DM gorszy niż Rossmann. Limitka Love Letters i Be Loud


Hello!

Obczaiłam róże z limitki Be Loud i stwierdziłam jednak, że mam już takie kolory więc odpuściłam. Mój wzrok pokierował się zatem ku Jumbo Sheer Stick. Przepiękne kolorki od razu zachęciły mnie do kupna. Niestety nigdzie nie było testerów, więc brałam w ciemno.


Należę również do przykładnego klienta, który nie nie otwiera i nie maca towaru na sklepie. Po raz kolejny mocno się przejechałam, bo po powrocie do domu okazało się, że kredki do ust są używane, i to w znacznym stopniu. Ze złości pociekły mi łzy, bo jakim prawem ktoś otwiera produkt, który przeznaczony jest na sprzedaż, a nie do macania! Wrrr :// Żeby było śmieszniej - brałam pomadki ze środka... Teraz nawet nie chcę wiedzieć, jak wyglądają te z początku. 

Przepiękne, pastelowe odcienie to 01 Rosy in love oraz 02 Dear Peach! Jak długo żyję, to tak delikatnych i połyskliwych kolorków zamkniętych w formie szminki jeszcze nie widziałam. A może widziałam, tylko nie pamiętam? Nieważne :) 



Generalnie edycja limitowana Love Letters jest bardzo fajna i zastanawiam się nad paletą cieni. Ale to może w przyszłym tygodniu, bo teraz mam inne rzeczy do roboty, niż łażenie po czeskiej stronie :P

Z kolei ciemna fuksja pochodzi z kolekcji Be Loud! i w opakowaniu wygląda na mocną fuksję, która w rzeczywistości okazuje się bardzo ładnym i delikatnym różem :)



Po zachwytach nad kolorami, pokaże Wam co me oczy ujrzały, gdy ściągnęłam zatyczki. Ewidentne ślady mocnego eksploatowania, co najbardziej widać w przypadku 01 Pink me z Be Loud!


Całkowicie zjechane zakończenia ;/ Zaokrąglone szpice. Mam nadzieję, że te osoby, które pokusiły się o testy w sklepie dawno poniosły konsekwencję swoich głupich wybryków. 


Od lewej zobaczyć możecie: 01 Rosy in love, 02 Dear Peach oraz 01 Pink me.



01 Pink Me z Be Loud! 

02 Dear Peach!

01 Rosy In Love


Nawet największemu wrogowi nie życzę, aby po zakupie rzekomo nowego towaru, nie okazało się, że dostał mocno użyty kosmetyk. Niby kredki nie są drogie, ale fakt ten nikogo nie upoważnia do macania zawartości. Ba! Gdyby były za darmo, to też nikt nie powinien ich tykać! 


Jestem zmuszona kupić spirytus i zdezynfekować środek, bo szkoda mi je wyrzucić. No chyba, że istnieje jakaś inna metoda odkażania? Hmmm :>

Niech Was ręka Bozi broni przed otwieraniem kosmetyków przeznaczonych na sprzedaż, bez naklejki tester!

Blanka

Komentarze

  1. Ja już kilka razy kupiłam używane kosmetyki, powiedziałam stop - teraz kiedy już na 100% wiem, że biorę kosmetyk to otwieram i sprawdzam. Mam już dość, kiedyś kupiłam korektor w sztyfcie, który był złamany, pół sztyftu albo i więcej w ogóle nie było. :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Biorąc pod uwagę kulturę w sklepach, sama otwieram kosmetyki. Tzn. nie otwieram ich, żeby przetestować, tylko, żeby sprawdzić czy ktoś wcześniej ich nie używał. Oczywiście jeśli są testery to nie tykam niczego, w przeciwnym razie mogę się niefajnie rozczarować...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę tak zacząć robić. Nie mam innego wyjścia :/

      Usuń
    2. Ja tez tak robię, nie testuję tylko otwieram, żeby zobaczyć czy kosmetyk nie był macany i testowany. Nienawidzę jak wracam do domu i widzę, że jakaś wścibska baba otworzyła moja szminkę i się po łapie mazała... grrr :/ A tak w ogóle ten delikatny róż jest mega, chyba się skuszę :D

      Usuń
  3. Niestety ludzie nie potrafią się zachować, wręcz trochę jak takie hieny. Zobaczą coś i zaraz się na to rzucają i macają. Strasznie mnie kuszą te szminki essence mam nadzieję że dotrą do naszych drogerii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam kilka dni temu w hebe i niestety nie widziałam, podobno widziane są w naturze niestety nigdzie w pobliżu nie mam :)

      Usuń
    2. Love letters jest w Naturach :)

      Usuń
    3. Love Letters jest w Naturach :)

      Usuń
  4. ja jak kupuję to ZAWSZE otwieram by zobaczyć czy są jakieś oznaki używania, jeśli są- odkładam i mam czyste sumienie bo przecież nie ja pierwsza otworzyłam a jeśli nie są- to kupuję.

    OdpowiedzUsuń
  5. Miejmy nadzieje, że były testowane na dłoni, a nie na ustach. Takie przypadki i ja widziałam na własne oczy! I to starsze wydawałoby się mądre kobiety! Ja też zawsze każdy produkt biorę ze środka. ;-) Ale jak widać i to nie zawsze pomaga. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby, choć nigdy nie wiem, co wcześniej jakaś baba robiła tymi łapskami.

      Usuń
    2. gorzej jak to był jakiś obleśny facet i ... przed chwilą oddał mocz w pobliskich krzakach

      Usuń
  6. Ha! Właśnie miałam pisać na FB, że pewnie pomadki wymacane i wypaćkane przez innych. Niestety zabieg często spotykany! Na szczęście wyczaiłam u siebie drogerie, która zakleja taśmami praktycznie każdy kosmetyk oprócz testerów- dzięki temu mam pewność że nikt niczego nie paćkał:D Oby ta praktyka była powszechna we wszystkich drogeriach a szczegolnie w ROSSIE!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta... W Rossmannie to pracownice same otwierają produkty przeznaczone do sprzedaży. Za takie coś wprowadziłabym bicie po łapskach praktykowane za komuny.

      Usuń
    2. a niech same kupują jak otwierają! no niech zobaczę jakąś małpę testującą nie tester to jej w pysk nastrzelam :D

      Usuń
  7. Ja pierdzielę... :/ Jak ja nienawidzę takiego prostackiego zachowania, jakim jest otwieranie oraz używanie kosmetyków, które nie są testerami.
    Albo możesz odciąć końcówki i resztę odkazić, albo spróbuj odkazić bez usuwania części kosmetyku. Najlepiej alkoholem etanolowym lub izopropylowym. Ewentualnie spróbuj gotowych preparatów do odkażania np. skóry - takie preparaty są tanie i można je nabyć w aptece. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesz się, że na Wyspach jest większy poziom kultury, towar pakowany można zakupić w blistrach :)

      Usuń
    2. Patrząc na drogerie w Polsce i te w Anglii, przyznam rację - jest większy poziom kultury konsumentek. W każdej drogerii kosmetyki są zabezpieczone. A jeśli nie są, to i tak klientki otwierają oraz używają tylko testerów. Dużo bywam w drogeriach i sklepach, więc widzę, co i jak. Raz tylko byłam świadkiem sytuacji, w której babka próbowała otworzyć szminkę, niebędącą testerem. Jak babeczka z obsługi to zauważyła, od razu zareagowała i opieprzyła klientkę. :D

      Usuń
    3. Żeby u nas tak było... Niestety, w Rossmannie babki często demonstrują klientką produkt otwierając właściwe opakowanie, a nie tester ;/

      Usuń
  8. Ładne kolorki, chyba jednak po nie wrócę. Nie było testerów więc nie wiedziałam jak będą się prezentować ;)
    Co do otwierania, to za czyjąś sugestią z resztą, sama otwieram w sklepie każdy niezabezpieczony kosmetyk, na który się zdecyduję i z którym idę już do kasy. Często nawet jak tester jest to i tak ktoś pomaca inny produkt...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludziska nie patrzą na to czy biorą do łap tester, czy normalny kosmetyk. Ważne, żeby otworzyć. Później odkładają na półkę, bo i tak nie kupują ;/

      Usuń
    2. Jeszcze pal licho ludzi, z których większość tego nie rozumie, albo ma w nosie... Najgorsze są właśnie te panie na kolorówce, które z chęcią pomogą i zrobią porównanie kilku kolorów na swojej dłoni, zwłaszcza gdy nie ma testera. Kiedyś pani chciała mi koniecznie pokazać jak lakier się prezentuje na paznokciach i nawet swoje zaoferowała i chciała malować :/

      Usuń
    3. Skoro pracownik może, to dlaczego klient nie?

      Dlaczego w PL nie ma blistrów!? Ja mogę dać kilka groszy więcej za ten cholerny plastik. Przynajmniej będę miała pewność, że nikt nie wsadził do środka łapy ;/

      Usuń
  9. Ja tego nienawidzę!! Jednak teraz, żeby nie kupić używanego produktu otwieram ale nigdy nie smaruję po łapie. Jest ok to biorę :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja głupia mam obawy przed otwarciem, Niestety, ta sytuacja zmusiła mnie do tego, aby w przyszłości sprawdzać stan kosmetyków.

      Usuń
  10. Nigdy nie otwieram produktów w sklepie, ale to już jest szczyt wszystkiego ;/

    OdpowiedzUsuń
  11. Chyba muszę przestać gryźć się w język gdy widzę w rossmanie czy innej drogerii jak dziewczyny "testują" kosmetyki nie testerami tylko normalnymi kosmetykami;/

    OdpowiedzUsuń
  12. W Norwegii od razu rzuciło mi się w oczy, że tutaj każdy kosmetyk kolorowy ma tester i nikogo nie kusi otwieranie nowych kosmetyków. A ten kolor Pink Me bardzo mi się podoba. Jest taki mój :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, a niestety u nas i w Republice Czeskiej tego brakuje :/

      Usuń
  13. uu szkoda, że były używane >.< ja zawsze staram się sprawdzać takie rzeczy, jeśli nie są zaklejone lub jakoś zabezpieczone przed ciekawskimi łapkami...

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja zawsze sprawdzam kosmetyk przed zakupem, bez wyrzutów sumienia. Jak koleżanka wyżej stwierdziła, jesli jest używany, to moje prawo go odłożyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nauczkę i na pewno w przyszłości będę robić tak jak Ty :)

      Usuń
  15. Ehh ci klienci... ale 01 Pink Me z Be Loud! jest bardzo ładny :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Może po prostu utnij zmacane czubki jakimś nożykiem ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak chyba zrobię, choć nie mam pewności na jaką długość kredka została wykręcona ;/

      Usuń
  17. Ja jak widzę,że ktoś testuje kosmetyk, który nie jest do tego przeznaczony to od razu pytam "Dlaczego pani tego używa? To nie jest tester" I albo słyszę co cię to obchodzi, albo udaje paniusia, że nie słyszy i zmywa się :P Świata tym nie zbawię, ale może ktoś się nauczy, żeby nie macać wszystkiego. Ja też zawsze otwieram aby sprawdzić czy był używany kosmetyk, który chcę kupić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam nieraz ochotę zwrócić uwagę, jednak zawsze powstrzymuje mnie myśl, że macantka może mi zrobić awanturę.

      Usuń
    2. Mi dodał odwagi kontakt z chorymi w szpitalu. Kiedyś bałam się odezwać w jakiejkolwiek sprawie, teraz nie mam problemu zwrócić uwagę nawet 50 letniej Pani. Robię to w sposób kulturalny i tak żeby nikogo nie obrazić. A to jak ktoś mi odpowie już jego problem. Ja jak słyszę coś nieprzyjemnego to pytam czy sama chciałaby kupić coś co było macane przez innych i zamyka się :P

      Usuń
  18. Ja bym to zostawiła i oddala przy najbliższej okazji. Nie wiem jak w czeskim ale w niemieckim dm-ie przyjmują takie reklamacje. Ostatnio widziałam, ze ktos oddal gąbkę bo za szybko się zużyła ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia, ale głupio mi tak z tym wrócić. Jeszcze sobie pomyślą nievwiadomo co ;/

      Usuń
  19. Ja staram się znowu kupować kosmetyki które są fabrycznie foliowane - ale nie rozumiem jak możnaa otwierać kosmetyk i go sprawdzać :/

    OdpowiedzUsuń
  20. Ładne kolorki :) Najbardziej podoba mi się Rosy In Love.

    OdpowiedzUsuń
  21. Bardzo fajne te kredki do ust. Macaczy kosmetyków niecierpię! Sama używam tylko testerów, a przed kupnem staram się sprawdzić, czy normalny kosmetyk był mazany... Ale trafiają się kfiatki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie otwierałam kosmetyku. Ba! Ja nawet nie macam za bardzo testerów, bo kiedyś dostałam uczulenia i po zesłoczowaniu szminki na dłoni, przez pół dnia odczuwałam świąd. Od tego czasu nie macam nic :(

      Usuń
  22. Ja kupiłam kiedyś używany dezodorant. Od tej pory również otwieram niezaklejone i niezabezpieczone w żaden sposób kosmetyki i sprawdzam, czy produkt był używany. W ten sposób wiele razy uniknęłam rozciapanego i wymazanego korektora, błyszczyka czy szminki. Polecam jednak zwracać uwagę nie klientom, ale ekspedientkom. W naszym lokalnym Rossmannie, który jest malutki, niestety pracujące tam panie niekoniecznie zwracają uwagę na wszystkie maziające szminką po łapkach osoby.

    OdpowiedzUsuń
  23. ja ostatnio mało tak się nie wkopałam z podkładem City Matt. Wśród samych ciemnych dorwałam ostatnią jasną sztukę, już miałam iść do kasy, a tu patrzę że z jednej strony nakrętka cała upaćkana...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ani nie mów. A jak zgłosi się to do obsługi sklepu to udają, że wynoszą na magazyn, a jak człowiek wyjdzie z pomieszczenia, to odkładają go z powrotem na półkę sklepową ;/

      Usuń
  24. jesli produkjt nei jest zabezpieczony ani zaklejony to zawsze go otwieram patrac np w pomadkach czy nei jest zlamana bo i w transporcie sie to zdarzyc moze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak będę robić, bo nie mam zamiaru płacić za kosmetyk, który ma ubytek i jest macany.

      Usuń
  25. Pink me ma świetny odcień różu :) a ludzie, jak to ludzie, używanie wszystkiego w sklepach to już norma, cienie podotykane, szminki ba, nawet drogie pudry mają czasem śladu paluchów niestety...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cherry, w polskim kauflandzie często widzę puste opakowania na sklepie. Ktoś bierze butelkę, wypija zawartość, a puste opakowanie kładzie byle gdzie. Wychodzi ze sklepu i nie placi za towar ;/

      To jest dopiero szczyt!

      Usuń
  26. masakra co sie dzieje w tych sklepach.. ja kiedyś kupiłam zapakowany perfum, w którym była połowa zawartosci i w dodatku inny perfum!

    OdpowiedzUsuń
  27. Ja, chociaż też nie macam produktów w drogeriach, zawsze sprawdzam czy nie są używane. By nie skończyć z łzami w oczach w domku :)
    Ostatnio zakupiłam sobie balsam w kredce od Catrice i zakochałam się w tym sposobie aplikowania pomadek. Dear Peach mi się podoba, więc chętnie rozejrzę się po czeskiej stronie, bo daleko nie mam.
    Swoją drogą, gdzie robisz zakupy po tej czeskiej stronie? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od dziś zamierzam patrzeć, czy produkt jest użyty, czy nie.

      Co do takiej formy szminki - jestem zachwycona i sama w swojej kolekcji posiadam już 9. 3 z Essence, 2 z Gosh, 1 z Bourjois oraz 3 z Lumene :D

      Usuń
    2. A zakupy robię w Czeskim Cieszynie, bo mieszkam na samej granicy i codziennie z okna patrzę na to jak płynie Olza ;)

      Usuń
    3. I jeszcze powiedz mi, że mieszkasz w samym Cieszynie! :O

      Usuń
    4. Ostatnio to samo bylo gdy kupowalam szminke Wibo w naszym cieszynskim Rossmannie.Musialam zajrzec do 5 by znalezc dziewicza:)))

      Usuń
    5. Patrz jaki świat jest mały! W samym Cieszynie mieszkałam prawie całe swoje życie, teraz mieszkam we wsi obok, a w Cieszynie się uczę :)

      Usuń
    6. Ej dziołszki, jo miyszkom na Sejmowej! Witom cieszynianki <3

      Usuń
    7. Witam, witam, ja na Moniuszki mieszkałam, na Liburnii :)

      Usuń
    8. Ja najpierw mieszkałam w Kończycach M., potem w Krakowie, a teraz Cieszyn :)

      W takim razie koniecznie trzeba umówić się na kawę :)

      Usuń
    9. Koniecznie,no i musze sie wybrac do DM ale jak mi go przeniesli z Rynku mam focha)))

      Usuń
  28. Marzę o kosmetykach z limitki love letters, ale u nas ani widu ani słychu :(


    Macane kosmetyki są okropne, chociaż po pomadce to widać, że była używana, ale np. tusz do rzęs? Nie wiadomo kiedy otwarty a po wejściu do domu okazuje się suchy jak pieprz. W stanach mają przynajmniej zapakowane i tusz zakręcony jest oddzielnie, a szczoteczka oddzielnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego najczęściej robię zakupy w sklepach internetowych. Mam 100% pewność, że nikt nie wsadzał tam paluchów. Co do limitki.. Jak tylko będę znów w DM i będzie jeszcze dostępna, to Ci kupię :)

      Usuń
    2. <3 Dzisiaj idę do Natury, zobaczyć czy może się pojawiła, dam znać :D

      Usuń
    3. A jednak były :) Oczywiście prawie wszystkie pomadki obmacane...

      Usuń
  29. Ja zawsze sprawdzam kosmetyk - nie macam, nie swatchuje, tylko sprawdzam, czy ktoś tego wcześniej nie robił - a jak robił, to biorę inne sztuki... Nie ma się co przejmować. Dopóki nie dotkniesz samego kosmetyku, to nic się nie stanie, a masz wtedy pewność, że nikt przed Tobą nie kładł tego na usta czy gdziekolwiek indziej. Swoją drogą, nie rozumiem kobiet, które nakładają szminki z testerów prosto na usta - fuuujjjj, never, never, never!!! :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie?! To jest dopiero masakra. Złapanie wirusa murowane.

      Usuń
  30. Ostatnio kupiłam tusz do rzęs za prawie 60 pln i od początku był przyschnięty...masakra. Widziałam niedawno kobietę, która brała tusze Max Factora i otwierała. Podeszłam i zwróciłam jej uwagę, że przecież obok ma pokazane, jak wyglądają szczoteczki. A ona na to , że " nie ma testerków, i chce sprawdzić, czy czerń jest wystarczająco czarna"....padłam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja na Twoim miejscu puściłabym pyskówę z zapytaniem "a jaka ma być, różowa"?

      Usuń
  31. Bo ludzie są bezczelni, albo wyniosą testery z drogerii i szczęśliwi, a później nie masz jak zobaczyć kosmetyku. Z tym, że to nie powód by tak się zachowywać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja koleżanka miałam wyspę w Bonarce (Kraków). Pewnego dnia przyszły dziewczyny... Jedna zagadała Dominikę, a druga ukradła tyle testerów, ile była w stanie unieść.

      Testery były rzadko zmieniane i często używane, więc mam nadzieję, że złodziejki szybko poniosły konsekwencje swojego durnego czynu.

      Usuń
  32. ostatnio byłam w rossmanie i sie pytam czy mają tester do maskary z bourjoius bo nie ma, a chciałabym szczoteczkę zobaczyć. Na co babka mówi, że nie maja nigdzie, ale żebym sobie otworzyła jakiś i zobaczyła. Na co ja jej odpowiedziałam co otym myśle i mi powiedziała, zebym sobie na obrazku zobaczyła...

    OdpowiedzUsuń
  33. ja raz kupiłam masło do ciała, które po powrocie do domu okazało się, że ma zdartą osłonkę i były w nim paluchy bo zostały ślady, tak mnie to odrzuciło i obrzydziło, że wywaliłam je do śmieci od razu bez zastanowienia !!! ;/ Masakra, dziewczyny nie róbcie tak!!! :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A weź. Po co ludzie tak robią? Jak już ktoś musiał ściągnąć folię, to niech za to zapłaci!

      Usuń
  34. nie no masakra, obrzydliwe. nie wiem, że przy ciągłym mowieniu o tym są jeszcze ludzie którzy macają kosmetyki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wątpię, aby kiedykolwiek dotarło coś do tych pustych głów.

      Usuń
  35. Ja tak miałam w przypadku balsamu do ust, który dodatkowo był zapakowany w kartonik. Kupiłam bo do głowy mi nie przyszło, żeby zaglądać do kartonika i odkręcić słoiczek. A w domu się okazało, że ktoś w nim grzebal paluchem :/ byłam i wściekła i zniesmaczona i od razu balsam popsikałam skin septem.

    OdpowiedzUsuń
  36. Zjawisko spotykane, sama sie natknelam na "wypalcowana" kolorowke, niestety niektorzy ludzie sa niereformowalni ;/

    OdpowiedzUsuń
  37. Ja z kolei należę do tego grona konsumentów, którzy kiedy są już zdecydowani na zakup zawsze otwierają i sprawdzają, czy nie macane i czy świeże. To moje prawo jako klienta, jeśli kosmetyk nie jest w żaden sposób zabezpieczony.

    OdpowiedzUsuń
  38. Aaa zapomniałam dodać, że wszystkie kredeczki bardzo trafiają w mój gust :D

    OdpowiedzUsuń
  39. oddalabym a na pewno przyjma, zawsze mozna napisac na ich fejsie, ze taka niemila niespodzianka byla i sami pewnie skeruja cie na wymiane. Jak bedziesz jeszcze przy okazji to sie zapytaj, lepsze to niz wyrzucic bo ja bym tego nie uzywala. Sama biore kosmetyki ze srodka i otwieram ale ten produkt, ktory mam juz w koszyku.

    OdpowiedzUsuń
  40. Oj bardzo nie lubie jak kupuje cos macanego, w uk rzadko mi sie to zdarza na szczescie.

    OdpowiedzUsuń
  41. Nie zdarzylo mi sie jeszcze kupic uzywany kosmetyk bo zawsze przed kasa sprawdzam czy aby nikt go na pewno nie uzywal ale co do blyszczykow nigdy nie mozesz byc pewna :/ pierwsze pastelowe kolorki sa boskie <3 ciekawa jestem jak wygladaja na ustach i jak sie na nich spisuja :)

    OdpowiedzUsuń
  42. To jest przegięcie! Ja miałam ostatnio takiego ZONKA z paletka z Rossmana Nude Meku Up Kit, dwa cienie były maźnięte i opakowanie lekko ubrudzone a zauważyłam to dopiero w domu.

    OdpowiedzUsuń
  43. Ja też zawsze biorę ze środka z nadzieją, że nikt tego nie macał, ale zawsze otwieram i patrzę, czy przypadkiem nie ma jakiegoś ubytku.
    A te kredki fajnie się prezentują, muszę się chyba wybrać do Natury :D

    OdpowiedzUsuń
  44. I właśnie dlatego otwieram i sprawdzam czy nie były używane ehh ludzie nie mają granic... Ja jak nie ma testera to pomadke otwieram tylko żeby sprawdzic kolor a nie żeby sobie pomazac, masakra...

    OdpowiedzUsuń
  45. ja również biorę zawsze kosmetyki ze środka lub z końca, po czym sprawdzam czy nie mają zerwanych etykiet, a jeżeli takich etykiet nie mają to zwyczajnie je otwieram i patrzę czy ktoś już się nimi miział. Człowiek uczy się na błędach, ja już takiego nie popełnię

    OdpowiedzUsuń
  46. Masakra - współczuję rozczarowania! Ja też biorę przeważnie ze środka lub z końca, ale jak widać nawet i w tym wypadku nie można być pewnym :/ Ktoś sobie poużywał, a Ty za to zapłaciłaś, ale tak to jest, człowiek sam się certoli i nie otwierać, a kto inny bez skrępowania wsadza łapy, usta i wszystko, co może i jeszcze nie kupuje, a zostawia komu innemu :(

    OdpowiedzUsuń
  47. Dwa najjaśniejsze są genialne!
    A Ty kochana nie miej skrupułów tylko sprawdzaj i jeszcze raz sprawdzaj, czy kosmetyk nie był wymacany!! W końcu to Twoje pieniądze i masz prawo wymagać! :)

    OdpowiedzUsuń
  48. Dlaczego nie zareklamowałaś kredek skoro były uzywane?

    OdpowiedzUsuń
  49. Ja też staram się nie otwierać nowych kosmetyków w sklepie tylko testery. Niestety tak jak ty już dwa razy mi się zdarzyło, że kupiłam coś co wyglądało na używane ;/

    OdpowiedzUsuń
  50. Byłam w Naturze sprawdzić czy jest ta limitka u nas i jakie było moje rozczarowanie, gdy te kredki wszystkie były w takim samym stanie jak pokazałaś wyżej. Byłam taka zła, bardzo mi się podobały te kolorki i chciałam je strasznie posiadać :( ech szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  51. macanie produktów to wielka plaga z którą nic nikt nie robi

    OdpowiedzUsuń
  52. تحتاج ممارسة كل يوم، لماذا لا تشتري السراويل الجيش ذلك؟

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty