Pierniczkowa klapa
Hello!
Noworocznie się z Wami witam i mam nadzieję, że skok do 2014 był udany i nikogo nie męczy kac morderca :D Ja skończyłam czytać "50 twarzy Greya". Wiem, jestem po tyle, ale jakoś nie ciągnęło mnie do przeczytania tej książki. Teraz chodzą za mną kolejne części i czekam na wypłatę, aby je sobie kupić.
Nie będę się rozwodzić nad jej treścią, bo to nie o tym ma być post, a o piernikowy zestawie z Farmony, który powalił mnie zapachem, a później wywołał u mnie negatywne emocje, ale o tym za chwilę.
Piernikowy balsam do ciała, pierniczkowy peeling cukrowy do ciała oraz waniliowy krem do ciała.
Zacznę od balsamu, który pachnie obłędnie, ale tylko w opakowaniu. Na ciecie zapach staje się ciężki i duszący, a na dłuższą metę przyprawia mnie o ból głowy. Z wersją szarlotkową nie miałam takich odchyłów.
Co do nawilżania, to nie stoi ono na wysokim poziomie, choć fakt ten stwierdzam po kilku aplikacjach, gdyż na więcej nie byłam w stanie. Poza tym jego lekka konsystencja sprawia, że szybko się rozsmarowuje bez pozostawiania tłustego filmu.
Krem do rąk o zapachu wanilii i daktyli. O mniam! Ten kosmetyk z kolei zaskoczył mnie na plus, bo bardzo szybko się wchłania i nawilża dłonie, choć mam wrażenie, że przy ujemnych temperaturach będzie po prostu za słaby. Może się mylę.. Zapach również jest ciężki, słodki i mdły, jednak ręce mam daleko od nosa i dzięki temu nie wciągam daktyli cały czas, bo waniliowej nuty nie czuć nic, a nic.
No i na koniec pierniczkowy peeling do ciała, którego odrzuciłam już na wstępie ze względu na parafinę stanowiącą bazę dla cukru. Uwielbiam wszelkiej maści ścieraki, ale te na bazie paraffinum liquidum nie są dla mnie. Już tłumaczę dlaczego. Na plecach mam trądzik, a ta ilość pochodnej ropy naftowej zawartej w peelingach tworzy obrzydliwą, tłustą powłokę odpowiadającą za zapychanie. Od kiedy zrezygnowałam z tego składnika, stan mojego dekoltu i pleców uległ wyraźnej poprawie. Boję się eksperymentować, bo boję się nagłego wysypu bolących, wielkich i podskórnych gul.
Peelinguję nim tylko nogi i w tym zadaniu spisuje się całkiem przyzwoicie. Nie jest to jakieś mocne drapanie i tutaj dostaje 4/6. W ogóle najmocniejszym ścierakiem jakim miałam był szarlotkowy również ze stajni Farmony.
Zapach jest mocno korzenny, z tym, że w tym wydaniu zupełnie mi nie przeszkadza, bo znika wraz ze strugami wody, które go spłukują.
Obecnie zużywam wszystkie drogeryjne peelingi/żele pod prysznic i nie kupuję nic nowego, aby za jakiś czas móc z czystym sumieniem zrobić obrzydliwie duże zamówienie z Natura Siberica. Ich asortyment powalił mnie na kolana i tylko czekam, aż zdenkuję stuff z łazienki :D
Blanka
Nigdy ich nie stosowałam, ale kocham takie zapachy...też staram się zrezygnować z parafiny, ale najpierw sukcesywnie wykończyć to, co już mam. Ostatnio przeglądałam też produkty NS i kurczę, totalnie się zachwyciłam, szkoda, że trzeba za nie trochę zapłacić...A Greya jako studentka polonistyki odradzam, chociaż jeśli tak bardzo Cię wciągnęło...
OdpowiedzUsuńA mnie jakoś mocno kusi ten zestaw :) Ostatnio mam hopla na punkcie takich zapachów.
OdpowiedzUsuńJa nawet nie zastanawiałam się nad tym zestawem, ponieważ nie lubię piernika a tym bardziej wszystko co zawiera w nazwie pierniczkowy lub korzenny ;p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Mnie strasznie kusi ten zestaw, ale tym postem zapaliła mi się zarówka i nie wiem czy go kupię jak znajdę.... szukam dalej opini różnych;)
OdpowiedzUsuńZe względu iż uwielbiam wszelkie słodkie i korzenne zapachy, to aż kusi mnie by zdobyć ten zestaw :D
OdpowiedzUsuńCo do Peelingu i twojej notki na jego temat, dowiedziałam się dużo o parafinie, na którą w ogóle nie zwracałam uwagi, a stosowałam na całym ciele, gdzie mam problemy podobne jak zaskórniki i wypryski na dekolcie i plecach. Dlatego też Dziękuję za tą notkę
U mnie odwrotnie niż u Ciebie. Miałam pierniczkowy peeling i byłam w nim zakochana. Nie wiedziałam nawet, że są balsamy z tej serii:) Za to będąc w posiadaniu kremu do ciała Vanilia& daktyle miałam podobne odczucia jak Ty z piernikowym balsamem. Najmocniejszy zdzierak z Farmony jaki miałam to natomiast scrub Vanilia&Daktyle- nie był gruboziarnisty , ale o dziwo bardzo mocny.Czyli jak widać każda smakowa seria ma swoje słabsze lub mocniejsze strony.
OdpowiedzUsuńWypowiem się tylko na temat peelingu - na plus, że mimo parafiny na pierwszym miejscu, to nie robi ona tłustej warstwy na skórze, na plus zapach - dla mnie obłędny, ale tylko w opakowaniu, na minus - właściwie żadne właściwości zdzierające :/
OdpowiedzUsuńDygresja - parafina nie jest pochodną ropy naftowej tylko produktem jej rafinacji ;)
OdpowiedzUsuńBalsamik mam i ja...
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem zapachu tych kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńnazwy zapachow brzmia swietnie tylko szkoda ze kicha z dzialaniem
OdpowiedzUsuńmam te produkty minusem jest to ,że balsam brudzi ubranie
OdpowiedzUsuńOj, a myślałam że są fajne. :(
OdpowiedzUsuńPrezentują się ślicznie :) Moja koleżanka bardzo je lubi :)
OdpowiedzUsuńlubię kosmetyki zapachowe, ale czasami też szybko sie mecze ich zapachami... i w sumie nawilżenie jest dla mnie ważniejsze, szczególnie w przypadku kremów do rąk na zimę
OdpowiedzUsuńszkoda,że nie przypadł Ci do gustu :( mi sie bardzo podoba opakowanie :)
OdpowiedzUsuńMiałam ten krem do rąk ale u mnie się nie sprawdził i pachniał zbyt intensywnie jak dla mnie.
OdpowiedzUsuńTo teraz o słodkich seriach wypowiem się ja :) Kiedyś kupiłam sobie peeling do Ciała (ale w formie płynnej) o zapachu cappuccino- zapach obłędny i w opakowaniu i na ciele- na szczęście nie utrzymywał się za długo bo kupiłam go latem i po kąpieli z nim strach było na dwór wyjść ze względu na osy itp. gryząco żądlące owady :P A teraz gdy przed świętami do sprzedaży weszły zestawy w nowych słodkich zapachach miała wielką chrapkę na ten właśnie opisywany przez Ciebie Blanka zestaw, ale teraz cieszę się, że zmieniłam zdanie i zakupiłam komplet o zapachu czekoladowych muffinek z kremem do rąk kokosowo bananowym. w najbliższym czasie postaram się wrzucić recenzję mojego zestawu :)
OdpowiedzUsuńTym czasem zapraszam do mnie :)
http://puder-i-roz.blogspot.com/
To teraz o słodkich seriach wypowiem się ja :) Kiedyś kupiłam sobie peeling do Ciała (ale w formie płynnej) o zapachu cappuccino- zapach obłędny i w opakowaniu i na ciele- na szczęście nie utrzymywał się za długo bo kupiłam go latem i po kąpieli z nim strach było na dwór wyjść ze względu na osy itp. gryząco żądlące owady :P A teraz gdy przed świętami do sprzedaży weszły zestawy w nowych słodkich zapachach miała wielką chrapkę na ten właśnie opisywany przez Ciebie Blanka zestaw, ale teraz cieszę się, że zmieniłam zdanie i zakupiłam komplet o zapachu czekoladowych muffinek z kremem do rąk kokosowo bananowym. w najbliższym czasie postaram się wrzucić recenzję mojego zestawu :)
OdpowiedzUsuńTym czasem zapraszam do mnie :)
http://puder-i-roz.blogspot.com/
Jak przeczytałam tą recenzję od razu ucieszyłam się, że w momencie gdy do sklepów zjawiły się zestawy Farmony w świątecznie słodkich zapachach to ja zmieniłam zdanie i zamiast tego kompletu zakupiłam zestaw "orzechowe muffinki z kremem do rąk kokosowo bananowym :) W najbliższym czasie i ja swój zrecenzuję :)
OdpowiedzUsuńA tym czasem zapraszam również do siebie :)
http://puder-i-roz.blogspot.com/
Mnie zapachy (poza waniliowym kremem do rąk) odpowiadają bardzo, natomiast składy poszczególnych produktów (i nie mam tu na myśli samej parafiny) już nie bardzo.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że w większości drogeryjnych peelingów jest parafina ;/ Muszę kiedyś przetestować ten krem do rąk.
OdpowiedzUsuńnigdy nie mialam docynienia z tą linią,choć chetnie bym spróbowala.
OdpowiedzUsuńprzyznam,że twoja recenzja jest pierwsza malo pozytywną jaka czytalam na temat tego zestawu.
ja też chcę przeczytać resztę trylogii Greya :D nie miałam tego zestawu ale bardzo bym go chciała właśnie ze względu na zapach
OdpowiedzUsuńhttp://takbardzokosmetycznie.blogspot.com/
Myślałam, że ta seria jest lepsza:(
OdpowiedzUsuńwąchałam ten zapach piernikowy i niestety nie jestr dla mnie :(
OdpowiedzUsuńfakt, parafina w składzie to niezbyt dobrze, ale mnie nie szkodzi i cały zestaw sprawdza się całkiem fajnie ;] zapach jest intensywny, oj tak ;p
OdpowiedzUsuńWielka szkoda że nie działają jak powinny :(
OdpowiedzUsuńja z kolei jestem zaintrygowana tym zestawem ze względu na zapach, pewnie jest świetny :))
OdpowiedzUsuńmyslę, że i tak go wypróbuję:)
Początkowo byłam zafascynowana tym zestawem, ale po użyciu już trochę mniej. Zapach naprawdę jest mdlący i na mojej skórze, po jakimś czasie, nie pachnie tak jak producent obiecuje.
OdpowiedzUsuńJestem dość wrażliwa na duszące/mdłe/drażliwe zapachy ale w tych jestem zakochana, W opakowaniu i.. na ciele ;)
OdpowiedzUsuńale czy balsam pierniczkowy ma lekką konsystencję? moim zdaniem nie...konsystencja jest bardzo gęsta i zwarta jak na balsam...chociaż każdy ma inne odczucia :) a co do zapachu to fakt mocny, ale ja go kocham :D
OdpowiedzUsuńPachną pięknie :)
OdpowiedzUsuń