Maciupkie zakupaski

Hello!

Dziś miał pojawić się zupełnie inny post, ale z racji tego, że jutro mam nagranie do programu Agnieszki Szulim, stwierdziłam, że muszę zakupić kilka rzeczy.

Rankiem odwiedził mnie kurier przywożąc lustro zrobione przez przyszłego teścia mojej siostry. Lustro jest olbrzymie, czego nie widać na zdjęciu. Oczywiście jego wykonanie to 100% DIY. Dbałość o szczegóły, ciężki i masywny materiał - szklana postawa i szklany wspornik, no i idealny kształt.  Do tego dochodzi cena, bo bagatela 15 zł! Poza tym zamówiłam kilka sztuk, aby było na prezenty, bo uważam, że taki przedmiot jest świetnym rozwiązaniem.

W piątek odwiedziłam Organique, gdyż w ręce wpadł mi kupon zniżkowy i postanowiła nabyć Savon Noir. Będzie w kolejce leżało, bo na razie używam innego :)

Kolejne opakowanie Błota z Morza Martwego. Jak dla mnie kosmetyk idealny jeśli chodzi o kwestię rozjaśniania przebarwień i oczyszczania twarzy.

Z wielkim hukiem wleciałam do Hendersona, bo na gwałt potrzebowałam czarnych rajstop. Wybór padł na Esotique, bo bardzo cenię sobie tę markę. Cena jak na rajtki jest dosyć wysoka, bo 39,90, ale ja wyznaję zasadę, że lepiej kupić raz, a porządnie.

Oczywiście moja choroba dała się we znaki i nagle stwierdziłam, że przydałby mi się nowy biustonosz. Zwykły, cielisty, bo takie lubię najbardziej. Dobrze leży i ładnie unosi moje małe niepodary :D

Ps. trzymajcie kciuki w dniu jutrzejszym, bo takiego stresu jeszcze nigdy nie przeżywałam i boję się, że dam ciała... ;/

Blanka