Podchoinkowy prezent

Hello!

Wczoraj, gdy dotarłam do domu były już szaro, więc nie byłam w stanie zrobić zdjęć. Moje prezenty nie zdążyły przyjść przed Gwiazdką. Apetyt został zaostrzony, a moja ciekawość rosła z każdym dniem :D Na początek przytuliłam kilka produktów Natura Siberica i po pierwszych testach wiem, że w styczniu złożę kolejne zamówienie! 

Złuszczający peeling do twarzy, który mam zamiar używać tylko na czoło. Olbrzymia pojemność, bo aż 150 ml.

Antycellulitowe masło do ciała. Wydobycie go z tej tubki graniczy z cudem i aby móc się posmarować jestem zmuszona nadepnąć na opakowanie :D Taaaaaakie gęste!

Północne mydło. Kosmetyk o którym marzyłam przez długi czas, ale cena trochę mnie zniechęcała. Oby te pieniądze nie poszły na marne.

Daurskie masło do ciała. Tym razem masło w słoiczku i też jest tak twarde, że trzeba się wysilić, aby go nabrać. Konsystencja idealnie odwzorowuje zamrożone masło spożywcze. COŚ WYŚMIENITEGO.

No i na koniec pianka do mycia twarzy. Jestem po pierwszym użyciu i jak na razie moje wrażenia są bardzo pozytywne :) 

Aaa bo bym zapomniała Wam pokazać coś co wprawiło mnie w duże zaskoczenie. Podczas składania zamówienia skusiłam się na dwa pakiety próbek po 4,90 zł/pakiet. 

Gdy rozpakowałam pudełeczka z próbkami okazało się, że za 4,90 dostaję 27 sztuk próbek, co dało mi w sumie 54. Dodatkowo próbki mają duże pojemności. Spoko, nie będę Wam robić recenzji po tych kilkunastu mililitrach :D Myślę jedna, ze na ich podstawie zdecyduję się na pełnowymiarowe kosmetyki. A już na pewno na szampony, odzywki i krem na dzień do cery suchej <3 

Idę się myć i smarować tą rosyjską naturą, a Wam życzę przyjemnego wieczoru :)

Blanka