Rozczarowanie roku 2013 :((

Hello!

Kosmetyki Lumene zawładnęły moim sercem pod koniec ubiegłego roku. W moich kosmetycznych zbiorach ta fińska marka jest w czołówce. Ostatnio jednak natrafiłam na produkt, który kompletne nie spełnił moich oczekiwań. Byłoby zbyt pięknie, aby wszystkie kosmetyki były fajowskie :)

Za dosyć duże pieniądze kupiłam matujący puder w kamieniu, bo mój wcześniejszy uległ niespodziewanej destrukcji, a potrzebowałam czegoś do torebki.

Mój odcień to 20, i w przeciwieństwie do podkładów tej firmy, które są ciemne, to ocień pudru wypada bardzo jasno. Dla mnie za jasno. 

Ok, ale nie o kolor tu chodzi, a o to, co mogę z niego wydobyć. A nie mogę wydobyć nic.

Najohydniejsze opakowanie jak widziałam. Lubię prostotę w każdym wydaniu, ale ta mnie przeraziła. 

Zamiast tradycyjnego puszka, w środku znalazłam lateksową gąbeczkę do podkładów. Poprawki w ciągu dnia wykonuję zazwyczaj włochatym kółeczkiem i żałuję, że tutaj jej nie ma. Gąbką nie można równomiernie rozetrzeć proszku na twarzy, gdyż zaczyna zbijać się w grudki, które wraz z mocniejszym tarciem ulegają zrolowaniu. Koszmar.

Sam puder jest drobno zmielony, bardzo ładnie wykańcza makijaż. Twarz wygląda tak naturalnie. Z tego jestem bardzo zadowolona, bo dawno nie miałam takiego efektu. Jednak to co fajne, zawsze szybko się kończy. Niestety, po upływie krótkiego okresu czasu moja facjata zaczyna się świecić blaskiem jupiterów. 

Podstawowa funka pudru nie została spełniona, a mat utrzymuje się tylko chwilkę od nałożenia. Jestem zła i zawiedziona, bo po tylu świetnych produktach w końcu natrafiłam na coś, co poznać się od złej strony. Żałuje, że tym złym okazał się właśnie ten puder, bo jestem skazana oddać go siostrze, a sobie muszę zakupić nowego prasowańca. 

Blanka