetykiwmoimswiecie.blogspot.dk/2014/02/kosmetyki-body-shop.html?m=0

    OdpowiedzUsuń
  7. ej ja też go chce! weź mi powiedz jak bedziesz zamawiać !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie nie ma go w katalogu :)

      Usuń
    2. Ten produkt został wycofany.
      Niestety do dnia dzisiejszego go nie ma

      Usuń
  8. oo brzmi bardzo fajnie! musi ładnie pachnieć :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Chyba też w peelingach Farmony z serii Sweet Secret są plastikowe drobinki ścierające. Początkowo kręciłam nosem, bo co ja się będę plastikiem maziać, ale okazało się, że są fajne - małe, a ostre i ostatecznie bardzo polubiłam peelingi Farmony :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale kusisz tymi nowościami;)

    OdpowiedzUsuń
  11. wow, ma niesamowitą konsystencję... :)
    uwielbiam budynie, chętnie bym ten peeling przetestowała :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie słyszałam o tej firmie. Jestem ciekawa tego zapachu i w ogóle całego produktu :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja z peelingami jestem na bakier, strasznie mi sie nie chce ich uzywac, ale pewnie kiedys mi przejdzie tak jak bylo z balsamami

    OdpowiedzUsuń
  14. Przynajmniej masz pewność, że drobinki peelingujące się nie rozpuszczą w kontakcie z ciepłą wodą... ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Dałas mi do myślenia z tymi drobinami. Miałam już takie peelingi, chyba w Joannie i Farmonie takie są, ale dopiero teraz zastanowiłam się, że ten plastik, oprócz kontaktu z naszą skórą, spływa przecież do kanalizacji i raczej nie jest obojętne dla środowiska...

    OdpowiedzUsuń
  16. Za sam agrest na opakowaniu , obrazku miałabym ochotę go wypróbować, a do tego cena super :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Tyle szczęścia za tak niską cenę

    OdpowiedzUsuń
  18. Muszę w końcu się wybrać do rosyjskiego sklepu ;-)

    OdpowiedzUsuń
  19. Przyznam, ze wczesniej nie slyszalam o drobinkach z plastiku ;) Produkt wydaje sie byc ciekawy, zwlaszcza za tak niska cene :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ależ kusisz - agrestowy kosmetyk i jeszcze taki tani - zaraz zerknę gdzie takie cuda można nabyć :)

    OdpowiedzUsuń
  21. byłam kiedyś przez chwilę konsultantką - kosmetyki są naprawdę bardzo fajne, miałam kilka takich rzeczy, które zamawiałam wręcz nałogowo. współpraca z nimi idzie gładko, ogólnie polecam.

    OdpowiedzUsuń
  22. خزانتك بعد حفل فستان المشمش جميلة؟ لا، هذه هي الطريقة التي يمكن، وتأتي لشراء شريط.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty