Współprace, kampanie, barter - okołoblogowe tematy moimi oczami
Hello!
Na chwilę obecną zagląda tutaj ponad 20 tyś ludzi miesięcznie, co w ogóle jest dla mnie niewyobrażalną liczbą. Komentujecie, udzielacie się na FanPage'u, a mnie każdy odzew cieszy.
Czemu o tym piszę?
Coraz więcej firm proponuje mi współpracę barterową bądź płatną. Im więcej propozycji, tym częściej odmawiam. Po pierwsze to Wy stanowicie dla mnie priorytet i nigdy, ale to nigdy nie zareklamuję na blogu środków czystości, czy innego produktu, który nie pasuje do treści tutaj prezentowanych. Choćby płacili mi grube miliony to nie sprzedam się za Domestos, Cif bądź makaron lubelski.
Fajnie jest zarabiać na blogu - to fakt. Ja akurat nie mam na to parcia, bo pracuję i zarabiam. Na nic mi nie brakuje i chciałabym aby taki stan się utrzymał do śmierci.
Barter - również mnie nie ciśnie, aby otrzymać 20 krem do twarzy, bo prędzej się przeterminuje niż go zużyję. Tym samym odpowiadam na dosyć często zadawane mi pytanie - większą część kosmetyków kupuję sobie sama. Jeśli coś dostanę to informuję Was o tym fakcie.
Tego typu współpracę oferują popularne Eriski. Wysyłają nowości i nie wymagają od nas dosłownie nic. Recenzujemy co chcemy i kiedy chcemy :) Żadnych nacisków i ponagleń. Firma w 100% przyjazna blogerkom.
Recenzje - te które pojawiają się na łamach bloga są jakie są. Jestem ścisłowcem i nie potrafię się rozpisywać. Mimo tego staram się opisać swoje szczere odczucia wobec produktu. Nigdy nie potrafiłabym wcisnąć komuś kitu, wiedząc, że kosmetyk jest po prostu badziewny. Nie mam również żadnych oporów przed napisaniem negatywnych słów. Niestety jest coraz więcej blogerek, które za darmochę napiszą same pochwały :(
Pomyślcie sobie ile zajmuje Wam stworzenie posta. Mi średnio 3h (zdjęcia, obróbka, tekst). Firma wysyła mi balsam za dajmy na to 10 zł. Ok, super, ale patrząc na to z drugiej strony godzina pracy kosztuje 3,333 zł, a dział PR cieszy się, że tak niskim kosztem ma szum wokół produktu.
Sensownym rozwiązaniem jest wzięcie balsamu i pieniędzy, bo wierzcie mi, że dział marketingu nimi dysponuje, tylko skąpi ile wlezie, a my napędzamy machinę taniej siły roboczej.
Od jakiegoś czasu nie godzę się na współprace barterowe, a płatne zdarzają się bardzo rzadko, a i nawet niektóre z nich odrzucam. Jeśli chcę mieć jakiś kosmetyk to zakupię go sobie sama.
Decyzję o takim stanie rzeczy podjęłam po przykrej sytuacji prywatnej, która była w dużej mierze połączona z blogiem. Nie chcę jej opisywać tutaj, ale wiedzcie, że moja naiwność i chwilowe otępienie umysłu przez pewnego osobnika odbiły się nawet na Juliuszowi. Pewno część z Was się domyśli o co chodzi. Od siebie dodam jeszcze, że biznes to biznes i w żaden sposób nie powinien kolidować z życiem osobistym. Sfrajerzyłam się, choć dość szybko sprowadzono mnie na ziemię. Dziękuję osobom, które nad tym czuwały :*
Blanka
Ja tak naprawdę jestem ''jeszcze malutka'' i nigdy nie zaproponowano mi współpraca, sama też do nikogo nie pisałam, a wiem, że są całe tabuny takich blogerek... Zgadzam się z tym, co piszesz, trzeba mieć szacunek do swojej pracy - nie wyobrażam sobie, że mogłabym pisać o Domestosie, że ktoś kupiłby mnie za te śmieszne 3 zł... Ale zazdroszczę ci, że jesteś w takim stanie, że wiesz, że niczego ci nie brakuje - i życzę, naprawdę życzę ci, żeby ten stan rzeczywiście utrzymał się do śmierci;)
OdpowiedzUsuńKaterina, Ty wiesz :*
UsuńMasz 100% racji. Mnie najbardziej śmieszą oferty typu "Zrób notkę, dodaj baner, a my potem wybierzemy najlepsze blogerki i DOPIERO PO FAKCIE ZROBIENIA NOTKI I DODANIA BANERU, wyślemy im kosmetyki do testów". MASAKRA!! Albo blogi urodowe, które reklamują środki do kibla. Hahaha! :D
OdpowiedzUsuńśrodki do kibla to jeszcze nic, najlepsze są i tak blogi urodowe reklamujące musztardy i majonezy :D
UsuńPaluszki też się znalazły. A majonez to gdzie ;>??
UsuńAlbo kiełbasy czy parówki haha :D Takie też są :P
Usuńa ja widziałam recenzję legowiska dla psa ;)
Usuńi masz rację, nie ma sensu robić czegoś na siłę tylko i wyłącznie dla pieniędzy, bo to od razu da się wyczuć. A Ty odwalasz kawał dobrej roboty, mam tylko nadzieję, że takie przykre sytuacje już Ci się nie zdarzą :)
OdpowiedzUsuńWiesz, blogowanie sprawia mi radość. Jestem chora, gdy nie pojawi się notka. Lubię kupować i to się na pewno nie zmieni :)
UsuńCo do sytuacji - wszystko się naprostowało i na razie jest spokój . Oby zawsze już był.
Myślę, że część z nas dojrzewa właśnie do takiego myślenia, a część niestety nigdy nie dorośnie...
OdpowiedzUsuńJa nie jestem z tych dążących do utrzymywania się z bloga. Mam inną naturę, ale wiadomo, że dodatkowe pieniądze nie śmierdzą. Jednak mimo tego równowaga w przyrodzie musi być.
Usuńmasz rację!
OdpowiedzUsuńŚwietne podsumowanie współprac. Przyznam, że nie przepadam za blogami, na których każdy, recenzowany produkt pochodzi ze współpracy... I średnio wygląda też fakt, kiedy blogerka kosmetyczna współpracuje z firmami totalnie nie związanymi z tematyką bloga: np z firmami odzieżowymi czy produkującymi żywność... Niektóre blogi są tylko nastawione na współprace i korzyści;/ Nie mam oczywiście nic przeciwko współpracom, o ile nie są one głównym źródłem recenzowanych produktów;) Co do akcji Kolastyny- może i fajna, ale czytając dekalog urodowy na co drugim blogu, który mam w obserwowanych, miałam już trochę dość...
OdpowiedzUsuńA Twój blog lubię, recenzje są proste i przejrzyste i, co najważniejsze, bez ściemy:-) tak trzymaj!
Sama współpracuję z chińskimi sklepami, ale nie zatrzymuję towaru dla siebie, tylko oddaję siostrom. One nie mają hajsu, więc staram się im pomóc jak tylko mogę :)
UsuńMoim zdaniem masz rację, nie ma co reklamować czegoś na siłę, za jakieś grosze, czy darmowy lakier do paznokci. W ogóle to nie rozumeim podejścia takich blogerek.. Od dłuższego czasu obserwuję wiele blogów i wiem na które warto wejść, a które silą się wyłącznie na notki "sponsorowane" Kilka miesięcy temu zdecydowałam się założyć swojego bloga, który traktuję jako rozrywkę i możliwość wyrażenia swojej opinii o danej rzeczy. Nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby pisać tylko po to żeby zarabiać, dostać jakiś kosmetyk itp. A pomysł wypisywania do firm jak dla mnie jest śmieszny. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWypisywanie do firm nie skończy się nigdy. To jest chore.
Usuńnie lubię blogów, które nisko się cenią
OdpowiedzUsuńNa takie to ja nawet nie zaglądam.
UsuńMnie najbardziej irytuje ukrywanie ze coś sie dostało. Potem wychodzi to gdzies pokątnie i juz cała recenzja bierze w łeb. Ok dostałas cos do tesotowania przyznaj sie to nic złego inaczej tez sie patrzy na taka recenzje a inaczej jak cos sie kupiło za własne pieniedze. Nie wiem jak wasze zdanie ale ja uważam ze mało jest szczerych sponsorowanych recenzji produktów zazwyczaj konczy sie na zachwalaniu pod niebiosa nawet jak cos jest totalnym shitem bo nóz widelec jak powiem źle o produkcie to juz nic nie dostane
OdpowiedzUsuńSponsorowana recka zazwyczaj nie jest szczera, bo blogerka dostaje hajs za napisanie pochwał. Takich to ja w ogóle nie toleruję.
UsuńDobrze napisane i tak trzymaj!
OdpowiedzUsuńmasz rację,zgadzam się z tobą :)
OdpowiedzUsuńmam blog od kwietnia i to taki średni,opisuję co sama kupuję,albo uda mi się wygrać :P
dopiero w weekend dostałam propozycję od Firmoo i czekam na okulary korekcyjne,zgodziłam się bo ich okulary mi się podobają a nie było mnie na nie stać :)
Ja biorę ciuchy z chińskich sklepów z tym, że nie lecą na allegro jak w przypadku innych blogerek, a oddaje siostrom.
Usuńno właśnie sporo widzę sprzedaży blogerek na allegro :/
UsuńMogłabym się podpisać pod Twoim postem, przeraża mnie jak nisko cenią się niektóre blogerki ;/ Ja barterowe współprace przyjmuję wyłącznie pod warunkiem, że coś mi się rzeczywiście podoba i przyda, lub sama sobie mogę wybrać, szmelc odrzucam z góry :P
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Podoba się, a nie, że "dają za darmo, to trza brać". G. prawda, to nie jest za darmo, a za czas i nasze pieniądze, bo nikt mi za prąd, za aparat kasy nie odda.
UsuńMi się podoba język, którym piszesz. Zwięźle i prosto.
OdpowiedzUsuńBom prosta dziewucha z prowincji, która pojechała na studia do wielkiego miasta.
UsuńJa wypełniłam dwie ankietki i tym sposobem dostałam do przetestowania dwie herbatki. Jedną dla siebie, drugą dla Małego Mysza. Mamy też recenzje swoich ulubionych produktów, od lubisiowych puzzli wymienionych za opakowania pochłoniętych przez Mysza miśków, przez pyszną kawkę z Biedronki i ochydną zupę cebulową wygraną w konkurcie, po zamówioną dla Kubusia Psa karmę. Na myszowym blogu recenzji jest niewiele. Zazwyczaj publikujemy posty dotyczące możliwości zamówienia próbek jakiś produktów, wzięcia udziału w kampanii testowej czy ciekawym konkursie - i wcale się tego nie wstydzimy. Przeciwnie, Mysia Familia to w założeniu rodzina, która ma przybliżyć innym futrzakom różnego rodzaju produkty. Zawsze szczerze i otwarcie piszemy o tym, skąd dany produkt wziął się w naszej mysiej lodówce czy na myszowej półeczce. Mamy koncepcję, którą wdrażamy w blogowym życiu oraz zasady, których nie łamiemy. I myślę, że to jest głównym argumentem obronnym dla blogerów testujących - bo jeśli sprzedamy się kiedyś za paczkę makaronu, to tylko za taki, który będzie godny mistrzowskiego spaghetti Panny Mysi - i wszystkim o tym z dumą doniesiemy! :)
OdpowiedzUsuńMnie coraz bardziej drażnią blogi, gdzie 99% to treści "sponsorowane". Jest taki jeden blog, ktory kochalam a teraz totalnie nieznoszę.. bylo o kosmetykach do ciala.. a teraz reklamy pidżam, świeczek, czekolady mokate.. no litości :/
OdpowiedzUsuńNo właśnie.
Usuńwiem nawet który hehehe byś świetny, a teraz aż się wchodzić nie chce, a jak zobaczyłam ciepłe gacie i piżamy, to płakałam ze śmiechu :P
UsuńBlanka, dobrze powiedziane i tak trzymaj. Więcej recenzji po ślunsku. :)
OdpowiedzUsuńA ja, zapomniałach o tym xD
UsuńRacja w 100%. Czasami aż się śmieję kiedy widzę na blogu o tematyce kosmetycznej "recenzje" jeśli można to tak nazwać soku czy makaronu...
OdpowiedzUsuńNa upartego można zrobić product placement, ale to też uważam za słabe.
UsuńFakt, co za dużo to niezdrowo. Odwiedzam wiele blogów i czasem nie mogę wyjśc z podziwu, że w zakładce współpraca widnieje ponad 20 nazw firm, z którymi blogerka współpracuje. Nie wiem gdzie bym to zmieściła, kiedy bym to opisywała i zdążyła testować .. nie lubię pisać ściemy dlatego też przyjęłabym tylko to, co mnie interesuje. Mam tylko 1 współpracę, ale firma Phenome jest świetna, kosmetyki dobre i czuję się dobrze z tym, że mogę pisać prawdę bez odczuwania presji. Nie można popadać w skrajności i chyba to jest dobra recepta.
OdpowiedzUsuńJa kontynuuje współprace rozpoczęte. Za to wszystkie nowe bez wahania odrzucam, bo tak jak napisałam - nie kręci mnie 80 krem do paszczy czy szampon, którego nie zużyję, bo mam łuszczycę. Po co mi to? ;
UsuńI tak trzymaj!
OdpowiedzUsuńWkurzają mnie blogi ze sponsorowanymi wpisami, niektóre produkty są mega badziewne, a blogerki o mało w dupę nie wejdą z tym kosmetykiem, czytelnikom wciskając kit jaki to dobry shit :/
I ja się wypowiem. Temat współprac, to temat tabu. Powiedzmy sobie szczerze ... prędzej czy później pasja przeradza się w chęć zysku ... Bo nie ma nic lepszego jak pasję połączyć z korzyściami. Tylko trzeba zachować zdrowy rozsądek i nie brać wszystkiego co popadnie. Po drugie nie powinnyśmy rozliczać innych blogerek czy vlogerek. Każdy ma swój rozum i postępuję tak jak uważa za stosowne. Blog oparty jest na współpracach? W porządku, każdy ma do tego prawo. Ale nie warto przekreślać tego typu blogów, wychodząc z założenia, że jak coś jest za darmo, to już lipa, i walenie ściemy! Zauważyłam również, że dziewczyny, które pieją na prawo i lewo, że współprace są "beeee", to właśnie im zależy by podjąć jak najwięcej współprac. Mam znajomą, która zajmuje się marketingiem w jednej z "czołowych" firm kosmetycznych... to co czasami opowiada przechodzi ludzkie pojęcie. Dziennie dostaje ponad 80 maili z propozycją współpracy ... czasami i więcej. No sorry ale ktoś te maile musi do tej firmy pisać nie? :D I to nie są tylko i wyłącznie świeżynki ale blogi, które funkcjonują już jakiś czas w blogosferze. Myślę, że każdy powinien zając się swoim blogiem, swoją pracą, robić wszystko by blog przyciągał oryginalnością i dobrymi recenzjami. Co do Ciebie Blanka. Bardzo lubię Twojego bloga i bardzo często tutaj zaglądam. Mimo, że nie zawsze uda mi się zostawić komentarz, wiadomo, nie samą blogosferą człowiek żyje.... to czytam od deski do deski...
OdpowiedzUsuńMoje osobiste spostrzeżenia z czytania co niektórych blogów wychodzą same, zdecydowana większość żeruje na współpracach i mnie zastanawia kiedy , niektóre z dziewczyn, są w stanie zużyć dany kosmetyk. Albo śmieszy mnie kiedy ktoś recenzjuje np krem po 4 dniach używania ja osobiście nie jestem w stanie konkretnej recenzji po takim okresie napisać. A nie powiem w rozdaniach biorę udział natomiast współprace mnie średnio interesują. Uwielbiam kupować bo to daje mi radość choć wiem kiedy mogę sobie na coś pozwolić a kiedy nie. Oczywiście współprace to nic złego ale z umiarem :) A do Ciebie lubię zaglądać bo po prostu tak
OdpowiedzUsuńDobra nie marudzę już i idę po coś przeciwbólowego bo mi zaraz biodro rozsadzi :)
ja rowniez cenie bloga oraz moich czytelników,wiekszosc wspolprac jakie nawiazalam to byly dosc przemyslane propozycje.
OdpowiedzUsuńStanowczo przeciwna jestem braniu czego wlezie i ile wlezie,a w dodatku jeszcze wciskania ludziom kitu kiedy kosmetyk sie nie sprawdzi.Moje opinie są szczere i zawsze na poczatku wspolpracy podkreslam,że bede pisac zgodnie z prawdą.Reklamom na blogu mowie nie,chyba ze sa zwiazane bezposrednio z tematyka bloga.Nie trakuje bloga jako maszyny do zarabiania,raczej jako miejsce relaksu i odskocznie od codziennosci a przede wszystkim cenie sobie wymiane pogladów na różne tematu na blogach poruszane :)
Według organizatora zostały wybrane najlepsze blogerki?
OdpowiedzUsuńAle najlepsze pod jakim względem? Najlepsze wg. kogo? Co do znaczy najlepsze? To znaczy, że MY, blogerki nie wybrane jesteśmy do dupy bo nikt nas nie wybrał do testowania? To strasznie płytkie myślenie Panie organizatorze...I zarazem smutne, przykre i krzywdzące nas, inne blogerki...
Od dzisiaj widzę na blogach wysyp wpisów o kolastynie...wszyscy tak jak Ty, piszą, że to jedna z lepszych kampanii przeprowadzonych w blogosferze kosmetycznej na przestrzeni ostatnich miesięcy - ciekawe, że ja nic o tym nie słyszałam
No i szkoda, a Ci co słyszeli rzygali z przesytu.
UsuńJa jestem na tyle początkująca, że jak dotąd miałam tylko jedną propozycję współpracy, która wydała mi się po prostu śmieszna. Firmy myślą, że napiszą do blogera, który obślini się na myśl o darmowym kremie za te wspomniane 10zł i jeszcze napisze hymn pochwalny na 10 stron okraszony zdjęciami rodem z Vogue. Wymagania są zdecydowanie zbyt duże w stosunku do "zapłaty".
OdpowiedzUsuńCzasem zdarzają się naprawdę fajne współprace, gdzie widać, że bloger dostaje coś fajnego za swoją pracę, gdzie na przykład dostaje produkty, na które nie może sobie pozwolić ot tak, bo są z wyższej półki cenowej, niestety takie współprace są rzadkością.
Ostatnio hitem było, jak widziałam na blogu kosmetyczno-urodowym recenzję musztardy (czy może to był chrzan? w każdym razie jedno z dwóch). Nie wiedziałam czy śmiać się, czy płakać. Jeśli bloger sprzeda się za musztardę wartą 5zł, która nie jest zupełnie związana z tematem bloga, to co ja tam robię? Inną sprawą jest to, że 99% czytelników pisała "mm pewnie pyszna ta musztarda" etc. Co mnie zadziwiło, gdyż sama miałam ochotę napisać "ej, o co chodzi? Skąd tu się wzięła musztarda???".
Wiadomo, że fajnie dostawać darmowe rzeczy, ale gdzieś są granice! Jeśli chcemy recenzować musztardę, to tworzymy bloga kulinarnego, nie wydaje mi się, żeby miała ona jakiś większy wpływ na urodę :/
Szczerze zastanawiam się zawsze (patrząc na co poniektóre znane blogi), kiedy dziewczyny to zużywają. Dostają tak wielkie paczki od tylu firm, że musiałyby non stop się smarować. Trudno testować chociażby 2 kremy do twarzy na raz bo nie wiadomo jak który zadziałał itd. Sama kupuje kosmetyki a i tak mam za dużo ;P
OdpowiedzUsuńCieszę się że jesteś szczera, nie wiem jak to jest, bo nigdy współpracy mi nie zaproponowano, ale ja bym napewno czuła pewną presję gdybym się zgodziła że mimo tego, jaki kosmetyk będzie, ja mam dać pozytywną ocenę :<
OdpowiedzUsuńJa widzę jak dziewczyny piszą te posty o ciuchach i wstawiaja te zdjecia robiac reklame sklepom w necie za fige z makiem bo licza ze dostana bon na 20 dolcow, albo ze reklamuja na blogu urodowym przyprawy...
OdpowiedzUsuńJuż nie wspomnę o tych co cokolwiek by nie dostaly jest "w tym momencie moim ulubionym" i takie tam rozne smaczki, ktore czasem mozna wylapac tylko regularnie czytajac notki.
Co kto lubi tylko szkoda, ze ludzie czasem daja sie nabic w butelke
Ojj też nie trawię postów z recenzjami jedzenia czy domestosa na blogach urodowych. Do ciuchów nie mam za wiele, sama kiedyś pokazywałam łupy z lumpeksu, nie mam nic przeciwko ubraniom, w końcu to też poniekąd uroda. Tak samo okulary Firmoo - faktycznie ceny mają śmiesznie niskie w porównaniu do naszych optyków, większość zadowolona z jakości a i modele ciekawe... czemu nie. Fajnie, że coś takiego jest i osoby dbające o urodę mogą się zainteresować ciekawymi oprawkami za małą kaskę. Masz kompletną rację co do barteru - niby dostajemy coś za darmo, ale sporo też czasu i wkładu pracy kosztuje nas recenzja, a i testowanie, zastanawianie się nad właściwościami produktu... ja testuję w ten sposób wtedy, kiedy jestem ciekawa produktów, jeśli firmę lubię, stacjonarnie niektórych rzeczy nie widziałam itp. Jeszcze nie trafił mi się ze współpracy totalny bubel, więc nie miałam okazji nic zjechać niepozytywną opinią, a nawet bym chciała :D
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że na początku blogowania jakakolwiek zaproponowana współpraca była dla mnie uciechą. Ba! Czasem nawet sama o nie zabiegałam o.O Jako żółtodziób, byłam przekonana, że to super sprawa dostać kosmetyki za darmo do zrecenzowania. Oczywiście od samego początku unikałam współprac w jakikolwiek sposób zobowiązujących mnie do czegoś, określających typ recenzji bądź niezwiązanych z tematami poruszanymi na moim blogu. Aż tak głupia nie byłam ;).
OdpowiedzUsuńJednak po pewnym czasie przekonałam się, że nie warto się w to za bardzo wciągać. Obecnie "współpracuję" jedynie z marką Cece of Sweden, ponieważ zaproponowano mi bardzo ciekawe produkty (choć właściwie miałam wolną rękę w ich wyborze), na które sama pewnie bym się nie skusiła. Bo choćby na sam szampon zwykle nie wydaję więcej niż 10zł. O ile można to typową współpracą nazwać, gdyż otrzymałam po prostu kilka kosmetyków do zrecenzowania, bez jakichkolwiek wymagań czy ustalonych dat. Wszystko zależy ode mnie i tak ma być :).
Co do innych współprac, teraz podjęłabym je jedynie z ulubionymi markami, tak jak to miało kilka miesięcy temu z polską marką Hean, którą bardzo cenię.
Jeśli chodzi o "współprace z Domestosem", cóż... Myślę, że jeżeli prowadzi się blog o określonej tematyce, to nie powinno lub wręcz nie wolno zgadzać się na takie rzeczy tylko dla zyskania czegoś za darmo. Jeśli widzę bloga np. kosmetycznego, na którym pojawia się recenzja kawy, proszku do prania czy czegokolwiek odbiegającego od tematyki strony, z automatu tracę szacunek do autora/ki. Dla mnie to najzwyklejsze sprzedawanie się "za Domestos"...
Osobiście nie widzę nic złego w podejmowaniu współprac, nawet na zasadzie barteru jeśli recenzja jest szczera i otwarta. Sama prowadzę bloga dla frajdy, nie zarabiam na nim i nie zamierzam, bo ma to być hobby, a nie praca. Sama decyduję o tym kiedy jakaś notka się pojawi, a jak mi się nie chce pisać to nie mam ciśnienia, że wiszą nade mną "reklamodawcy".
OdpowiedzUsuńStaram się też, by na moim blogu były głównie notki kosmetyczne i urodowe, czasami odchodzę od tej reguły, jeśli uważam, że temat jest wart opisania, czasem piszę o zdrowiu, fitnessie czy dietach i akcjach z tym związanych.
Również nie podejmuję wielu współprac, bo niewielu chętnych się do mnie zgłasza, ale nawet gdyby było ich więcej to pewnie prowadziłabym dość dużą selekcję. Uważam też że warto podjąć współpracę z firmą jeśli ich produkty na prawdę nas interesują, a mamy zupełną dowolność w zrecenzowaniu produktu.
Niestety blogerek jest coraz więcej, a te młode często zaczynają prowadzić blog tylko po to, żeby mieć możliwość używania za free kosmetyków. Nie rozumiem takiego podejścia i uważam, że psuje ono rynek, bo osoby takie najczęściej nie są rzetelne, a recenzja jest pozytywna bez względu na to czy kosmetyk na prawdę się sprawdził, bo nie chcą stracić sponsora.
Cóż, nie bardzo mam na to wpływ, więc nie przejmuję się i robię swoje :) Pozdrawiam :)
Bardzo dobrze napisane, aż chce się czytać :)
OdpowiedzUsuńJa nie nawiązałam jeszcze z nikim współpracy, więc nie mam pojęcia o niczym na ten temat
Popieram Cię w 100% :) Sama niedawno weszłam w ten świat i dostałam propozycje współpracy więc mówię spróbuje bo czemu nie, jednak pierwsza współpraca okazała się tylko problemem i to otworzyło mi oczy. Doszłam do wniosku że kupuje sama tyle kosmetyków na ile mnie stać i ile jestem w stanie zużyć, jeśli mnie nie stać to robię inne posty ale nie nabiorę się już drugi raz na takie coś.
OdpowiedzUsuńja nie wiem czy mam się śmiać czy płakać jak widzę na blogu kosmetycznym recenzje art. spożywczych czy gier.. ludzie..
OdpowiedzUsuńSama na początku blogowania nastawiłam się na darmowe kosmetyki i potrafiłam za głupi żel pod prysznic napisałam na blogu elaborat o nim. Na szczęście już dotarło do mnie, że to było strasznie słabe. Teraz po prostu staram się pisać z sensem, a jeśli kiedyś zgłosi się do mnie jakaś firma nie proponując przy okazji kolejnego szamponu czy kremu to przynajmniej będę usatysfakcjonowana, że ktoś mój blog w jakiś sposób wyróżnił.
OdpowiedzUsuń