Bronzerowa saga, część 2, Astor "Deluxe Bronzer"
Hello!
Dziś o kolejnym bronzerze, który tyłka nie urywa. Oczywiście skusiłam się na niego w ciemno i szczerze żałuję, bo takiej pomarańczy to ja nie widziałam. Jeśli coś nazywa się bronzer to czysto i logicznie myśleć można, że będzie brązowy. Niestety, w przypadku co niektórych produktów nazwa powinna zostać zmieniona na "solariowa pomarańczka".
Duży spodek, bo aż 17 g z przepięknie tłoczonym wzorem. Ładny kolor, który ni za cholerę nie wygląda na oranż.. Satynka taka! Miłość od pierwszego wejrzenia.
Odcień, który posiadam to Sahara Gold. Jak to jest kuźwa złoto Sahary, to ja jestem Anna Wintour. Aczkolwiek w opakowaniu... No nie, to prędzej kolor iłu znad Morza Martwego :D
Pokładałam z nim duże nadzieje i w ogóle myślałam, że firma naszej krajanki Małgorzaty Astor nie da plamy i wszystko będzie ok. Zawiodłam się po całości.
A może dalton jestem i na siłę doszukuję się pomarańczowych tonów?
Się mi sweterek odbił na ręce... :D
Ps. oddam tego kolegę w dobre ręce, bo mi raczej nie będzie już potrzebny :) Jakby ktoś był chętny, to dajcie znać w komentarzu, a wieczorem dam znać, kto będzie się nim miział.
Blanka
bardzo ladny
OdpowiedzUsuńAle rażący pomarańcz! Wygląda jak cień do powiek, a nie bronzer.. :P
OdpowiedzUsuńPrzy tej gramaturze to chyba dozywotni cien by byl ;)
UsuńFaktycznie charakterystyczny odcień. Warto spróbować, kto wie, być może u mnie nie będzie efektu solary :-)
OdpowiedzUsuńFaktycznie brąz to to nie jest. Dla mojej jasnej karnacji z pewnością był by nie odpowiedni.
OdpowiedzUsuńW opakowaniu wygląda naprawdę przyjemnie, ale na skórze już nie...
OdpowiedzUsuńJa chętnie przyjmę porzuconego ;)
OdpowiedzUsuńPrzesadzasz ;) jak sie nie rozmyslilas to ja chetnie wezme ;)
OdpowiedzUsuńW życiu bym nie pomyślała, że to co jest w opakowaniu może być aż tak pomarańczowe O.o
OdpowiedzUsuńBronzerów nie używam ale wygląda ciekawie.
OdpowiedzUsuńJa też chętnie bym się zaznajomiła z kolegą, bo czuje ze u mnie ten odcień mógłby się sprawdzić :)
OdpowiedzUsuńw opakowaniu wygląda całkiem, całkiem... Ale skoro pomarańcz to lipa;)
OdpowiedzUsuńAle piękna pomarańczka :D Ja zamówiłam ostatnio bronzer z Oriflame i szczerze mówią, liczę się z tym, że może mieć pomarańczowy kolor. Raz kozie śmierć :P
OdpowiedzUsuńTeż bym się skusiła jakbym zobaczyła, że w opakowaniu prezentuje się tak ładnie. Ale rzeczywiście pomarańczowe tony wybijają się ponad brązowe..
OdpowiedzUsuńA tak ładni wyglądała w pudełku! Właśnie szukam bronzera i mogłabym sie naciąć! Na skórze moim zdaniem wygląda bardzo kiepsko
OdpowiedzUsuńsolara wręcz;D
OdpowiedzUsuńToż to soczyste pomarańczko, a nie żadna Sahara. :D
OdpowiedzUsuńO ja bym chętnie przygarnęła,bo szukam swojego ideału i być może ta pomarańczka będzie strzałem w 10:P
OdpowiedzUsuńo nie, nie, nie ;/
OdpowiedzUsuńW opakowaniu wygląda genialnie, ale to co się dzieje na skórze to jakiś nieudany żart...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
jak dla mnie pomarancza bleah:D
OdpowiedzUsuńrzeczywiście ja też tu widzę pomarańcz, szkoda, bo tak ładnie wygląda w opakowaniu:)
OdpowiedzUsuńKocham brązery i używam codziennie, ale jak sama napisałaś brązer powinien być kolory brązowego, tylko szkoda że nie w tym przypadku... Teraz trzeba pomyśleć jak mogłabyś go wykorzystać, bo szkodą żeby Astor wylądował w koszu... Głowa do góry :)
OdpowiedzUsuńPozdrwaiam
Ostro no zdecydowanie pomarańcz - ciekawe jak na twarzy wyglądał :)
OdpowiedzUsuńTeż jestem tego zdania, że skoro pisze bronzer to kojarzy się od razu z brązem. A tu proszę jaka niespodzianka :)
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam do mnie www.kosmetycznaplaneta.blogspot.com oraz www.szufladajustyny.blogspot.com
Faktycznie okropny kolor :O Zupełnie inny niż w opakowaniu. Paskuda jakaś. Obecnie z zapartym tchem czekam aż znajdziesz swój idealny bronzer, bo sama aktualnie szukam czego dla siebie i jakoś nie mogę znaleźć :( Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuń