Indyjski producent, a polski dystrybutor
Hello!
Z moich kosmetycznych zapasów wyciągnęłam mydełka, bo chciałam ciut zmienić pielęgnację twarzy. Robiąc zdjęcia zaciekawiła mnie polska naklejka i polski skład. Zostałam w szoku, bo w tym momencie polski dystrybutor zrobił sobie jaja z indyjskiego producenta kosmetyków marki Himalaya Herbals.
Główne składniki według Polaka to miodla indyjska i kurkuma, według u Hindusa to miodla, kurkuma i cytryna, której nasz rodak już nie zawarł w opisie.
Polski skład wypisany na polskiej naklejce uwzględnia tylko miodlę... u Hindusa widnieją wszystkie 3. Dystrybutor rozpoznał na opakowaniu tylko miodlę i kurkumę, pech chciał, że zapomniał je wypisać :D
Kolejne mydło i kolejna wtopa Polaków. Nasz krajan jako główny składnik wypisał tylko ogórek, zaś Hindus wymienia całą rzeszę składników aktywnych. Inci jednak w tym przypadku jest takie samo.
W tym przypadku Polak daje czadu i pisze, że głównym składnikiem jest olej ze słodkich migdałów, jednak producent twierdzi, że prym wiedzie kokos, który jest wcześniej w składzie niż migdał.
Brak chęci do przepisania etykiety, którą potrafi przetłumaczyć dziecko z przedszkola jest dla mnie dziwne i mimo tego, że polskie napisy są obowiązkowe, bardziej wymowna jest dla mnie indyjska i o wiele więcej mogę się z niej dowiedzieć.
Nie chcę tutaj robić żadnej nagonki, tylko pragnę zobrazować Wam, jak to czasem dystrybutor robi swoich klientów w bambuko.
Mydełka są fajne, szczególnie to z miodlą indyjską, cytryną i kurkumą.
Red Lipstick
mimo niezbyt udanego tłumaczenia, same mydełka brzmią ciekawie;)
OdpowiedzUsuńSą mega :)
UsuńTo samo chciałam napisac :)
UsuńTutaj dystrybutor sam ujmuje na wartości tych kosmetyków, bo gdybym ja sięgnęła po takie mydełko na półce sklepowej, wyczytała, że składnikiem głównym jest między innymi kurkuma, a nie byłoby jej w INCI, to uznałabym to za sprytne oszustwo i odłożyłabym mydło na półkę...
OdpowiedzUsuńWłaśnie ;/
UsuńA świadomość konsumentów rośnie ;D
Nieskromnie mówiąc- w dużej mierze dzięki blogerom kosmetycznym :D I takim notkom jak Twoja :)
Usuńpierwsze słyszę o tych mydełkach,gdzie można je kupić?
OdpowiedzUsuńno a Polska i Hinduska wersja jest rozbawiająca :P
Tak, indyjska wersja jest lepsza i prawdziwa :)
UsuńJa je kupowałam w Krakowie w realu.
no to do reala mam za bardzo daleko :/
Usuńposzukam sobie po sklepach przy okazji :)
Właśnie słyszałam, że są w zawrotnej cenie 1.99 zł w Super Pharm, a ja sobie kurde kupić nie mogę... dziwią mnie te naklejki, polskim dystrybutorem Himalaya jest L`biotica z Gdańska, mam kilka ich produktów i każdy jest opatrzony poprawną informacją, ciekawe skąd SP wydobyło te produkty...
OdpowiedzUsuńJa je kupowałam w realu krakowskim z firmowego standu. Wiem, że to ten sam dystrybutor, a L'Biotica jest tylko w SP?
UsuńChyba nie... chyba wszędzie jest.... a ile płaciłaś za mydełka w Realu?
Usuńa chyba po 2,5 zł :P
UsuńCzęsto polskie naklejki są bardzo okrojone, większość informacji zazwyczaj czerpię z oryginalnych napisów. Kto by tam zadbał o polskiego konsumenta :/
OdpowiedzUsuńNo rzeczywiście dziwna sytuacja... Mam maseczkę Himalaya, ale jeszcze jej nie używałam i nie czytałam etykiet, ale sprawdzę to z pewnością ;)
OdpowiedzUsuńależ Ci Polacy leniwi ;(
OdpowiedzUsuńAh, ta znajomość angielskiego :D
OdpowiedzUsuńMoże dystrybutorowi google translate nie przetłumaczył nazw wszystkich składników, więc stwierdził, że oleje? :D
Brawo dla tłumacza ;)
OdpowiedzUsuńCiekawy mydełka ;) widocznie Polski dystrybutor nie umie kompletnie angielskiego albo opisał mydełka tylko na podstawie obrazków ;)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą ciekawie się prezentują, ale nie spotkałam nigdzie w sklepach.
Tyle trudnych słówek ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne te mydełka :) podobają mi się ;)
OdpowiedzUsuńhaha to się popisali :)
OdpowiedzUsuńna zasadzie - przykleję bo muszę - ale co napiszę to już nie ważne .. a szkoda
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie, tym bardziej że przeczytałam o zakupie w realu...Co do jakości tłumaczeń - nic tylko się uśmiechnąć;)
OdpowiedzUsuńNiezle sobie jakis Polaczek leci w kule :D
OdpowiedzUsuńPolska :D
OdpowiedzUsuńBo to Polska xD
OdpowiedzUsuńZ chęcią bym je wypróbowała;) moze kiedyś na nie trafię.
OdpowiedzUsuń"Polak potrafi" ;D
OdpowiedzUsuń"A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają" - M. Rej
OdpowiedzUsuńMam wersję z mlekiem i miodem i całkiem polubiłam.Co do tłumaczenia to i tak nic. Najlepsze to jak kupiłam szampon z Isany w Rossie który był przetłumaczony jako dla włosów przetłuszczających się a tak naprawdę był do suchych
OdpowiedzUsuńWitki opadają...
OdpowiedzUsuńMydełka wydają się świetne;) Ale faktycznie niezła wtopa z tym "tłumaczeniem";P
OdpowiedzUsuńno to rzeczywiście, wtopa na całego!
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam tego produktu, ale faktycznie czasami dystrybutorzy szaleją.
OdpowiedzUsuńporażka ...
OdpowiedzUsuńNie znam mydełek, ale słyszałam o fajnej paście do zębów tej firmy :)
OdpowiedzUsuńmaksara..
OdpowiedzUsuńPierwszy raz je widzę.
OdpowiedzUsuńMydełka wydają się być ciekawe. Niezła wtopa z tymi składnikami :)
OdpowiedzUsuńgdzie to mozna kupić
OdpowiedzUsuń